Wakacje zostały odwołane. Przynajmniej dla mnie. Nie czuję lata.
„Cmentarz w Pradze” – drugi raz
Bądąc pod wpływem doniesień prasowych o nowej powieści Umberto Eco, przypomniało mi się, że mam w domu przynajmniej jedną książkę tego pisarza – „Cmentarz w Pradze”. Postanowiłem przeczytać ją po raz drugi. Nie mam wątpliwości, że teraz lepiej tę książkę zrozumiałem i chyba bardziej mi się podobała. Jak widać, przeczytać coś po raz drugi – czasami warto. Niemniej jednak, dobrze jest choćby cośkolwiek kojarzyć z historii Włoch i Francji, bo coś, co dla pisarza jest oczywiste, dla nas – niekoniecznie.
Akcja powieści nie rozgrywa się wcale na żadnym cmentarzu, ale wielokrotnie o nim jest wspomniane. Ma to być miejsce spotkania rzekomych spiskowców. Jakich – nie powiem. Jednakże tworząc fabułę autor udaje, że przepowiada w pewien sposób przyszłość.

Czy to już jest lato?
Lato, sądząc za oknem – to chyba nie. Za zimno.
I jeszcze jedno
Jeszcze jedna myśl okolicznościowa:
Tak powiedziałem sobie w sercu:
«Oto nagromadziłem i przysporzyłem mądrości więcej
niż wszyscy, co władali przede mną na Jeruzalem»,
a serce me doświadczyło wiele mądrości i wiedzy.I postanowiłem sobie poznać
mądrość i wiedzę, szaleństwo i głupotę.Poznałem, że również i to jest pogonią za wiatrem,
bo w wielkiej mądrości – wiele utrapienia,
a kto przysparza wiedzy – przysparza i cierpień.
…
Postanowiłem
przyjrzeć się mądrości,
a także szaleństwu i głupocie.Bo czegoż jeszcze dokonać może człowiek,
który nastąpi po królu,
nad to, czego on już dokonał?I zobaczyłem,
że mądrość tak przewyższa głupotę,
jak światło przewyższa ciemności.Mędrzec ma w głowie swojej oczy,
a głupiec chodzi w ciemności.Ale poznałem tak samo,
że ten sam los
spotyka wszystkich.Więc powiedziałem sobie:
«Jaki los głupca,
taki i mój będzie.
I po cóż więc nabyłem
tyle mądrości?»Rzekłem przeto w sercu, że i to jest marność.
Bo nie ma wiecznej pamięci po mędrcu
tak samo, jak i po głupcu,
gdyż już w najbliższych dniach
w niepamięć idzie wszystko;
czyż nie umiera mędrzec tak samo jak i głupiec?Toteż znienawidziłem życie,
gdyż przykre mi były wszystkie sprawy,
jakie się dzieją pod słońcem;
bo wszystko marność i pogoń za wiatrem.(Koh 1, 16 – 18. 2, 12 – 17)
Księga poznania
Niecały tydzień temu, we wtorek, miałem obronę. W sobotę – absolutorium. Jednym słowem jestem magistrem, a studia, które dopiero co rozpocząłem, mam już za sobą.
Z tej okazji – przewrotny cytacik okolicznościowy.
Choć filozofię studiowałem,
medyczny kunszt, arkana prawa
i teologię też, z zapałem
godnym, zaiste, lepszej sprawy,
na nic się zdały moje trudy —
jestem tak mądry, jak i wprzódy!Zwą mnie magistrem, ba, doktorem!
Od lat dziesięciu za nos wodzę
po krętej poszukiwań drodze
swych uczniów głupkowatą sforę
i widzę, że nic nie wiem przecie.Ta myśl, jak kamień, serce gniecie!
I cóż, żem jest mędrszy niż owe gaduły
magistry, doktory, pismaki i klechy,
że za nic mam wszelkie moralne skrupuły,
nie boję się diabła ni kary za grzechy —
wraz z trwogą i radość została odjęta,
bo księga poznania jest dla mnie zamknięta!Czyż stertą uczonych książkowych mądrości
naprawić świat zdołam, dać szczęście ludzkości?(Goethe)
Teraz mogę sobie przed nazwiskiem na górze strony dodać „mgr”
Ostatnia prosta
5 lat temu, tj. w maju 2010 roku, opuściłem mury liceum, zdałem maturę i rozpocząłem studia. A teraz – w najbliższym tygodniu planuję oddać swoją pracę magisterską i skończę także uniwersytet Rozterki mam nie mniejsze, niż wówczas.
Maj, to – jak wiadomo – czas matur. Dla mnie matura była przeżyciem okropnym i wyjątkowo traumatycznym. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że to chyba najgorszy egzamin, jaki może być. Dlatego czuję ulgę za każdym razem, gdy w radiu mówią o maturach, a ja sobie myślę, że mam to już za sobą.
Zdawałem maturą z historii, gdzie nie ma nawet określonych (a przynajmniej wówczas nie było) dokładnych wymagań egzaminacyjnych, a przygotowania, to było błądzenie w ciemnościach. Pamiętam, jaka ogarnęła mnie błogość, gdy stwierdziłem, że czegoś z historii nie wiem (tj. nie znam jakiegoś wydarzenia) – a potem sobie przypomniałem, że przecież ja już tego umieć nie muszę.
Matura jest naprawdę okropna. W szczególności dla osób z wyższymi oczekiwaniami. A przecież na każdym egzaminie bardzo dużo zależy od szczęścia. Na maturze – zdecydowanie za dużo.
Księgi Jakubowe
Jakiś czas temu skończyłem czytać „Księgi Jakubowe” Olgi Tokarczuk. 900 stron – jest co czytać.
A trzeba także przyznać, że autorka snując fabułę nie zmierza wcale prosto do celu i, o czym jest książka, w gruncie rzeczy dowiadujemy się po dłuższej chwili Opowieść generalnie jest o Jakubie Franku i frankistach. Szczegółowe informacje na jego temat są m. in. w Polskim Słowniku Judaistycznym.
A kim był Jakub Frank? Nie tak łatwo na to pytanie odpowiedzieć, ale można rzecz, że był skrzyżowaniem proroka i duchowego przywódcy, pewnego odłamu judaizmu.
Nigdy wcześniej żadnej książki Olgi Tokarczuk nie czytałem, ale po przeczytaniu tej powieści, mam chęć na następne. Książka do lekkich nie należy (dosłownie i w przenośni); pisana jest w czasie teraźniejszym, co jest trochę rozpraszające. Pomimo tego autorka doskonale kreuje realia XVIII-wiecznej polskiej prowincji. W dodatku nie tylko polskiej, ale też i innych państw, których dawno na mapie już nie ma. Jak wskazano na okładce, jest to podróż przez kultury, religie, języki i liczne granice. Od Azji Mniejszej, przez Grecję, Bałkany, do Polski – i jeszcze dalej. Nie da się tego w kilku zdaniach ogarnąć, trzeba po prostu przeczytać!
Poza tym, na końcu książki dosyć ciekawie pokazana jest łączność tej starej sekty żydowskiej z czasami współczesnymi.
Maj
Dziś nastał ten wiekopomny dzień, w którym skończyłem pisać swoją pracę magisterską. Liczy ok. 110 stron, czyli całkiem sporo. Teraz czekam na uwagi promotora.

Poza tym, zaczął się długi weekend majowy, który w tym roku dał nam tylko jeden dzień wolnego. Zawsze jednak można przejść się z psem
Lepsze i gorsze
Od czasu, gdy ostatni raz coś napisałem na blogu, wiele się zmieniło. I to niekoniecznie na lepsze. Powstrzymało mnie to od pisania tutaj czegokolwiek na dłuższy czas, choć byłoby o czym. Teraz nie mam weny.
Dodam tylko, że z lepszych rzeczy, to moja praca magisterska jest już w dużej mierze gotowa. Zostało mi jeszcze tylko parę stron.

Opowieści
Ostatnio czytałem same ambitne książki i teraz nie wiem, czy zabrać się za coś lżejszego, czy może kuć żelazo póki gorące
Dzisiaj skończyłem czytać „Opowieść o Darwinie” Irvinga Stone’a, czyli fabularyzowaną biografię Karola Darwina. Nazwisko tego autora daje rękojmię, że książka z pewnością będzie dobra i nie zawiodłem się (jeszcze zanim zacząłem liceum, czytałem „Pasję życia”). Autor szczegółowo opisuje jego życie, ewolucję poglądów, źródła zainteresowań itd. Zastanawiam się, na ile jest to zmyślone, a na ile poparte źródłami. W każdym razie, jest to z pewnością wiarygodne źródło wiedzy o epoce; jeśli coś z opisanych wydarzeń nie miało miejsca, z pewnością mogło było się wydarzyć.

Ostatnio byłem także w kinie na „Ziarnie prawdy”. Czyli Sandomierz bez ojca Mateusza
PS. Teraz czeka na mnie smakowity kąsek, czyli „Księgi Jakubowe”, ale podróżowanie z takim ciężarem jest trochę kłopotliwe.
Ferie
Za mną moja ostatnia duża sesja egzaminacyjna. Potem jeszcze egzamin z jednego przedmiotu do wyboru, egzamin magisterski, absolutorium… 5 lat temu stałem przed wieloma wyborami, ale dzisiaj jest chyba jeszcze gorzej.
A teraz mijają mi ostatnie ferie.
Zima nie taka straszna
Zima nie jest straszna, o ile to coś, co jest za oknem można nazwać zimą (0º). Ale na robienie zdjęć zawsze jest dobra pogoda. Te pochodzą z 1 lutego.
Należy klikać na strzałki na zdjęciach, aby je przewijać.