Beskid Makowski

Beskid Makow­ski znaj­du­je się na pół­noc od Babiej Góry. Już od lat, odkąd jeż­dżę do Zawoi, cią­gnę­ło mnie, żeby do nie­go wstą­pić. Do tej pory się to nie uda­wa­ło – poza oka­zjo­nal­ny­mi wizy­ta­mi w Lanc­ko­ro­nie czy w Kal­wa­rii Zebrzy­dow­skiej, któ­re jak się oka­zu­ją, leżą wła­śnie na skra­ju Beski­du Średniego.

Dzi­siaj wybra­łem się do Mako­wa Pod­ha­lań­skie­go, któ­ry odpy­cha na pierw­szy rzut oka, ale zysku­je przy bliż­szym pozna­niu. Stam­tąd nie ma wiel­kie­go wybo­ru szla­ków – więc musia­łem się zado­wo­lić tym, co było, tj. 3‑godzinną wędrów­ką po naj­bliż­szych oko­li­cach. Nie ukry­wam, że bar­dzo mi się podo­ba­ło. Gór­ki nie są wyso­kie, ale cie­ka­we i malow­ni­cze. Gdy idzie o roślin­ność, to głów­nie jest to regiel dol­ny. Czu­łem się tam tro­chę jak w Beski­dzie Niskim, cho­ciaż rzecz jasna tam cywi­li­za­cji jest znacz­nie mniej.

W Mako­wie nie ma wła­ści­wie nicze­go cie­ka­we­go, ale mia­stecz­ko mimo wszyst­ko wywar­ło na mnie pozy­tyw­ne wra­że­nie. Potem poje­cha­łem do Suchej Beskidz­kiej, w któ­rej byłem już 3 razy i któ­ra raczej mnie rozczarowała.

Do zam­ku suskie­go nie chcia­ło mi się wcho­dzić. Dro­ga do „Czar­ne­go lasu” – zagro­dzo­na jaki­miś robo­ta­mi budow­la­ny­mi. Rynek roz­ko­pa­ny. Karcz­ma „Rzym” przereklamowana.

Okolice Babiej Góry późnym latem

Nie ma wąt­pli­wo­ści, że jesz­cze jest lato; na potwier­dze­nie tego – tem­pe­ra­tu­ry. Jest ponad 20 stop­ni i świe­ci słoń­ce, daw­no nie mia­łem w górach tak pięk­nej pogo­dy. I to pomi­mo tego, że już począ­tek września.

Jestem już 3 dni w Zawoi. Czas spę­dzam aktyw­nie. Cho­dzę po szla­kach, któ­re znam i lubię, cho­ciaż co nie co też odkry­wam. W ponie­dzia­łek było zachmu­rzo­ne, cho­ciaż było cie­pło i nie pada­ło. Wybra­łem się do Pasma Jało­wiec­kie­go, któ­re zwy­kle odwie­dzam na począ­tek. Nie­ste­ty nie mam do nie­go szczę­ścia w tym sen­sie, że zawsze, gdy tam jestem, jest sła­ba widoczność.

Wczo­raj zwie­dzia­łem już masyw Babiej Góry – też tra­są, któ­rą sze­dłem już kil­ka razy. Na samą Babią Górę się nie wybie­ram w tym roku. 

Dzi­siaj odwie­dzi­łem też Mokry Kozub. To nie­wy­so­ka góra strze­gą­ca wej­ścia do Babio­gór­skie­go Par­ku Naro­do­we­go. Na jej szczy­cie znaj­du­je się ład­na łąka. Po dro­dze jest cie­ka­wa ścież­ka dydaktyczna.

Gór­ska łąka w Beski­dzie Żywieckim

Znowu Zawoja

W to pochmur­ne wrze­śnio­we popo­łu­dnie po raz pią­ty (chy­ba, a może szó­sty?) zawi­ta­łem do Zawoi pod Babią Górą. Nie mogę się docze­kać, kie­dy zno­wu zoba­czę szla­ki, któ­re już dobrze znam. Pogo­da była moc­no nostal­gicz­na, ale już od jutra ma być słońce.

Poprzed­nim razem byłem tu rok temu, we wrze­śniu 2022 roku (a mam wra­że­nie, jak­by to było naj­wy­żej mie­siąc temu).

Zawoja po raz czwarty

(po raz pierw­szy, po raz dru­gi, po raz trze­ci był w maju 2020)

To był mój czwar­ty pobyt w Zawoi, u stóp Babiej Góry. Mogę tam wra­cać i nie mam wca­le dosyć. Zawo­ja leży na obrze­żach Beski­du Żywiec­kie­go. Bar­dzo ją lubię, bo jak­kol­wiek jest to już mało­pol­ska, to jed­nak nie ma tam tego ohyd­ne­go pod­ha­lań­skie­go …, któ­ry odpy­cha czło­wie­ka już parę kilo­me­trów dalej. Beskid Żywiec­ki, nie bez przy­czy­ny nazy­wa­ny jest Beski­dem Wyso­kim, ponie­waż jest to naj­wyż­sze po Tatrach pasmo gór­skie. A Babia Góra (a kon­kret­nie masyw Babiej Góry), to jego naj­wyż­sze wznie­sie­nie. Babią Górę łatwo roz­po­znać, nawet z dale­ka, bo jest wyraź­nie wyż­sza od innych gór, w tym przede wszyst­kim od Beski­du Wyspo­we­go, któ­ry zaczy­na się nie­opo­dal (widać tę róż­ni­cę wyraź­nie patrząc z Gorc).

Pogo­da nie była nad­zwy­czaj­na, tzn. czę­sto pada­ło. Na szczę­ście zaopa­trzy­łem się zawcza­su w nie­odzow­ną pele­ry­nę prze­ciw­desz­czo­wą z Lidla 🙂 bez niej było­by kru­cho. Tem­pe­ra­tu­ra nie jest pro­ble­mem, bo nawet jak jest zim­no, to idąc pod górę, się tego nie czu­je. Nato­miast deszcz w górach jest już pro­ble­mem. Pomi­mo tego nie próż­no­wa­łem i każ­de­go dnia po górach chodziłem.

Na samą Babią Górę nie posze­dłem, bo stwier­dzi­łem, że nie ma to sen­su przy tej pogo­dzie, a poza tym, byłem już na niej 3 razy.

Za to posze­dłem na Mosor­ny Groń, o czym marzy­łem od 2 lat. I przy­znam, że prze­ży­łem tam kry­zys, bo pogo­da była wyjąt­ko­wo paskud­na, zro­bi­łem kil­ka­na­ście kilo­me­trów w bło­cie i pod górę, a na koń­cu oka­za­ło się, że schro­ni­sko jest zamknię­te. Momen­ta­mi mia­łem dosyć, cho­ciaż rzecz jasna, nie żałuję.

Raz posze­dłem tak­że dosyć malow­ni­czym szla­kiem czer­wo­nym, idą­cym wzdłuż gra­ni­cy pol­sko-sło­wac­kiej. Wte­dy była ład­na pogo­da, więc i wido­ki były lepsze.

To wszyst­ko jed­nak nie znie­chę­ca mnie do oko­lic Babiej Góry i myślę, że za rok zno­wu ją odwie­dzę. Pla­nu­ję tak­że choć­by krót­ki wypad w Beskid Makow­ski, któ­ry jest w sumie tuż obok.

Widok na wyjąt­ko­wo nie­zach­mu­rzo­ną Babią Górę