Ponownie odwiedziłem Lublin. Widziałem tylko jego skrawki – te pare ulic w centrum, po których się poruszałem. Podoba mi się jako miasto nadal, choć ma różne niedociągnięcia (jak wszędzie). Dla niektórych z Wielkopolski jest to „Polska C” (jak ostatnio usłyszałem taką opinię) – jest to wrażenie mylne; naprawdę można się miło rozczarować. Jest to duże nowoczesne miasto. Ze zmian – ukończono centrum komunikacyjne przy dworcu kolejowym.
Natomiast co do starego miasta – aktualne są moje uwagi sprzed 1,5 roku. Może nawet o tej porze roku te uwagi są jeszcze bardzo aktualne, ponieważ obecnie lubelskie stare miasto jeszcze bardziej przypomina skansen, gdzie co prawda kwitnie przemysł wódczano-knajpiany, ale nic tam nie ma poza tym, a w szczególności nie ma mieszkańców.
Tym razem będąc w Lublinie „zabłądziłem” do miejsca, koło którego wielokrotnie przechodziłem, ale dopiero teraz postanowiłem tam wejść, tj. na stary cmentarz przy ul. Lipowej. Zrobił na mnie niesamowite wrażenie. Jaka szkoda, że w Kaliszu nie ma takiego cmentarza (tzn. jest ale albo popada w ruinę albo jest niszczony). Cmentarz składa się, podobnie jak w Kaliszu, z trzech części: katolickiej, prawosławnej i ewangelickiej. Oddzielone są od siebie niskim murkiem. Pełno jest zabytkowych nagrobków z XIX wieku. A te współczesne są zrobione w większości ze smakiem i nierzadko są wzorowane na tych starych.