Jesień w Wielkopolskim Parku Narodowym

Wczo­raj po raz czwar­ty poje­cha­łem w oko­li­ce Pozna­nia, do Mosi­ny, do Wiel­ko­pol­skie­go Par­ku Naro­do­we­go. Pierw­szy raz byłem w nim 2 lata temu, w 2021 roku – a to prze­cież nie aż tak daleko.

Teraz pogo­da był o wie­le przy­jem­niej­sza, niż wte­dy. To chy­ba był ostat­ni cie­pły dzień tej jesie­ni. Tem­pe­ra­tu­ra docho­dzi­ła do 20 stop­ni. I cho­ciaż było zachmu­rzo­ne, a momen­ta­mi kro­pił deszcz, to była przy­jem­nie. Dziar­skim kro­kiem zro­bi­łem 12-kilo­me­tro­wą pętel­kę. Od dzi­siaj pogo­da jest zim­niej­sza, cho­ciaż też chwi­la­mi świe­ci­ło słońce.

Wczo­raj rów­nież zaczą­łem moją wędrów­kę w oko­li­cach Jezio­ra Kocio­łek. Jed­nak tym razem nie roz­po­czy­na­łem w Oso­wej Górze, a przy szpi­ta­lu pul­mo­no­lo­gicz­nym w Ludwi­ko­wie, skąd moż­na w kil­ka minut dojść do jezio­ra. A potem tra­sa była już dobrze zna­na: wzdłuż Jezio­ra Górec­kie­go, koło pała­co­wej wyspy, a na koniec przez uroz­ma­ico­ny las.

Wra­ca­jąc zaha­czy­łem też o Poznań. Poje­cha­łem taką tra­są, jak 3 lata temu, w szczy­cie pan­de­mii, z Roga­li­na do Pozna­nia. Wte­dy jecha­łem do Pozna­nia po szcze­pion­kę prze­ciw­ko gry­pie. Wstą­pi­łem do opu­sto­sza­łe­go Roga­li­na, a w dro­dze do Pozna­nia jecha­łem malow­ni­czą dro­gą wzdłuż War­ty. W Wiór­ku jest miej­sce, gdzie dro­ga bie­gnie skar­pą nad rze­ką. Posta­no­wi­łem się tym razem na chwi­lę w tym miej­scu zatrzymać.

Powrót do Kalisza

Pięć lat temu rela­cjo­no­wa­łem swo­je pierw­sze kro­ki w Pozna­niu, a dzi­siaj mogę zre­la­cjo­no­wać swój osta­tecz­ny powrót. W cza­sie stu­diów miesz­ka­łem w dwóch mia­stach na raz co ma zale­ty, ale i wady. Do wad nale­żą przede wszyst­kim cza­so­chłon­ne dojazdy.

Po skoń­cze­niu stu­diów jesz­cze przez czte­ry mie­sią­ce odby­wa­łem staż w Pozna­niu, ale gdy nada­rzy­ła się oka­zja, zde­cy­do­wa­łem się osiąść jed­nym miej­scu, czy­li w Kaliszu.

Wolę jed­nak mniej­sze miasta.

Na zakoń­cze­nie – ostat­nie zdję­cia z jesien­ne­go Sołacza.

Cytadela

Pierw­szy w tym roku week­end w Pozna­niu; pierw­sza jesień. To dobra oka­zja do zro­bie­nia zdjęć.J_cytadela_3

J_cytadela_1

J_cytadela_2 J_cytadela_4 J_cytadela_5

Poznań

Jutro roz­po­czy­na się rok aka­de­mic­ki. Ale ja swo­ją obec­no­ścią inau­gu­ra­cji nie pla­nu­ję uświet­niać. Mogę sobie potem obej­rzeć w internecie.

Dopie­ro, co roz­po­czy­na­łem pierw­szy rok stu­diów, a już roz­po­czy­nam ostat­ni. Co tu dużo pisać… Zaję­cia, wykła­dy, prak­ty­ki, pra­ca magi­ster­ska – czas zaczy­nać. Zno­wu wyru­szam do Pozna­nia i czu­ję się tro­chę jak hob­bit opusz­cza­ją­cy swo­ją norę. Cho­ciaż to już po raz piąty.

Ostat­nie dni waka­cji tra­dy­cyj­nie na rowerze.

Mgła dzisiaj spowiła Kalisz. Było deszczowo.
Mgła dzi­siaj spo­wi­ła Kalisz. Było deszczowo.

Wczoraj był piękny letni dzień.
Wczo­raj był pięk­ny let­ni dzień.

Jaka to pora roku?
Jaka to pora roku?

Nie da się” – edycja kolejowa

Dwa dni temu, tj. w czwar­tek, ser­wi­sy infor­ma­cyj­ne dono­si­ły o straj­ku Lufthan­sy. Poka­zy­wa­no pasa­że­rów z nie­miec­kich lot­nisk, któ­rzy cho­dzi­li w tę i z powro­tem nie wie­dząc co ze sobą zro­bić. «Co za cha­os!», mówili.

A ja sobie myślę: O ho! Kto nie był na dwor­cu w Pozna­niu ten praw­dzi­we­go cha­osu nigdy nie widział!

Wie­le się nie pomy­li­łem. Następ­ne­go dnia, gdy mia­łem wra­cać do Kali­sza, uda­łem się tra­dy­cyj­nie na peron pierw­szy. Stał na nim pociąg do Jaro­ci­na. Oczy­wi­ście, o tym, że jest on do Jaro­ci­na wie­dzą tyl­ko ci, któ­rzy są tym bez­po­śred­nio zain­te­re­so­wa­ni – no bo niby skąd miał­by ktoś wie­dzieć, dokąd taki pociąg jedzie?

Jest tabli­ca infor­ma­cyj­na (taka z lite­ra­mi-klap­ka­mi) w hali głów­nej – tam jest napi­sa­ne „Jaro­cin, peron I” – czy­li w porząd­ku. Ale dalej już tak różo­wo nie jest. Gdy wyj­dzie się na dwór, pogłos jest tak fatal­ny, że komu­ni­ka­ty gło­so­we są zupeł­nie nie­zro­zu­mia­łe. Do tego docho­dzi szum pocią­gów i hałas z pla­cu budo­wy cen­trum handlowego.

Nad pero­nem wisi tabli­ca infor­ma­cyj­na (tak­że z lite­ra­mi-klap­ka­mi), na któ­rej jest napi­sa­ne „Jaro­cin, peron I”; jej jed­nak już bym nie ufał. Nie­rzad­ko bowiem się zda­rza, że to, co jest na niej wyświe­tlo­ne, nijak ma się do rze­czy­wi­sto­ści. Gdy­by zmie­nio­no peron (daw­niej było to nagmin­ne), nikt by się o tym nie dowie­dział, bo ogło­sze­nia są nie­sły­szal­ne na dwo­rze, na tabli­cy infor­ma­cyj­nej infor­ma­cje nie są już zmie­nia­ne, a w przej­ściu pod­ziem­nym gło­śni­ków nie ma.

Ktoś w takim razie powie: «ale prze­cież są jesz­cze tabli­ce na pocią­gach!» Otóż wca­le nie­ko­niecz­nie. Przy­kła­do­wo, na więk­szo­ści sta­rych i zde­ze­lo­wa­nych pocią­gach spół­ki Bydło­wo­zy Regio­nal­ne tabli­ce (elek­tro­nicz­ne) są, ale tyl­ko na czo­le pocią­gu. Tak więc, aby spraw­dzić jaki pociąg stoi na pero­nie – trze­ba iść z wali­zą kil­ka­dzie­siąt metrów tyl­ko po to, żeby dowie­dzieć się, jaki pociąg jest podstawiony.

Tak też i ja uczy­ni­łem. Posze­dłem te 50 metrów cią­gnąc za sobą swój tobół, wychy­li­łem się i zoba­czy­łem: na pocią­gu dum­ny napis (powta­rzam: tabli­ca elek­tro­nicz­na): „Poznań głów­ny”… Ktoś by pomy­ślał, że to tyl­ko w baj­kach pociąg sta­cję począt­ko­wą i koń­co­wą ma tę samą. A jed­nak nie… w Bydło­wo­zach Regio­nal­nych rów­nież jest to możliwe.

Tak się szczę­śli­wie zło­ży­ło, że w drzwiach stał kie­row­nik pocią­gu. Ja więc ze swej wro­dzo­nej prze­ko­ry zapy­tu­ję się go: a dokąd jest ten pociąg. – Do Jaro­ci­na – odpo­wia­da. – A dla­cze­go jest napi­sa­ne, że do Pozna­nia? – Bo się nie da zmienić.

Ręce opa­da­ją. Tabli­ca elek­tro­nicz­na, ale zmie­nić się nie da. Takie rze­czy: tyl­ko w Bydło­wo­zach Regionalnych.

Po trzech tygodniach zajęć

Bar­dzo się ostat­nio opu­ści­łem w pro­wa­dze­niu swo­jej stro­ny inter­ne­to­wej; tak się jed­nak skła­da, że od trzech tygo­dni trwa już rok aka­de­mic­ki i na brak zajęć nie narze­ka­my. Choć to dopie­ro począ­tek, wszy­scy myślą już tyl­ko o tym, kie­dy będzie dłu­gi week­end – a to jesz­cze pra­wie dwa tygo­dnie do listopada.

Ja rów­nież nie mam teraz wie­le cza­su, wszyst­ko dzię­ki temu, że mam nie­zbyt dobry plan. Dobrze, że w dru­gim seme­strze powin­no być lżej. Choć dnie mam zupeł­nie wypeł­nio­ne, to zna­la­złem jed­nak tro­chę cza­su na wędrów­ki z apa­ra­tem by zro­bić zdjęcia.

Wystar­czy wyj­rzeć za okno by zoba­czyć zde­cy­do­wa­nie naj­pięk­niej­szą porę roku – jesień. Dzi­siaj w Trój­ce Woj­ciech Mann stwier­dził, że jesień to wła­ści­wie jak wio­sna, tyle że na odwrót. Ja oso­bi­ście zde­cy­do­wa­nie wolę jesień.

Zdję­cia poni­żej zosta­ły zro­bio­ne tydzień temu: w trzech Par­kach: Wil­so­na, Cyta­de­li i Sołac­kim. Zdję­cia „mgli­ste” zosta­ły zro­bio­ne pew­ne­go poran­ka na moim osiedlu.

Nowy rok!

Oczy­wi­ście, że nowy rok; ale nie kalen­da­rzo­wy, tyl­ko aka­de­mic­ki. Zaczy­na się jutro.

W pią­tek zawio­złem swo­je klun­kry do Pozna­nia po to, by jutro się tam osta­tecz­nie, choć tym­cza­so­wo wpro­wa­dzić na czas nowe­go roku aka­de­mic­kie­go. Zaczy­nam bowiem trze­ci rok stu­diów na UAM.

Mógł­bym się roz­pi­sy­wać, jak ten czas szyb­ko leci itd… lepiej jed­nak zająć się tym, jaka jest jesz­cze ład­na pogo­da. W sam raz na wyciecz­ki rowe­ro­we. Poni­żej załą­czam kil­ka zdjęć. Niby roz­po­czę­ła się kalen­da­rzo­wa jesień, ale w sumie to jesz­cze jej nie widać.

Życzę miłe­go oglą­da­nia. Tym­cza­sem ja za chwi­lę zno­wu ruszam w drogę!

Noc Kupały

Wczo­raj była naj­krót­sza noc w roku, czy­li Noc Kupa­ły – hucz­nie obcho­dzo­na przy moście Rocha w Pozna­niu. To taki doda­tek na zakoń­cze­nie po EURO, któ­re choć jesz­cze trwa, dla Pozna­nia nie ma już takie­go znaczenia.

Pozna­nia­cy Irland­czy­kom urzą­dzi­li spe­cjal­ne poże­gna­nie, na któ­rym też byłem; sta­łem jed­nak z tyłu więc na zdję­ciach nie­wie­le widać.

Poże­gna­nie Irlandczyków

Pod prę­gie­rzem

Za to na Noc Kupa­ły wymy­ślo­no sobie pusz­cza­nie lam­pio­nów do nie­ba (wstrzy­ma­no ruch samo­lo­tów), co wyglą­da­ło bar­dzo efek­tow­nie, dopó­ki nie zaczę­ły spa­dać.

Lam­pio­ny do nieba

Lam­pio­ny

Ostatni gwizdek

Ostat­nio był pierw­szy gwiz­dek, a wczo­raj był już ostat­ni. Przy­naj­mniej dla naszych pił­ka­rzy. Filo­zo­ficz­nie stwier­dzę: tak to już w spo­rcie bywa. Moż­na też powie­dzieć: mia­ło być tak pięk­nie, a wyszło jak zwykle.

Od tygo­dnia jestem wolon­ta­riu­szem, cho­ciaż teraz aku­rat jestem w Kali­szu. Jeden egza­min mam już za sobą, pozo­sta­ły jesz­cze dwa. Nie­śmia­ło prze­bły­sku­je gdzieś myśl o wakacjach.

Ja jako wolontariusz

Rynek

Pierwszy gwizdek

Po paru dniach spę­dzo­nych w Kali­szu, za chwi­lę zno­wu wra­cam do Pozna­nia i wca­le mnie to nie cie­szy. Spę­dzę tam jesz­cze z prze­rwa­mi 3 tygo­dnie. Jutro zaczy­na się sesja i ja rów­nież mam pierw­szy egzamin.

Przed­wczo­raj był pierw­szy mecz mistrzostw: Pol­ska-Gre­cja, zakoń­czo­ny remi­sem. Spor­to­wy aspekt mistrzostw za bar­dzo mnie nie inte­re­su­je, ale oglą­da­łem cere­mo­nię otwar­cia, któ­ra nie była zbyt spek­ta­ku­lar­na, ale nie była też zła. Po niej, uda­li­śmy się na rowe­rze do kali­skiej stre­fy kibica.

Dworzec

Ostat­ni mój wpis pocho­dzi sprzed dwóch tygo­dni, kie­dy to week­end spę­dza­łem w Pozna­niu. Dzi­siaj też jest nie­dzie­la i też sie­dzę w Pozna­niu. Jed­na z tego przy­czyn jest taka, że dzi­siaj zaczy­na­ją się szko­le­nia dla wolon­ta­riu­szy miast-gospo­da­rzy EURO; potrwa­ją do śro­dy, kie­dy w koń­cu wró­cę do domu. Do tego nie są wca­le krót­kie! Od rana do wieczora.

Nie wiem, czy potem będę mógł pisać cokol­wiek na ten temat, bo podob­no wolon­ta­riu­szom zabra­nia się (!) komu­ni­ko­wa­nia z media­mi i wypo­wia­da­nia publicz­nie na temat ich pra­cy. Może będę pisał szyfrem…

W pią­tek odwie­dzi­łem nowy budy­nek dwor­ca w Pozna­niu, któ­ry został wybu­do­wa­ny w eks­pre­so­wym tem­pie. Mogę powie­dzieć tyle: nie jest źle. Ale wła­ści­wie to nic wię­cej. Dwo­rzec sam w sobie jest dosyć ład­ny, choć dokoń­czo­ny jest może w 15 tego, co ma być dopie­ro pod koniec 2013 roku. Naj­gor­sze jest jed­nak to, że póki co roz­wią­za­nia komu­ni­ka­cyj­ne są tam fatal­ne. Dwo­rzec roz­cią­ga się nad pero­na­mi pierw­szym, dru­gim i trze­cim. A jak podróż­ni mają dostać się na czwar­ty, pią­ty lub szó­sty? Z nowe­go dwor­ca muszą zje­chać na peron, gnać kil­ka­set metrów do przej­ścia pod­ziem­ne­go, potem sta­rym przej­ściem prze­do­stać się na swój peron. Strasz­nie dale­ko! Poza tym nie jest łatwo wejść do dwor­ca. Na sta­ry dwo­rzec podróż­ni dosta­ją się z pozio­mu uli­cy Dwor­co­wej, co dla pasa­że­rów, któ­rzy przy­je­cha­li tram­wa­jem jest bar­dzo nie­wy­god­ne, bo trze­ba wali­zy tachać po scho­dach (po poko­na­niu masy głu­pich wyse­pek i przejść dla pie­szych). Teraz na Dwor­co­wą nie trze­ba scho­dzić, ale za to trze­ba przejść więk­szość Mostu Dwor­co­we­go, bo wej­ście jest dale­ko. Może do 2013 będzie lepiej, ale na razie jest nienadzwyczajnie.