Chyba jakoś w listopadzie pisałem o filmie „Ida”, który polecałem. W niektórych recenzjach można było przeczytać, że „Ida” była podobna do innej polskiej produkcji – „Matki Joanny od Aniołów”. Ten film został nakręcony w 1961 na podstawie opowiadania (chociaż bardzo długiego) Jarosława Iwaszkiewicza. Opowiadanie przeczytałem mniej więcej rok temu, a teraz, korzystając z ferii, obejrzałem ekranizację (jest dostępna na YouTube).
Dzieło Iwaszkiewicza jest świetne i na pewno spodoba się każdemu, kto lubi mroczne klimaty utrzymane w duchu Ojca Natanka. W liceum zostałem zmuszony do czytania „Panien z wilka”, nad którymi myślałem, że ducha wyzionę, tak więc „Matka” zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie, bo choć to opowiadanie jest objętości małej powieści, można je spokojnie przeczytać w parę godzin. Szkoda czasu na opisywanie, o czym jest, bo to sprawa dosyć prosta, a może i bardziej złożona, a kto chce – to przeczyta lub obejrzy film.
Film warto obejrzeć nie tylko ze względu na fabułę, ale przede wszystkim z uwagi na fantastyczny sposób sfilmowania, świetne kostiumy, rewelacyjną scenografię, ascetyczne plenery. Prawdziwa magia kina. Do tego dochodzi genialna gra aktorska. Kto obejrzy ten film i „Idę” z pewnością sam zauważy wiele podobieństwa. A „Matka Joanna” jest uważana za jeden z najwybitniejszych filmów.