Listopadowy powiew lata

Wyglą­dam teraz za okno i wła­ści­wie nic nie widzę, bo jest taka mgła, że jadąc samo­cho­dem nie wie­dzia­łem, czy to szy­by są tak zapa­ro­wa­ne, czy to przej­rzy­stość powie­trza jest tak niska. Ale to jed­nak atmosfera.

Ale począ­tek tego tygo­dnia był bar­dzo ład­ny i zgod­nie z moim prze­czu­ciem jesz­cze kil­ka razy uda­ło się pojeź­dzić na rowe­rze i nawet zro­bić kil­ka ład­nych zdjęć. Nie wiem jed­nak, czy uda mi się je umie­ścić, bo jest jakiś pro­blem ze stroną.

Rok

Rok temu powró­ci­łem na sta­łe do Kali­sza. Roz­po­czą­łem jed­ną apli­ka­cję i ją rów­nie szyb­ko zakoń­czy­łem, zda­łem masę egza­mi­nów i teraz jestem tu, gdzie jestem. Nie jest źle.

Rok temu była ład­na jesien­na pogo­da jesz­cze w listo­pa­dzie, bo dosko­na­le pamię­tam, że w dniu, w któ­rym roz­po­czą­łem swo­ją nową pra­cę, jeź­dzi­łem jesz­cze na rowe­rze i doje­cha­łem pra­wie do Tro­ja­no­wa. Mam cichą nadzie­ję, że w tym roku też jesz­cze się uda gdzieś na rowe­rze poje­chać, cho­ciaż cie­pło nie jest. Pomi­mo tego jesień lubię.