W drogę

Świę­ta, świę­ta i po świę­tach – a przy­naj­mniej już pra­wie po dłu­gim łiken­dzie, na któ­ry wszy­scy cze­ka­li z nie­cier­pli­wo­ścią. Wła­ści­wie 5 dni byłem w domu, a teraz zno­wu będę zmu­szo­ny spę­dzić 2,5 godzi­ny w zatka­nym do gra­nic moż­li­wo­ści auto­bu­sie do Poznania.

Ale swo­ją dro­gą z dwoj­ga złe­go: auto­bus czy pociąg, auto­bus jest mniej­szym złem. Takie przy­naj­mniej odno­szę wra­że­nie po tym, jak swo­ich pasa­że­rów ostat­nio trak­tu­ją Bydło­wo­zy Prze­wo­zy Regio­nal­ne. W pocią­gu ścisk taki, że nie ma jak oddy­chać: ja sam mia­łem szczę­ście, że uda­ło mi się do nie­go w ogó­le wejść. Sytu­ację pogar­sza nie­sły­cha­ny cha­os panu­ją­cy na dwor­cu w Pozna­niu. Mia­łem na pisać list do redak­cji „Gaze­ty Wybor­czej” (już nie raz) w tej spra­wie, ale po wyj­ściu z pocią­gu nie mam już na nic sił, nawet na wyskro­ba­nie paru jado­wi­tych słów pod adre­sem wspa­nia­łe­go przewoźnika.

Nie wiem, jak to się dzie­je, że PKS potra­fi prze­wi­dzieć, że przed (lub po) wydłu­żo­nym łiken­dem będzie wię­cej pasa­że­rów i jest w sta­nie nawet pod­sta­wić dru­gi auto­bus, a myśli­cie­le z PKP tego wykon­cy­po­wać nie potra­fią. Może wewnątrz skrom­ne­go budyn­ku PKS w Kali­szu sie­dzi cała armia filo­zo­fów i ana­li­ty­ków wspie­ra­nych przez potęż­ne kom­pu­te­ry, któ­rzy dzię­ki nim są wsta­nie wpaść na pomysł, że poje­dzie wię­cej pasażerów?

PS. Byle do Świąt!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *