Drugi tydzień ferii

Choć ferie trwa­ją nadal, ja musia­łem wró­cić do rze­czy­wi­sto­ści. W pierw­szym tygo­dniu byłem na wyciecz­ce w górach (wresz­cie zebra­łem się w sobie, bo coś o tym napi­sać). A teraz cze­ka mnie ust­ny etap Olim­pia­dy Wie­dzy o Pra­wach Czło­wie­ka. Sta­ram się do nie­go przy­go­to­wać naj­le­piej, jak potra­fię, choć nie jest to pro­ste, gdyż tro­chę przy­po­mi­na to błą­dze­nie w ciem­no­ściach. Raczej nie liczę na przej­ście do kolej­ne­go eta­pu (a tym samym bra­ku koniecz­no­ści zda­wa­nia matu­ry z WOSu), ale chcę się zapre­zen­to­wać naj­le­piej, jak potrafię.

Dla­te­go też nie za bar­dzo znaj­du­ję czas na napi­sa­nie cze­go­kol­wiek. Tak więc trzy­mam za sie­bie kciuki.

PS. Żeby nie było tak drę­two, napi­szę coś o tym, co dzie­je się na świe­cie. A na świe­cie (tak­że u nas) kry­zys, o któ­rym bęb­ni się już w sumie od wrze­śnia. A to pech: myślę, że póki nie prze­sta­nie się o tym mówić, to zapaść się nie skoń­czy. To, co dzie­je się na ryn­ku osa­cza nas ze wszyst­kich stro­na. Np. trwa deba­ta, czy powin­no się wpro­wa­dzić u nas €.

PPS. Zna­la­złem świet­ny wpis na blo­gu D. Chęt­kow­skie­go (blog „Poli­ty­ki”) o tym, jak G… przy­cią­ga g…

Wycieczka

Wró­ci­łem już z wyciecz­ki, więc wypa­da, bym kil­ka słów o niej napi­sał.  Roz­po­czę­ła się w ponie­dzia­łek 16.02, a skoń­czy­ła pią­te­go dnia – 20.02. Jecha­li­śmy do Zla­tych Hor, miej­sco­wo­ści bli­sko gra­ni­cy z Pol­ską, ale na samym począt­ku – w dro­dze – odwie­dzi­li­śmy Brzeg.

Brzeg

Brzeg, to bar­dzo ład­ne mia­sto. No „bar­dzo ład­ne”, to lek­ka prze­sa­da, ale to, co widzia­łem, nie było złe – choć muszę przy­znać, że remont ele­wa­cji by im tam nie zaszko­dził. Śród­mie­ście jest rene­san­so­we. O ile rynek mnie roz­cza­ro­wał, to na pew­no tym, co war­to zoba­czyć, jest Zamek – obec­nie Muzeum Pia­stów Ślą­skich. Widzia­łem tyl­ko z zewnątrz, ale już sam dzie­dzi­niec napraw­dę robi wra­że­nie. Zapra­szam do gale­rii zdjęć.

Zlaté Hory

Wcze­snym popo­łu­dniem doje­cha­li­śmy do nasze­go celu podróży.

Miesz­ka­li­śmy w ośrod­ku o nazwie Bohe­ma­land – cał­kiem przy­zwo­itym, choć tro­chę zanie­dba­nym. My aku­rat miesz­ka­li­śmy w drew­nia­nych dom­kach, ale były tam jesz­cze jakieś blo­ki. Śnie­gu było do pasa i cią­gle jesz­cze pada­ło. Nie jeż­dżę na nar­tach, ale wyda­je mi się, że warun­ki do spor­tów zimo­wych były bar­dzo dobre.

Do mia­sta mie­li­śmy chy­ba ze 3 km, ale moż­na było przejść. Same Zla­te Hory cudem nie są, ale są tam dobrze zaopa­trzo­ne skle­py. Chcie­li­śmy zwie­dzać Zla­to­rud­ne Mly­ny, ale dro­ga była nie do przej­ścia i w sumie więk­szość wyciecz­ki spę­dzi­li­śmy na ćwi­cze­niu śpie­wu. Nie wyszli­śmy ani razu w góry, bo pogo­da była zbyt suro­wa, ale i tak się nie nudziliśmy.

W śro­dę poje­cha­li­śmy do jaskiń. Szko­da, że są wybetonowane.

Gdy wra­ca­li­śmy, odwie­dzi­li­śmy – już w Pol­sce – Zło­ty Stok, a w nim kopal­nie zło­ta – war­to zoba­czyć. Jest tam też naj­więk­szy w Pol­sce park lino­wy. W gale­rii są wybra­ne zdję­cia z wycieczki.