Nie czarując, to tydzień, który minął (tydzień „szkolny”) był przerąbany. Następny będzie jeszcze gorszy. A najgorszy to będzie weekend, który właśnie się zaczął. To wszystko przez to, że kończy się rok szkolny, a jak kończy się rok szkolny, to nagle zaczynają się nagromadzać odkładane kartkówki, sprawdziany, jakieś dodatkowe prace. Często nauczyciele lubią coś jeszcze „dorzucić”. Tak więc z wieloma sprawami muszę się uporać w weekend, bo jeśli nie, to kaszana się dopiero zacznie.
Jeśli chodzi o pogodę, to było przez ostanie kilka dni bardzo duszno. Słońce tak świeciło, że można było wyjść z siebie i stanąć obok. A jak jest w autobusach KLA? – każdy wie; można zdechnąć.
Teraz pogoda jest taka, jak w wierszu Leopolda Staffa:
Deszcz jesienny (fragment)
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno…
Jęk szklany… płacz szklany… a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny…
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny…
„A jak jest w autobusach KLA? – każdy wie; można zdechnąć.” – o właśnie, dokładnie tak. Autobusy KLA są niezastąpione, jeśli chce się trochę pooddychać tym koszmarnym powietrzem, którego właściwie tam prawie nie ma.
A weekend się kończy, a jak się skończy ten tydzień, no, może jeszcze przyszły to już będzie… raj! 😀