Początek wakacji

Licz­nik odmie­rza­ją­cy czas, jaki pozo­stał do waka­cji wyze­ro­wał się już chy­ba tydzień temu. Ostat­ni egza­min mam za sobą, cze­kam tyl­ko na wyniki.

Chciał­bym sobie pojeź­dzić na rowe­rze, ale nawet za bar­dzo wyjść na dwór nie mogę, bo dopie­ro co mia­łem dosyć poważ­ny zabieg i sie­dzę w domu. Nie wiem, jak dłu­go to jesz­cze potrwa. Nie mam zbyt wie­le pla­nów waka­cyj­nych. Chciał­bym pójść na prak­ty­ki do kan­ce­la­rii; a we wrze­śniu jedzie­my do Buda­pesz­tu. Myślę nad tym, odkąd wró­ci­łem z Pragi.

W naj­bliż­szym cza­sie napi­szę o tym, co pla­nu­ję robić w waka­cje i może krót­ki komen­tarz do bie­żą­cych wydarzeń.

2 dni do wakacji

Na moim licz­ni­ku odli­cza­ją­cym dni pozo­sta­łe do waka­cji wid­nie­je „2” (a począt­ko­wo było chy­ba z 60); znak to więc, że waka­cje fak­tycz­nie się zbliżają.

Jutro mam ostat­ni (mam nadzie­ję) egza­min – z pra­wa UE. A potem… zoba­czy­my. Moż­li­we, że przez kil­ka tygo­dni popra­cu­ję w restau­ra­cji. Pew­ne jest, że we wrze­śniu poja­dę do Buda­pesz­tu. W pierw­szy waka­cyj­ny ponie­dzia­łek (tak­że dla szkół) poje­dzie­my do Pozna­nia, gdzie być może popo­dzi­wia­my tro­chę wło­skich mala­rzy renesansowych.

Parę dni póź­niej będę miał przeszczep 😀

Ostatni gwizdek

Ostat­nio był pierw­szy gwiz­dek, a wczo­raj był już ostat­ni. Przy­naj­mniej dla naszych pił­ka­rzy. Filo­zo­ficz­nie stwier­dzę: tak to już w spo­rcie bywa. Moż­na też powie­dzieć: mia­ło być tak pięk­nie, a wyszło jak zwykle.

Od tygo­dnia jestem wolon­ta­riu­szem, cho­ciaż teraz aku­rat jestem w Kali­szu. Jeden egza­min mam już za sobą, pozo­sta­ły jesz­cze dwa. Nie­śmia­ło prze­bły­sku­je gdzieś myśl o wakacjach.

Ja jako wolontariusz
Rynek

Pierwszy gwizdek

Po paru dniach spę­dzo­nych w Kali­szu, za chwi­lę zno­wu wra­cam do Pozna­nia i wca­le mnie to nie cie­szy. Spę­dzę tam jesz­cze z prze­rwa­mi 3 tygo­dnie. Jutro zaczy­na się sesja i ja rów­nież mam pierw­szy egzamin.

Przed­wczo­raj był pierw­szy mecz mistrzostw: Pol­ska-Gre­cja, zakoń­czo­ny remi­sem. Spor­to­wy aspekt mistrzostw za bar­dzo mnie nie inte­re­su­je, ale oglą­da­łem cere­mo­nię otwar­cia, któ­ra nie była zbyt spek­ta­ku­lar­na, ale nie była też zła. Po niej, uda­li­śmy się na rowe­rze do kali­skiej stre­fy kibica.

Jeszcze nie koniec wakacji

Jest kil­ka spraw, któ­re teraz poruszę:

(1) Nastał już wrze­sień, ale dla mnie wie­le to nie zmie­nia, bo wciąż mam waka­cje. Ale już nie­dłu­go – bowiem już 26 wrze­śnia roz­po­czy­na­ją się nowe zaję­cia (miej­my nadzie­ję) – dru­gi rok.

(2) Zanim to jed­nak nastą­pi, muszę zali­czyć jesz­cze jeden egza­min. Nie jestem wca­le zado­wo­lo­ny, bo jeż­dże­nie do Pozna­nia w tę i z powro­tem to okrop­na stra­ta cza­su, a do tego stres. Myślę, że teraz pój­dzie mi już dobrze i wresz­cie (!) będę mógł napraw­dę ode­tchnąć. Do tego docho­dzi jesz­cze kwe­stia bie­ga­nia z indek­sem, ale na szczę­ście i to jest już chy­ba rozwiązane.

(3) Z wyjaz­du, jaki myśla­łem, że doj­dzie do skut­ków w tym roku nie­ste­ty nic nie wyszło. Żeby sobie to jakoś wyna­gro­dzić, posta­no­wi­łem, że poja­dę na 2 dni do Pra­gi. Ale będzie świet­nie – cho­dzić śla­da­mi Szwej­ka. Mam już bile­ty na pociąg z War­sza­wy i zare­zer­wo­wa­ne miej­sce w schro­ni­sku. Podob­no jesień to naj­lep­sza pora na zwie­dza­nie sto­li­cy Czech. Pomo­gą mi w tym prze­wod­nik i stro­na inter­ne­to­wa Mariu­sza Szczygła.

Pierwszy egzamin

Pogo­da jest ostat­nio nad­zwy­czaj­nie zmien­na. Nie dość że żar się leje z nie­ba, że słoń­ce świe­ci nie­ustan­nie, że 30º C i brak jakiej­kol­wiek chmur­ki na nie­bie, to potem tak zaczy­na grzmo­cić pio­ru­na­mi, że nie sły­chać już nawet desz­czu walą­ce­go w szy­by. A tak było w Kali­szu, przed­wczo­raj, wczo­raj i dzi­siaj. Naj­pierw okrop­ny upał, a potem wiel­ka burza. Tej dzi­siej­szej już nie zaob­ser­wo­wa­łem, bo od wczo­raj jestem zno­wu w Poznaniu.

To już ostat­ni pełen tydzień miesz­ka­nia w sto­li­cy Wiel­ko­pol­ski w tym roku aka­de­mic­kim. Dzi­siaj mia­łem pierw­szym egza­min – z histo­rii pra­wa sądo­we­go; chy­ba nie było źle. Tak więc zosta­ły mi jesz­cze czte­ry egza­mi­ny (miej­my nadzie­ję) i jed­no zali­cze­nie. Jakoś więc mogę powie­dzieć, że dotur­la­łem się do koń­ca. A – jak już o tym pisa­łem – rok aka­de­mic­ki mija jesz­cze szyb­ciej, niż szkolny.

Ale szybko

Nie odkry­ję Ame­ry­ki, jeśli napi­szę, że ostat­nie 8 mie­sią­cy minę­ło tak: ziu­uuu! Dopie­ro co zaczą­łem stu­dia, dopie­ro, co byłem na pierw­szym wykła­dzie, któ­ry pamię­tam, jak­by to było wczo­raj, a już zaczął się czer­wiec, a wraz z nim zali­cze­nia i egza­mi­ny. Jed­no zali­cze­nie mam już za sobą; przede mną kolo­kwium i pięć egza­mi­nów. Szko­da, że ten egza­mi­no­wy czas przy­pa­da aku­rat wte­dy, gdy jest taka ład­na pogo­da i nicze­go się nie chce. Chy­ba jed­nak szyb­ko też to minie. Ale jak tak patrzę z per­spek­ty­wy, to okres szko­ły śred­niej też mi się nie dłużył.

O uniwersytetach i podręcznikach

W ostat­niej „Poli­ty­ce” uka­zał się cie­ka­wy repor­taż doty­czą­cy uro­czy­sto­ści abso­lu­to­rium Uni­wer­sy­te­tu Harvar­da. Jak się oka­zu­je, wśród Nobli­stów ponad 70 z nich było absol­wen­ta­mi tego Uni­wer­sy­te­tu. Oczy­wi­ście, ta uczel­nia ucho­dzi za naj­wy­bit­niej­szą na świe­cie, ale do wszel­kie­go typu ran­kin­gów lepiej pod­cho­dzić z rezer­wą. Piszę tak nie dla­te­go, że jestem zazdro­sny. Dobrze jest jed­nak wziąć pod uwa­gę, co takie ran­kin­gi uwzględ­nia­ją: np. „licz­bę publi­ka­cji w języ­ku angiel­skim”. Oczy­wi­ste jest więc, że uni­wer­sy­te­ty z kra­jów angiel­sko­ję­zycz­nych zawsze będą w pewien spo­sób uprzy­wi­le­jo­wa­ne. Na Harvar­dzie jest zupeł­nie inny sys­tem stu­diów, co jest dosyć cie­ka­we. Ale u nas jest – po pro­stu ina­czej. Niech ktoś nie myśli, że mam kom­plek­sy z tego powo­du, że stu­diu­ję na jakimś tam Uni­wer­sy­te­cie im. jakie­goś tam niko­mu nie­zna­ne­go poety gdzieś tam na koń­cu świa­ta. Mój wybór był naj­lep­szym z moż­li­wych. UAM jest jed­nym z naj­lep­szych uni­wer­sy­te­tów w Pol­sce (na pew­no w pierw­szej trój­ce), tak więc jest jed­no­cze­śnie jed­nym z naj­lep­szych w Europie.

Ale nie o tym chcia­łem pisać, a o czymś pokrew­nym. Jeśli mogli­by­śmy się cze­goś uczyć od uczel­ni z innych państw, to może spo­so­bu pisa­nia pod­ręcz­ni­ków. Pierw­szy pod­ręcz­nik „zachod­ni”, z jakim się spo­tka­łem to Eko­no­mia Kamer­sche­na i spół­ki. Gaba­ry­ty – ogól­no­pol­skiej książ­ki tele­fo­nicz­nej. Pomi­mo to, nie znie­chę­ca. Się­gną­łem po nie­go, bo choć nie stu­diu­ję eko­no­mii, to eko­no­mii się przez semestr uczy­łem. Zaj­rza­łem do nie­go z cie­ka­wo­ści, by spraw­dzić, czy może tam nie jest coś lepiej wytłu­ma­czo­ne. Oka­za­ło się, że tak: wszyst­ko było napi­sa­ne w spo­sób jasny i przej­rzy­sty, wzbo­ga­co­ne ilu­stra­cja­mi. Ale tu nie o treść nawet cho­dzi, bo prze­cież wśród naszych auto­rów jest też wie­lu świet­nych gawę­dzia­rzo-pod­ręcz­ni­ko­pi­sa­rzy (gdy­by nie to, nikt by nie czy­tał Scza­niec­kie­go 40 lat po pierw­szym wyda­niu). Cho­dzi raczej o spra­wy tech­nicz­ne, czy­li te z pozo­ru nie­istot­ne. Takie, jak: este­tycz­ne wyda­nie, przej­rzy­stość, sze­ro­kie mar­gi­ne­sy, spi­sy tre­ści, indek­sy, spi­sy tre­ści na począt­kach roz­dzia­łów, stresz­cze­nia roz­dzia­łów, pyta­nie kon­tro­l­ne etc. U nasz szu­kać tego ze świe­cą. Podob­nie było z pod­ręcz­ni­kiem Psy­cho­lo­gia i życie Zimbardo.

Pyta­nia testo­we z pra­wo­znaw­stwa. Jak widać w testach też moż­na mieć poczu­cie humoru.

Ktoś powie, że takie rze­czy, jak np. czy­tel­na czcion­ka są nie­istot­ne. Nic bar­dziej myl­ne­go. Nie jest to może naj­waż­niej­sze, bo naj­waż­niej­sza jest treść, ale pew­ne dodat­ki, jak choć­by pyta­nia do „samo­spraw­dze­nia” są bar­dzo przy­dat­ne. W tych kwe­stiach PWN i spół­ka mogli­by się jesz­cze wie­le nauczyć. Ktoś mógł­by pomy­śleć, że umiesz­cza­nie ilu­stra­cji w pod­ręcz­ni­kach dla praw­ni­ków jest bez­ce­lo­we, co jest bzdu­rą, bo obraz­ki prze­cież każ­dy lubi. Dobrze, że choć to się aku­rat zmienia.

Dodam jesz­cze, że do Eko­no­mii była jesz­cze jak­by dru­ga, spe­cjal­na część z ćwiczeniami.

Wczo­raj wypo­ży­czy­łem w biblio­te­ce pod­ręcz­nik Neila Par­pwor­tha Con­sti­tu­tio­nal and admi­ni­stra­ti­ve law o kon­sty­tu­cji Wiel­kiej Bry­ta­nii (wyd. OUP). W nim jest podob­nie: przej­rzy­sty spis tre­ści, pod­su­mo­wa­nia przy każ­dym roz­dzia­le, dodat­ko­we pyta­nia, naj­waż­niej­sze poję­cia. I nie jest to wyda­nie luk­su­so­we, tyl­ko „tanie” (tzn. ok. 130 zł 😉 ).

Dodat­ko­wą kwe­stią są ceny pod­ręcz­ni­ków… dobrze, że są biblio­te­ki [U. Eco w swo­im ese­ju O biblio­te­ce pisze o błęd­nym kole: pod­ręcz­ni­ki są coraz droż­sze, więc coraz bar­dziej są kse­ro­wa­ne, więc są wyda­wa­ne w mniej­szych nakła­dach, więc są jesz­cze droż­sze, więc są kserowane]

Wio­sna w Par­ku Mickiewicza

Nowy semestr

Daw­no nie pisa­łem nicze­go na blo­gu, bo po pierw­sze nie było o czym, bo – po dru­gie – była sesja i po trze­cie, przez pewien czas moja stro­na była nie­do­stęp­na. Teraz stro­na jest dostęp­na, sesja się skoń­czy­ła i zaczął się dru­gi semestr, i – na koniec – moja stro­na zmie­ni­ła się dosyć i choć­by o tym moż­na pisać.

Uzna­łem, że poprzed­ni wygląd stro­ny był już zbyt dłu­go i trze­ba go nie­co odświe­żyć. Ten utrzy­ma­ny jest w tonie mle­ka ze śmie­ta­ną, tzn. kra­ina łagod­no­ści. Nic spe­cjal­ne­go, nic wyróż­nia­ją­ce­go się, tyl­ko kla­sycz­ny ład i har­mo­nia. Ble, ble, ble …

Jak wspo­mnia­łem, roz­po­czął się dru­gi semestr i prak­tycz­nie wymie­ni­ły mi się wszyst­kie przed­mio­ty. Poza tym skoń­czy­ła się już sesja i wiem, że pierw­szy semestr mam zali­czo­ny – tym samym prze­szedł on już do histo­rii. Pew­nie dużo cza­su zaj­mie, nim zno­wu będę się chciał zaj­mo­wać logi­ką, czy eko­no­mią. Teraz muszę się poświę­cić czte­rem przed­mio­tom histo­rycz­nym i już nie wiem, co gorsze.

PS. Robi się tro­chę cie­pleć. (Idzie wiosna)

PPS. Na stro­nie jest jesz­cze wie­le do zro­bie­nia. Wszel­kie wska­zów­ki i wytknię­cia błę­dów są mile widziane.

Egzaminacyjny walec rusza

Stuk-stuk, stuk-stuk… Cóż to za dźwię­ki w mia­stach uni­wer­sy­tec­kich? Czy to dzię­cio­ły wyla­zły już z ukry­cia? Nie! To sesja się zbli­ża i wszy­scy kują… Za mną już kolo­kwium z logi­ki, któ­re nie poszło mi tak, jak chcia­łem, bo dosta­łem 3+. Mam nadzie­ję, że egza­min pój­dzie lepiej. Nie­ste­ty pomy­li­łem modus ponen­do ponensmodus tol­len­do tol­lens. Z kolei w pią­tek cze­ka mnie zali­cze­nie z pra­wa wyznaniowego.

Wszyst­kim w podob­nej sytu­acji życzę dużo szczę­ścia, bo ono jest tu niezbędne.

Trzy wieki prywatności

Pamięt­nik Kró­lo­wej Wik­to­rii (fot. G. Haber)

Powy­żej zamiesz­czam łącze do arty­ku­ły zna­le­zio­ne­go w sie­ci poświę­co­ne­go wysta­wie zor­ga­ni­zo­wa­nej w Sta­nach Zjed­no­czo­nych na temat pamięt­ni­ków i dzien­ni­ków sław­nych ludzi. Wśród zdjęć moż­na obej­rzeć oso­bi­ste „reli­kwie” nale­żą­ce do kró­lo­wej Wik­to­rii, Alber­ta Ein­ste­ina i Char­lot­te Bron­te. Jest tam też manu­skrypt Con­fes­sio­nes św. Augu­sty­na, bo to prze­cież też rodzaj pamięt­ni­ka (i spowiedzi).

PS. Zali­czy­łem pierw­sze kolo­kwium (z logiki).