Lato w pełni

W cza­sie, gdy odby­wa­łem swo­je dwu­ty­go­dnio­we prak­ty­ki w kan­ce­la­rii adwo­kac­kiej, pogo­da była bar­dzo zmien­na i wca­le nie było czuć, że to lato. Teraz jest znacz­nie lepiej. Do wczo­raj pano­wa­ły obez­wład­nia­ją­ce upały.

Mniej wię­cej tydzień temu wybra­łem się na wła­ści­wie pierw­szą tego lata, porząd­ną wypra­wę rowe­ro­wą. Poni­żej zamiesz­czam zdjęcia.

Lipiec

Od dwóch dni cho­dzę na prak­ty­ki do kan­ce­la­rii adwo­kac­kiej. Tak reali­zu­ją się póki co moje pla­ny waka­cyj­ne. Spę­dzam tam parę godzin i tyle; mam nadzie­ję, że cze­goś się nauczę. Z innych pla­nów waka­cyj­nych – poja­dę do Buda­pesz­tu; ter­min nie jest jed­nak jesz­cze usta­lo­ny. Poza tym będę jeź­dził na rowe­rze, robił masę zdjęć i pisał głu­po­ty na swo­jej stro­nie. Może też tro­chę zmo­dy­fi­ku­ję jej wygląd, bo ten mi się już tro­chę znudził.

Poza tym na bie­żą­co śle­dzę to, co dzie­je się w kra­ju i za gra­ni­cą. Miał­bym cza­sem ocho­tę to sko­men­to­wać, ale pew­nie nie każ­de­mu by się to spodobało.

Zamiast tego daję łączę do cie­ka­we­go komen­ta­rza doty­czą­ce­go orze­cze­nia Try­bu­na­łu ws. ogród­ków dział­ko­wych (poło­wa prze­pi­sów w usta­wie nie­zgod­na z konstytucją).

Książki na wakacje

Ten wpis powsta­wał dosyć dłu­go, więc nie jest pew­nie ide­al­ny. Przez parę dni leżał wśród szki­ców, ale nie chcę dłu­żej zwle­kać, więc wsta­wiam go na stronę.

Krót­ki prze­gląd ksią­żek, któ­re ostat­nio wpa­dły mi w łapy:

Kor­po­ra­cja Książ­kę Maxa Bar­ry­’e­go o tym tytu­le kupi­łem sobie w nagro­dę w taniej książ­ce po napi­sa­niu ostat­nie­go egza­mi­nu. Nale­ży ona do tej kate­go­rii utwo­rów, któ­rych nie czy­tam zbyt czę­sto: coś lżej­sze­go, coś inne­go; nie jest to kry­mi­nał, ani książ­ka fan­ta­sy choć z pew­no­ścią ma w sobie ele­men­ty róż­nych gatun­ków. Jed­ni będą się śmiać a inni pła­kać. Ci któ­rzy nie pra­co­wa­li nigdy w żad­nej kor­po­ra­cji pozna­ją nowe zwro­ty, jak „opty­ma­li­za­cja”, „kon­so­li­da­cja” czy „wybra­ne ryn­ki”. Z tą książ­ką jest tro­chę jak z fil­mem „Dzień świ­ra” – śmiesz­ne, ale prawdziwe.

Leif Per­s­son, czy­li mię­dzy czymś a czymś Leif Per­s­son został okrzyk­nię­ty następ­cą (a może poprzed­ni­kiem) Stie­ga Lars­so­na; ponoć jest wspa­nia­ły. Książ­ka, któ­rą czy­ta­łem to rze­czy­wi­ście cegła – jeden tom jest grub­szy niż pierw­sza część Mil­len­nium. Na nim jed­nak poprze­sta­nę; nie pamię­tam nawet dokład­ne­go tytu­łu. Moim zda­niem nie ma się czym zachwy­cać. Sam pomysł jest faj­ny, ale czy­tel­nik zale­wa­ny jest taką ilo­ścią infor­ma­cji, że moż­na się zupeł­nie pogubić.

Powieść opo­wia­da o szpie­gach, podwój­nych dnach, potrój­nych agen­tach, kre­tach, lisach i całej tej wywia­dow­czej mena­że­rii; o gier­kach pomię­dzy jed­ną agen­cją a dru­gą i wci­śnię­tą w to wszyst­ko jesz­cze poli­cją. Pozo­sta­jąc w krę­gach szpie­gow­skich – widzia­łem wczo­raj film „Szpieg”. Z nim jest podob­nie; obej­rza­łem go, ale zupeł­nie nie wiem, co, skąd, gdzie i dla­cze­go. Pla­nu­ję prze­czy­tać książ­kę, może wte­dy się dowiem.

Jak dla mnie, gdy cho­dzi o szwedz­kie kry­mi­na­ły wciąż naj­lep­sza pozo­sta­je Camil­la Lack­berg. Nie do koń­ca podo­ba mi się jej podej­ście do pisar­stwa jak do po pro­stu kolej­ne­go docho­do­we­go inte­re­su, ale trze­ba przy­znać, że jej książ­ki czy­ta się świet­nie. Jest zbrod­nia, są tru­py, ale jest w nich też tro­chę odde­chu, nor­mal­no­ści i tema­tów pobocz­nych, któ­re też są wcią­ga­ją­ce. Lubię też książ­ki Åke Edward­so­na o samo­lub­nym i intro­wer­tycz­nym komisarzu.

Era­gon A tak napraw­dę odda­ję się teraz ostat­niej z czę­ści cyklu „Dzie­dzic­two” C. Paoli­nie­go. Cze­ka­łem na tę chwi­lę spe­cjal­nie do zakoń­cze­nia roku aka­de­mic­kie­go. Teraz jestem już w poło­wie i nie podo­ba mi się myśl, że nie­dłu­go skończę.

Początek wakacji

Licz­nik odmie­rza­ją­cy czas, jaki pozo­stał do waka­cji wyze­ro­wał się już chy­ba tydzień temu. Ostat­ni egza­min mam za sobą, cze­kam tyl­ko na wyniki.

Chciał­bym sobie pojeź­dzić na rowe­rze, ale nawet za bar­dzo wyjść na dwór nie mogę, bo dopie­ro co mia­łem dosyć poważ­ny zabieg i sie­dzę w domu. Nie wiem, jak dłu­go to jesz­cze potrwa. Nie mam zbyt wie­le pla­nów waka­cyj­nych. Chciał­bym pójść na prak­ty­ki do kan­ce­la­rii; a we wrze­śniu jedzie­my do Buda­pesz­tu. Myślę nad tym, odkąd wró­ci­łem z Pragi.

W naj­bliż­szym cza­sie napi­szę o tym, co pla­nu­ję robić w waka­cje i może krót­ki komen­tarz do bie­żą­cych wydarzeń.