Dość dawno nie pisałem. Chociaż właściwie, to o czym miałem pisać. Z drugiej strony – 4 dni, to nie jest znowu aż tak długo. Chociaż wiem, że moje wpisy i tak są raczej mało treściwe. Jak będę miał o czym pisać, to pewnie się poprawię. Niniejszy post ma tytuł taki, jaki ma, a to dlatego, że raczej mam problem z wymyślaniem tytułów. Dlatego wpisałem po części datę – lepsze to, niż nic.
Jeśli chodzi o jakieś ciekawe rzeczy, to tu raczej debet. Nie zaliczyłem kartkówki ze znajmości „Dziadów”, choć czytałem je 2 razy – no cóż, życie bywa niesprawiedliwe. A nawet bardzo, bo co ja poradzę, że nie mam pamięci do nazwiski; imion osób w mojej obecnej klasie uczyłem się pół roku. Podobnie było z „Kordianem”, ale za drugim razem mi się udało, więc i teraz, gdy podejdę drugi raz, na pewno będzie lepiej.
Z innych rzeczy szkolnych, to mam dzisiaj sprawdzian z chemii, który miał być przed Bożym Narodzenie, ale…
Jeśli chodzi o aurę, to mi się podoba, choć wszyscy wokoło narzekają, a zdaniem Kamila Durczoka jest to już prawie klęska żywiołowa. W końcu ‑15° C to jeszcze nie jest aż taki wielki mróz. Oczywiście zdarza się to u nas tylko przez parę dni w roku, a szkoda, bo teraz tak śnieg fajnie skrzypi. Z komentarzy wiem, że JŻ marznie – najlepiej usiąść przy kaloryferze. (Choć tu pojawia się problem, bo rano kaloryfery są zimniejsze, niż cokolwiek innego)
W szkole jest dość ciepło, choć na początku było nieciekawie. Więc, gdy ogłaszano nam, że w piątek, tj. jutro o 12.30 piszemy (my, drugie klasy) próbną maturę z matmy, to powiedziano nam, by przede wszystkim ciepło się ubrać 😉
Pozdrawiam