Już po maturze z matmy

We wto­rek mia­łem wąt­pli­wą przy­jem­ność napi­sać matu­rę z mate­ma­ty­ki – pierw­szą od ponad 20 lat. Była to dopie­ro pró­ba, a i tak budzi już wie­le kon­tro­wer­sji – począw­szy od samej idei tej matu­ry. Prze­cież, jeże­li kogoś zmu­sza się do napi­sa­nia matu­ry z jakie­goś przed­mio­tu, to to nie spra­wi, że wszy­scy go nagle pokochają.

Opi­nie na temat tego, co było, raczej nie są przy­chyl­ne. Wśród uczniów są dwie:

  1. Była bez­na­dziej­na; trud­na etc”
  2. Do prze­ży­cia”.

Ja oso­bi­ście podzie­lam tę dru­gą opi­nię, bo zada­nia zamknię­te były pro­ste (choć w kil­ku zada­niach myśla­łem, że jest błąd w arku­szu – na szczę­ście były to tyl­ko błę­dy w moim myśle­niu), a te otwar­te były do prze­ży­cia. Pierw­sze 4 były pro­ste, ale trud­niej­sze też były. (Sam mia­łem chy­ba z 3 pro­blem, choć potem, gdy je roz­wią­za­łem, oka­za­ło się, że były proste).

Nauczy­cie­le mówią, że:

  1. za dużo funk­cji kwa­dra­to­wej (a prze­cież jest tyle innych rzeczy)
  2. głu­pia punk­ta­cja (było zada­nie, któ­re tu było za 2 punk­ty, choć – gdy pisa­li­śmy egza­min pilo­ta­żo­wy rok temu – było chy­ba za 4 czy 5 punk­tów, a inne – prost­sze – było za 4 punkty)
  3. (coś jesz­cze było; jak mi się przy­po­mni, to dopiszę).

Do tego jesz­cze róż­no­ra­cy „wiel­ce sza­now­ni pro­fe­so­ro­wie”, „magni­fi­cen­cje” i „auto­ry­te­ty” bia­do­lą, że niski poziom. No cóż – sami tego chcie­li… Tu moż­na zoba­czyć arkusz.

A za 3 tygo­dnie cze­ka mnie pierw­sza prób­na „praw­dzi­wa” matu­ra – ten mutant ope­ro­nu – zupeł­nie zazwy­czaj nie­ade­kwat­ny do tego, co będzie w maju. Ale na to pona­rze­kam kie­dy indziej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *