Pod koniec listopada tradycyjnie już pojechałem na północny skraj Puszczy Pyzdrskiej, do Doliny Warty.
Jak co roku, w pierwszej kolejności udałem się do miejsca, w którym Prosna wpada do Warty. To niezwykle ciche, odludne, urokliwe miejsce. Chociaż obok jest niezbyt ciekawa wiocha, w której psy biegają luzem po ulicy i czasem jest problem, żeby je minąć.
Mimo wszystko jest to sympatyczne zaciszne ustronie.
Cmentarz we Wrąbczyńskich Holendrach zwiedziłem po raz pierwszy. Pamiętam, że już w 2020 roku, gdy odwiedziłem te strony po raz pierwszy, próbowałem go odnaleźć, ale bez skutku. Chociaż jest blisko drogi, nie tak łatwo go dojrzeć. Ale jest. Schowany za drzewami, przycupnął na skraju lasu. Paradoksalnie groby nie są aż takie stare – pochodzą często z przełomu XIX i XX wieku. Jest to jedna z nielicznych pamiątek po ludziach, którzy zamieszkiwali kiedyś te strony.
Zobacz także: cmentarz w Piskorach, cmentarz w Orlinie.
Potem tradycyjnie udałem się do Wrąbczynka, żeby powędrować w Dolinie Warty – chociaż stamtąd do samej Warty nie jest wcale blisko. To piękne, zaciszne, opustoszałe miejsce. Bezkres przestrzeni ze wszystkich stron.
Zobacz też:
Puszcza Pyzdrska wiosną 2023
Puszcza Pyzdrska jesienią/zimą 2022
2 odpowiedzi na “W Dolinie Warty późną jesienią”