Wolne w Poznaniu

Jest pią­tek, 13.30. Wła­ści­wie roz­po­czął się week­end. I jest to pierw­szy week­end, któ­ry w cza­sie stu­diów spę­dzę poza domem. Co praw­da już we wto­rek jadę na dłuż­szy wypo­czy­nek… Mam czas, więc chy­ba pój­dę pozwie­dzać Poznań

nawia­sem mówiąc (cho­ciaż nie lubię pił­ki noż­nej), to wczo­raj wie­czo­rem na sta­dio­nie Lecha był mecz Lech – Men­che­ster, któ­ry dru­ży­na z Wiel­kiej Bry­twa­nii sro­mot­nie przegrała…

cho­ciaż pogo­da do tego nie zachę­ca; wczo­raj lało; w nocy lało; teraz jest okrop­ny wiatr i pochmur­no. Chmu­ry to chy­ba stra­tu­sy, więc nic z nich nie powin­no lecieć, ale moż­li­we, że nad nimi coś się czai, w powie­trzu moż­na wyczuć kro­pel­ki wody.

Cytaty na środę

Dzi­siej­sza eko­no­mia zakła­da, że w sys­te­mie kon­ku­ren­cji mono­po­li­stycz­nej kon­su­ment nie zawsze zacho­wu­je się racjo­nal­nie; inny­mi sło­wy uczest­ni­cy pro­ce­su gospo­da­ro­wa­nia nie zawsze dążą do mak­sy­ma­li­za­cji uży­tecz­no­ści. A spe­cja­li­ści od mar­ke­tin­gu mówią wprost, że naj­le­piej jest zara­biać na ludz­kiej głupocie.

Na powtór­ną cere­mo­nię w pod­war­szaw­skim Osso­wie wybra­no Dzień Zadusz­ny. Poprzed­nia pró­ba odsło­nię­cia pomni­ka w dzień Bitwy War­szaw­skiej zakoń­czy­ła się skan­da­lem. Tabli­cę przy mogi­le poma­lo­wa­no w czer­wo­ne gwiaz­dy, a wokół niej sta­ła spo­ra gru­pa pro­te­stu­ją­cych prze­ciw­ko „czcze­niu najeźdź­ców”. Przed rogat­ka­mi Woło­mi­na zawró­co­no amba­sa­do­ra Rosji, a uro­czy­stość odwo­ła­no. W koń­cu wrze­śnia na mogi­le poja­wi­ły się napi­sy: „Katyń 2010” i „Bro­nek, nie daru­je­my ci usu­nię­cia krzy­ża”. Pro­ku­ra­tu­ra pro­wa­dzi w tej spra­wie śledztwo.

[…]

Wczo­raj przed mogi­łą sta­nę­ła fur­go­net­ka dzia­ła­cza PiS z Pomo­rza Wal­de­ma­ra Bon­kow­skie­go. On sam w grup­ce zwo­len­ni­ków roz­wi­nął trans­pa­ren­ty, na któ­rych wid­nia­ły hasła: „Jaki pre­zy­dent, taki patrio­tyzm”, „Komo­row­ski: upa­mięt­nij 96 ofiar Kata­stro­fy Smo­leń­skiej, „Pil­ne: sprze­da­ją kraj”. Hasła były pod­pi­sa­ne: „Zanie­po­ko­jo­ny Polak W. Bon­kow­ski”, „Upo­ko­rzo­ny Polak W. Bon­kow­ski” i „Zbul­wer­so­wa­ny Polak W. Bonkowski”.

[…]

Nad mogi­łą krót­kie modli­twy odmó­wi­li pra­wo­sław­ny ordy­na­riusz polo­wy Woj­ska Pol­skie­go oraz kape­lan kato­lic­ki. Do ust trąb­kę pod­niósł woj­sko­wy trę­bacz, ale zanim zagrał, pro­te­stu­ją­cy zaczę­li śpie­wać „Jesz­cze Pol­ska nie zgi­nę­ła”. Hymn skoń­czy­li okrzy­ka­mi: „hań­ba” i „zdra­da”.

Źró­dło: http://wyborcza.pl/1,75248,8603361,To_juz_nie_wrogowie__to_polegli.html

Jeśli­by zara­biać na głu­po­cie fana­ty­ków z PiSu pew­nie cała dziu­ra budże­to­wa była­by już daw­no załatana.


Ostat­nio innym tema­tem bar­dzo mod­nym (już od daw­na) jest zapłod­nie­nie poza­ustro­jo­we. Kościół wty­ka swo­je trzy gro­sze jak może, choć – o ile dobrze pamię­tam – póki co, to nie bisku­pi są źró­dłem norm powszech­nie obowiązujących.

Sta­no­wi­sko Kościo­ła kato­lic­kie­go jest jed­nym z wie­lu moż­li­wych i powin­no być wła­śnie tak trak­to­wa­ne. Co wię­cej, w danym przy­pad­ku cho­dzi o sta­no­wie­nie pra­wa przez suwe­ren­ny naród i jego orga­ny legi­sla­cyj­ne, pod­czas gdy hie­rar­cho­wie Kościo­ła nigdy nie wyra­ża­ją poglą­dów, któ­re mogły­by choć tro­chę odbie­gać od instruk­cji two­rzo­nych w Waty­ka­nie. Oczy­wi­ście ist­nie­ją powo­dy, aby słu­chać ze szcze­gól­ną uwa­gą gło­su Waty­ka­nu, wier­nie repre­zen­to­wa­ne­go w Pol­sce przez bisku­pów. Prze­cież więk­szość Pola­ków prak­ty­ku­je katolicyzm.

[…]

Tym­cza­sem w Pol­sce poli­tycz­na pozy­cja Kościo­ła jest wła­śnie taka – w wie­lu spra­wach uchwa­la się takie prze­pi­sy, któ­rych życzył sobie lub na któ­re zgo­dził się Kościół. Tak ure­gu­lo­wa­ny jest w Pol­sce ład medial­ny, szkol­nic­two, repry­wa­ty­za­cja, abor­cja i wie­le innych spraw. Jed­nym powo­dem takie­go sta­nu rze­czy jest wyobra­że­nie, iż Kościół, gdy­by powziął taki zamiar, mógł­by oba­lić rząd lub wynieść do wła­dzy opo­zy­cję. Wyobra­że­nie jest zupeł­nie absur­dal­ne, lecz strach poli­ty­ków ma wiel­kie oczy. Dru­gim powo­dem jest nadzie­ja poszcze­gól­nych poli­ty­ków, że ser­wi­lizm w sto­sun­ku do Kościo­ła pomo­że im w wygra­niu kolej­nych wybo­rów. W tej kal­ku­la­cji jest już wię­cej sen­su, ale nie­je­den już się przeliczył.

Z fak­tu, iż Pola­cy cho­dzą do kościo­ła, nie wyni­ka, że przyj­mu­ją jego poglą­dy albo że żyją w spo­sób, jaki dok­try­na kato­lic­ka zale­ca. Gdy­by Kościół napraw­dę miał wiel­ki auto­ry­tet w spo­łe­czeń­stwie, to wca­le nie musiał­by się przej­mo­wać pań­stwo­wym pra­wo­daw­stwem. Wystar­czy­ło­by, żeby ogło­sił, iż zapłod­nie­nie in vitro jest nie­mo­ral­ne, a kato­lic­kie spo­łe­czeń­stwo po pro­stu prze­sta­ło­by je prak­ty­ko­wać. Ponad­to Kościół kato­lic­ki ma też wła­sne pra­wo­daw­stwo, pra­wo kano­nicz­ne, i tam może umiesz­czać dowol­ne zaka­zy. Czy Kościół przy­zna­je pań­stwu pol­skie­mu, zamiesz­ka­ne­mu w więk­szo­ści przez kato­li­ków, pra­wo do inge­ro­wa­nia w zapi­sy pra­wa kano­nicz­ne­go? Chy­ba nie. Więc cze­muż to niby waty­kań­scy teo­lo­go­wie mie­li­by meblo­wać życie pol­skim rodzinom?

Źró­dło: Jan Hart­man In vitro, Kościół, Pol­ska [w:] „Poli­ty­ka” nr 44 (2780), 30 paź­dzier­ni­ka 2010 [Dostęp onli­ne] http://www.polityka.pl/kraj/analizy/1509894,1,znany-filozof-o-debacie-na-temat-in-vitro.read


A z innej becz­ki, to dzi­siaj po wyjąt­ko­wo dłu­gim week­en­dzie wra­cam do Pozna­nia. Ale we wto­rek zno­wu jadę do Kali­sza, na kolej­ny dłuż­szy odpoczynek.

Koncert

Wczo­raj byłem w Fil­har­mo­nii Kali­skiej na świet­nym – jak zwy­kle – kon­cer­cie. Gości­li na nim dwa muzy­cy z Nie­miec: dyry­gent, któ­ry cały czas pro­wa­dził orkie­strę i pia­nist­ka, któ­ra bra­wu­ro­wo wyko­na­ła utwór Liszta.

Judith MOSCH – fortepian
Vol­ker SCHMIDT-GERTENBACH – dyrygent

w pro­gra­mie:
F. Schu­bert – Uwer­tu­ra ROSAMUNDA
F. Liszt – Kon­cert for­te­pia­no­wy Es-dur
J. Brahms – II Sym­fo­nia D‑dur op. 73

Cytacik

Cytat na dzisiaj:

Tak my sobie w boju i w zno­ju wyku­wa­my gór­kę gno­ju, żeby­śmy w przy­szło­ści coś mie­li z tej górki.

Źró­dło: Sta­ni­sław Tym Mowa Tra­wa [w:] „Poli­ty­ka” nr 43 (2779), 23 paź­dzier­ni­ka 2010


I jesz­cze coś z zupeł­nie innej, blo­go­wej becz­ki. Roz­wa­żam zmia­nę adre­su stro­ny, bo Wira Potocz­ka to kwe­stia od kil­ku lat już nie­ak­tu­al­na (a przy­naj­mniej zawie­szo­na lub dzia­ła­ją­ca w spo­sób nie­wi­docz­ny). Towa­rzy­szył­by temu też pew­nie jakiś lifting wyglą­du stro­ny, bo wiem, że przy obec­nej jej struk­tu­rze poja­wia­ją się pro­ble­my z nawi­ga­cją pomię­dzy podstronami.

Wystawa starodruków

Jesień jesie­nią, ale nie samą pogo­dą żyje czło­wiek. Wczo­raj byłem pierw­szy raz w Czy­tel­ni Ogól­nej Biblio­te­ki Uni­wer­sy­tec­kiej. O ile obsłu­ga Wypo­ży­czal­ni może być na począt­ku odro­bi­nę skom­pli­ko­wa­na, o tyle, korzy­sta­nie z Czy­tel­ni wyma­ga znacz­nie więk­szej ilo­ści fine­zji. Tym bar­dziej, że w biblio­te­ce jest teraz remont i potę­gu­je to jesz­cze uczu­cie zagu­bie­nia u osób odwie­dza­ją­cych Ją pierw­szy raz.

Po względ­nym ujarz­mie­niu Czy­tel­ni posze­dłem na wysta­wę, o któ­rej dowie­dzia­łem się przypadkowo:

ZAPRASZAMY NA WYSTAWĘ
w ramach „Tygo­dnia wło­skie­go w Poznaniu”
pt.
ITALICAPOZNAŃSKICH BIBLIOTEKARCHIWÓW

Eks­po­zy­cja skła­da się z impo­nu­ją­ce­go zbio­ru inku­na­bu­łów i sta­ro­dru­ków. Wstęp wol­ny – war­to zobaczyć.

Jesień jest piękna

Nie­któ­rzy cho­dzą i stę­ka­ją, że już jesień, że zim­no, że to, że tam­to… A prze­cież jest pięk­na pogo­da! Wystar­czy wyj­rzeć za okno i popa­trzeć na lecą­ce z góry liście, by zoba­czyć, jak jest ład­nie. Bywa zim­no rano, czy wie­czo­rem, ale – jak mawia­ją Nor­we­go­wie – nie ma złej pogo­dy, jest tyl­ko źle dobra­ne ubra­nie. Ja dzi­siaj korzy­sta­jąc z wol­nej chwi­li uda­łem się do poznań­skie­go Par­ku Wil­so­na, by tam pod­pa­trzeć jesień.

Krótki przegląd spraw bieżących

Kościół wyklu­cza, czy sam się wyklu­cza? – arty­kuł z „Gaze­ty Wyborczej”


Więk­szość cza­su spę­dzam teraz w Pozna­niu, nie mam za bar­dzo dostę­pu do wia­do­mo­ści, a przy­naj­mniej nie tych tele­wi­zyj­nych. A tym­cza­sem oka­zu­je się, że wie­le się dzie­je. To zna­czy może wie­le się dzie­je, ale pra­wie nic się nie zmie­nia. To zna­czy „pre­zes” Kaczyń­ski dalej zacho­wu­je się jak ucie­ki­nier z zakła­du dla psy­chicz­nie cho­rych, Pali­kot pró­bu­je stwo­rzyć nową par­tię będą­cą alter­na­ty­wą dla zbyt skon­ser­wa­cia­łej Plat­for­my (patrz e.g. Gowin), a „obroń­cy krzy­ża” i radio­ma­ryj­ni ide­olo­dzy kom­bi­nu­ją, kogo by tu jesz­cze spa­lić na sto­sie. Teraz jesz­cze jakiś biskup wysko­czył z pomy­słem, by eks­ko­mu­ni­ko­wać posłów gło­su­ją­cych za meto­dą zapłod­nie­nia poza­ustro­jo­we­go. Cie­ka­we, jak dłu­go jesz­cze ludzie w Pol­sce będą zno­sić takie niedorzeczności.

Tak się aku­rat skła­da, że wczo­raj mia­łem pierw­szy wykład z pra­wa wyzna­nio­we­go, na któ­rym de fac­to będzie­my uczyć się o rela­cjach pań­stwo­wo-kościel­nych. Nie doty­czy to tyl­ko tego Kościo­ła, ale oczy­wi­ście wszyst­kich związ­ków wyzna­nio­wych; wie­my jed­nak, że to ten Kościół od wie­lu lat ma w Pol­sce domi­nu­ją­cą pozy­cję, jeśli przy­pad­kiem nie jedy­ną. Bio­rąc pod uwa­gę, że epi­sko­pat swo­im zacho­wa­niem i swo­imi sło­wa­mi od wie­lu lat pod­kre­śla iż ma „mono­pol na zba­wie­nie”, może być ciekawie.

Aktu­al­na jest teraz tak­że spra­wa komi­sji mająt­ko­wej zaj­mu­ją­cej się zwra­ca­niem Kościo­ło­wi zie­mi zagar­nię­tej w cza­sach komu­ni­zmu. Teraz wycho­dzi na jaw, że cała pro­ce­du­ra zwro­tu nie­ru­cho­mo­ści była szy­ta bar­dzo gru­by­mi nićmi.

Z cie­ka­wo­stek war­to też zauwa­żyć, że podob­no ponad poło­wa War­sza­wia­ków nie chce, by w sto­li­cy sta­nął pomnik Kaczyń­skie­go [źró­dło tutajtutaj]. Ja też nie chcę, ani tam, ani nigdzie indziej. W kwiet­niu nikt nie miał odwa­gi tego gło­śno powie­dzieć, ani za bar­dzo zapro­te­sto­wać, ale prze­cież grób na Wawe­lu to aż nad­to. Ten obra­zek poni­żej nie jest może zbyt ład­ny, może jest prze­ja­skra­wio­ny, ale nie ule­ga wąt­pli­wo­ści, że super pra­wi­co­we „rodzi­ny smo­leń­skie” cały czas posłu­gu­ję się prze­ja­skra­wie­niem i hiper­bo­li­za­cją zarów­no, kie­dy cho­dzi o zasłu­gi poprzed­nie­go pre­zy­den­ta, jak i kwe­stię wyja­śnia­nia całe­go tego zamie­sza­nia, któ­re­go szcze­rze mam już dość.

Na koniec jesz­cze coś z inter­ne­tu. Jest to frag­ment komen­ta­rza z Histmarg.org

W ostat­nią nie­dzie­lę minę­ło pół roku od kata­stro­fy smo­leń­skiej. Dzień ten nauczył nas, że pamięć o zmar­łych moż­na czcić w dwo­ja­ki spo­sób – wspo­mi­na­jąc ich lub urzą­dza­jąc mani­fe­sta­cje poli­tycz­ne pod Pała­cem Pre­zy­denc­kim. Już się boje tego, co będzie się dzia­ło 1 listo­pa­da, jak Roda­cy wezmą sobie do ser­ca tę dru­gą metodę.

***

Zebra­ni we wspo­mnia­ną pół­rocz­ni­cę mani­fe­stan­ci śpie­wa­li pieśń Boże coś Pol­skę, w refre­nie wymow­nie pod­kre­śla­jąc śpie­wa­ny w cza­sie szcze­gól­ne­go uci­sku wers: ojczy­znę wol­ną racz nam wró­cić Panie. Śpie­wał razem z nimi i Jaro­sław Kaczyń­ski. Zasta­na­wiam się, czy pre­zes kom­plet­nie już odle­ciał, czy PiS zaczął zara­biać na kam­pa­nię przed wybo­ra­mi samo­rzą­do­wy­mi orga­ni­zu­jąc rekon­struk­cje historyczne?

Źró­dło: http://histmag.org/?id=4741&from=rss

Ja dodam, że pieśń zna­na dzi­siaj pod tytu­łem „Boże coś Pol­skę”, zosta­ła napi­sa­na w 1816 przez Aloj­ze­go Feliń­skie­go i ory­gi­nal­nie nosi­ła tytuł „Hymn na rocz­ni­cę ogło­sze­nia Kró­le­stwa Pol­skie­go z woli Naczel­ne­go Wodza Woj­sku Pol­skie­mu do śpie­wu poda­ny”. Aloj­zy nie napi­sał jej raczej z pobu­dek patrio­tycz­nych (przy­naj­mniej nie cho­dzi tu o patrio­tyzm XIX-wiecz­ny w dzi­siej­szym rozu­mie­niu). Sło­wa refre­nu koń­czy­ły się wykrzyknieniem:

Nasze­go Kró­la zacho­waj nam, Panie!

Cho­dzi­ło o kró­la Alek­san­dra I, któ­ry swo­ją oso­bą łączył za pośred­nic­twem unii per­so­nal­nej Kró­le­stwo Pol­skie z Rosją. Ta wer­sja utwo­ru nie zosta­ła z oczy­wi­stych przy­czyn zaak­cep­to­wa­na przez społeczeństwo.

Po pierwszym tygodniu w Poznaniu

Więk­szość ubie­ga­ją­ce­go wła­śnie tygo­dnia spę­dzi­łem w Pozna­niu. Mia­łem już pierw­sze zaję­cia. Było to dopie­ro wpro­wa­dze­nie, a plan nie – póki co – dosyć luź­ny, więc nie było źle. Nauki na razie nie było zbyt wie­le (to się pew­nie z cza­sem zmie­ni), więc nie prze­ży­łem takie­go wstrzą­su, jakim stra­szą zawsze lice­ali­stów wybie­ra­ją­cych się na stu­diach. Choć znam oso­by, któ­re np. wybra­ły się na poli­tech­ni­kę i one mają młyn już od pierw­sze­go tygo­dnia studiowania.

Jeśli cho­dzi o pra­wo, to dowie­dzia­łem się, jak na razie, że: (1) funk­cja uwal­nia­ją­ca języ­ka jest wte­dy, gdy ktoś powie brzyd­kie sło­wo (2) Koper­nik wie­dział, że p (3) Iusti­tia est con­stans et per­pe­tua volun­tas ius sum­mum cuique tri­bu­en­di (4) 8 paź­dzier­ni­ka 1940 uro­dził się John Len­non itd.

Poznań­ski Park Wilsona


Jak było w Poznaniu

Rzeźba przed Teatrem Wielkim (ul. Fredry)
Rzeź­ba przed Teatrem Wiel­kim (ul. Fredry)

Ostat­nie trzy dni spę­dzi­łem w Pozna­niu, gdzie wła­śnie jestem w trak­cie roz­po­czy­na­nia stu­diów na Wydzia­le Pra­wa i Admi­ni­stra­cji UAM na kie­run­ku pra­wo (sta­cjo­nar­ne jed­no­li­te magi­ster­skie – dla docie­kli­wych). Z tą sta­cjo­nar­no­ścią jest naj­więk­szy pro­blem, bo wią­że się ona z prze­no­si­na­mi do Sto­li­cy Wiel­ko­pol­ski. Zamiesz­ka­łem na stan­cji na Osie­dlu Lecha. To zupeł­ne obrze­ża Pozna­nia, ale tram­wa­jem do cen­trum jedzie się dość szyb­ko. Zaję­cia pro­wa­dzo­ne będą w nowo otwar­tym Col­le­gium Iuri­di­cum Novum, któ­re­go oto­cze­nie jest jesz­cze jed­nym wiel­ki pla­cem budo­wy. Naj­le­piej kupić sobie kalosze.

Póki co mie­li­śmy szko­le­nie z zasad stu­dio­wa­nia oraz Inau­gu­ra­cję Roku Aka­de­mic­kie­go. Poza tym mia­łem tro­chę cza­su na zwie­dza­nie mia­sta. Byłem mię­dzy inny­mi w Cyta­de­li. Teraz jestem w Kali­szu, ale jutro zno­wu wra­cam do Wiel­kiej Pyry. A od ponie­dział­ku pierw­sze zajęcia.

Park Cyda­te­la

Dziś wyjazd do Poznania

(1) Dziś nad­cho­dzi z daw­na ocze­ki­wa­ny dzień. Pisząc „z daw­na ocze­ki­wa­ny” mam na myśli, że myśla­łem o tym pew­nie od kil­ku lat i po tro­sze się do tego przy­go­to­wy­wa­łem. Dziś wyjeż­dżam do Pozna­nia na stu­dia. Będę miesz­kał na stan­cji na osie­dlu Lecha.

Tro­chę się nie­po­ko­ję, prze­cież niko­go tam nie będę znał. Ale w takiej samej sytu­acji będzie pew­nie jesz­cze ze 200 osób…

W Pozna­niu spę­dzę 3 dni. Wyjeż­dżam wie­czo­rem, jutro będę miał czas na rozej­rze­nie się po Pozna­niu i Uni­wer­sy­te­cie, w czwar­tek mam spo­tka­nie orga­ni­za­cyj­ne, a w pią­tek jest uro­czy­ste roz­po­czę­cie roku aka­de­mic­kie­go. Po połu­dniu w pią­tek wra­cam do Kali­sza, by powró­cić w nie­dzie­lę i roz­po­cząć zajęcia.

(2) Pole­cam w Wybor­czej arty­kuł W. Kar­pie­szu­ka będą­cy zapi­sem dys­ku­sji mło­dzie­ży z róż­nych szkół war­szaw­skich na temat reli­gii w szko­le: http://wyborcza.pl/1,76498,8428367,Chcemy_decydowac_sami.html

Warszawa (16−19.09)

W dniach od 16 do 19 wrze­śnia byłem w War­sza­wie, w odwie­dzi­nach u rodzi­ny. W Sto­li­cy byłem nie pierw­szy raz, ale dopie­ro teraz mia­łem oka­zję pozwie­dzać tro­chę i zoba­czyć parę cie­ka­wych miejsc.

Dzień I

Krakowskie Przedmieście
Kra­kow­skie Przedmieście

Był bar­dzo wypeł­nio­ny, gdyż zapla­no­wa­łem sobie wizy­ty w trzech miej­scach: Zam­ku Kró­lew­skim, Muzeum Fry­de­ry­ka Cho­pi­na i Muzeum Naro­do­wym. Na Kra­kow­skie Przed­mie­ście przy­je­cha­łem auto­bu­sem 503 i skie­ro­wa­łem się w kie­run­ku pałacu.

W Zam­ku Kró­lew­skim zoba­czy­łem trzy wysta­wy: eks­po­zy­cję sta­łą, frag­ment zbio­rów z Muzeum Czar­to­ry­skich w Kra­ko­wie oraz „85-lecie Pol­skie­go Radia”. Na szcze­gól­ną uwa­gę zasłu­gu­je dru­ga z wymie­nio­nych, ponie­waż wśród dzieł sztu­ki znaj­du­je się „Dama z Łasicz­ką” Leonar­da da Vin­ci. Choć­by dla­te­go war­to było się tam pofa­ty­go­wać. Jeśli cho­dzi o pałac, to jest on nie­sa­mo­wi­cie ele­ganc­ki, ale tak samo jest nie­mal wszę­dzie. Moż­na w nim zoba­czyć wie­le obra­zów zna­nych z pod­ręcz­ni­ków (np. Zapro­wa­dze­nie chrztu Matej­ki), czy sal poka­zy­wa­nych czę­sto w tele­wi­zji przy oka­zji róż­nych uro­czy­sto­ści państwowych.

Tron Stanisława Augusta w Zamku Królewskim
Tron Sta­ni­sła­wa Augu­sta w Zam­ku Królewskim

Dru­gie w kolej­no­ści zwie­dza­nia było Muzeum Fry­de­ry­ka Cho­pi­na, do któ­re­go bilet kupi­łem już parę dni przed wyjaz­dem (przez inter­net). Było zachwa­la­ne w mediach, mnie jed­nak tro­chę roz­cza­ro­wa­ło. Ze smut­kiem przy­zna­ję, że nie dowie­dzia­łem się w nim o kom­po­zy­to­rze nicze­go, ponad to, co już wie­dzia­łem. Może, gdy­by był prze­wod­nik, było­by ina­czej. Nie­ste­ty zamiast tego po całym pała­cu bie­ga­ła ban­da roz­be­stwio­nych, hała­su­ją­cych i wyraź­nie znu­dzo­nych bacho­rów, któ­re unie­moż­li­wia­ła oglą­da­nie eks­po­zy­cji w spo­ko­ju, czy choć­by posłu­cha­nie utwo­rów w ciszy. Chy­ba zada­nie odcha­mia­nia naro­du się tutaj nie udało.

W koń­cu uda­łem się do Muzeum Naro­do­we­go; 7 zło­tych za bilet to bar­dzo uda­na inwe­sty­cja. W środ­ku cze­ka nas bowiem, chy­ba kil­ku­ki­lo­me­tro­wy spa­cer po salach z rzeź­ba­mi, obra­za­mi, arty­ku­ła­mi codzien­ne­go użyt­ku ze wszyst­kich nie­mal epok i z róż­nych miejsc. Każ­dy znaj­dzie tu coś dla sie­bie. Nawet, jeśli ktoś nie lubi okre­ślo­nej dzie­dzi­ny sztu­ki lub epo­ki z jej histo­rii, tutaj ma szan­sę zmie­nić swo­je zda­nie. Wybór jest bowiem ogrom­ny. Przy­kła­do­wo, jak nigdy nie byłem fanem sztu­ki sta­ro­żyt­nej, któ­ra wyda­je mi się nud­na. Jed­nak w MN jest wspa­nia­ła gale­ria monu­men­tal­nych posą­gów ze Sta­ro­żyt­ne­go Rzy­mu, któ­re bar­dzo mi się spodobały.

Na szcze­gól­ną uwa­gę zasłu­gu­je Gale­ria Sztu­ki Wcze­sno­chrze­ści­jań­skiej, uni­ka­to­wa na ska­lę świa­to­wą. Pre­zen­tu­je ona zna­le­zi­ska odko­pa­ne przez prof. Micha­łow­skie­go sto­ją­ce­go na cze­le pol­skiej eks­pe­dy­cji arche­olo­gicz­nej w Faras (Egipt). W Gale­rii znaj­du­ją się naj­róż­niej­sze rzeź­by, fre­ski etc.

Galeria sztuki średniowiecznej w Muzeum Narodowym
Frag­ment śre­dnio­wiecz­nej rzeźby

Wspa­nia­ła jest tak­że Gale­ria Sztu­ki Śre­dnio­wiecz­nej. Tu – jest na co patrzeć! Nie tak daw­no temu byłem w Muzeum Naro­do­wym w Pozna­niu, gdzie oglą­da­łem gale­rię sztu­ki śre­dnio­wiecz­nej – moc­no roz­cza­ro­wu­ją­cą; jest nud­na, mała, nie­cie­ka­wa. A w War­sza­wie mamy gotyk, jak się patrzy!

Dzień II

Marszałkowska
Mar­szał­kow­ska w kie­run­ku Pla­cu Zbawiciela

W pią­tek odwie­dzi­łem kolej­ne miej­sca: Łazien­ki Kró­lew­skie i Ogród Saski. Mia­łem też oka­zję do lep­sze­go pozna­nia cen­trum mia­sta. Byłem w oko­li­cach Mar­szał­kow­skiej, na al. Szu­cha. Widzia­łem wie­le róż­nych insty­tu­cji pań­stwo­wych (np. MSZ, MEN). Tro­chę zabłą­dzi­łem w oko­li­cach Łazie­nek, Alei Ujaz­dow­skich i ul. Agri­co­la (któ­rej chy­ba nie ma na mapie). Ale to nie szko­dzi, bo jest tam wszę­dzie bar­dzo ładnie.

Na szcze­gól­ną uwa­gę zasłu­gu­je PARK-MUZEUM Łazien­ki Kró­lew­skie, gdzie jest wie­le pod­ręcz­ni­ko­wych wręcz obiek­tów – np. Pałac na Wodzie. Jest tam bar­dzo przy­jem­nie, ale o tym chy­ba niko­mu nie muszę mówić. Moż­na usiąść na ław­ce, a dooko­ła ska­czą po drze­wach wie­wiór­ki i prze­cha­dza­ją się pawie.

Pałac
Pałac na wodzie

Dzień III

Trze­cie­go dnia poje­cha­li­śmy do Pała­cu w Wila­no­wie, gdzie też jest bar­dzo faj­nie, choć prze­pro­wa­dza­ne są tam teraz róż­ne remon­ty. Moż­na obej­rzeć gale­rię foto­gra­fii w Oran­że­rii, ale więk­szość eks­po­na­tów to dziw­ne pla­my „bez tytułu”.

Zobacz wszyst­kie zdjęcia



IMG_1816.JPG
Fla­ga Kana­dy na dru­gim planie

Trze­ba też poru­szyć temat, o któ­rym media glę­dzą i glę­dzą. Cho­dzi o fana­ty­ków oku­pu­ją­cych Kra­kow­skie Przed­mie­ście, o czym pisa­łem już nie raz, choć może nie powi­nie­nem, bo robi się to nud­ne, a sam fakt tego, co się dzia­ło, jest wystar­cza­ją­co żało­sny. Oczy­wi­ście – będąc w War­sza­wie – nie mogłem prze­ga­pić spa­ce­ru po Kra­kow­skim Przed­mie­ściu, ale – że nie znam Mia­sta – to nie wie­dzia­łem, „co i jak”. Naj­pierw zoba­czy­łem fla­gę Kana­dy, pomy­śla­łem więc, że może to jakiś hap­pe­ning stu­den­tów Uni­wer­sy­te­tu, bo to prze­cież nie­da­le­ko. Zamiast tego byli to chy­ba jed­nak fani Radia Mary­ja z Kana­dy, zamro­cze­ni pisow­skim fana­ty­zmem. Wszę­dzie było peł­no ekip tele­wi­zyj­nych, ale ludzi oku­pu­ją­cych Pałac było w sumie nie­wie­lu. Robi­li jed­nak wystar­cza­ją­ce zamie­sza­nie, bym nie zauwa­żył, że krzy­ża wca­le już tam nie ma. Dowie­dzia­łem się o tym dopie­ro po powro­cie domu. Taki z tego wnio­sek, że może gdy­bym poje­chał do sto­li­cy wcze­śniej, to może i pro­blem krzy­ża może choć­by czę­ścio­wo został roz­wią­za­ny szybciej 🙂

Zobacz wszyst­kie zdjęcia

Wczesnojesienna wycieczka do Saczyna

Dzi­siaj poje­cha­łem na rowe­rze do Saczy­na. Z moich obser­wa­cji wyni­ka, że jesie­ni jesz­cze nie widać, choć pew­nie gdzieś tam na hory­zon­cie zaczy­na się cza­ić. Ale prze­cież jesień, to chy­ba naj­ład­niej­sza pora roku.

IMG518.jpg
Lasek w Saczy­nie. Klik­nij, by zoba­czyć wię­cej zdjęć.