Dzisiaj zdawałem maturę ustną z języka polskiego. Komisji chyba spodobała się moja prezentacja, bo uzyskałem 20pkt/20pkt. Temat brzmiał: Motyw Stabat Mater Dolorosa w literaturze, rzeźbie i obrazie.
Skrzypek z Berlina i Strauss
Wczoraj byłem na fenomenalnym koncercie w Filharmonii Kaliskiej. Był to chyba najlepszy, na jakim dotąd byłem.
Guy BRAUNSTEIN – skrzypce
Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Kaliskiej
Adam KLOCEK – dyrygentw programie:
P. Czajkowski – Koncert skrzypcowy D‑dur op. 35
R. Strauss – Dyl Sowizdrzał op. 28
Zarówno koncert Czajkowskiego (Czajkowski, jak zwykle wspaniały), jak i „Dyl Sowizdrzał” niesamowicie wciskały w fotele. Gratulacje dla Filharmoników!

Kilka refleksji na temat matury
Jestem pomiędzy podstawowym a rozszerzonym egzaminem z angielskiego, mogę więc go trochę skomentować (choć nie lubię tego słowa). Angielski podstawowy był bardzo prosty, przynajmniej dla mnie. Wiem jednak, że nie wszystkim poszło tak gładko.
A teraz warto wrócić do wczorajszej matury z matmy. My, maturzyści, od dawna wiedzieliśmy, że matura, to będzie ciężki orzech do zgryzienia. Nie chodzi nawet o to, że trzeba ją zdawać (co jest głupotą, bo dla osób, których to nie interesuje, jest to tylko i wyłącznie strata czasu). Co gorsza, musieliśmy od początku wysłuchiwać górnolotnych opinii ekspertów, pseudoekspertów i tych, co pamiętają maturę za Piasta Kołodzieja. Profesorowie z uniwersytetów rozpływali się nad tym, jak to kiedyś było trudno, a jaka ta matura teraz jest żenująca. Może i tak, ale czy to my ją układamy? Słuchanie takich opinii nie jest przyjemne. Ulubionym konikiem wszelakich ekspertów starej daty jest przywoływanie „wybitnych” i „wspaniałych” uczniów z czasów przedwojennych. Oni przeszli już do historii, przy okazji skutecznie tworząc wokół siebie nimb i mit świętości. Teraz my wysłuchujemy, jacy to byli niesamowici.… Wystarczy przeczytać „Ferdydurke”, żeby się przekonać.
Trzeba jeszcze wysłuchiwać jazgotu współczesnych. Tegoroczni maturzyści mają do wyboru: jeśli matura pójdzie dobrze, od razu będzie powiedziane, że było za prosta, „na poziomie podstawówki” etc.; jeśli pójdzie źle, będzie trzeba wysłuchiwać, jaka „ta młodzież okropna”, „nic się nie uczy”, „co to będzie, co to będzie”. Jednym słowem, odruch wymiotny gwarantowany tak, czy tak.
Piszę o tym, bo przez przypadek natrafiłem na ten artykuł: http://wyborcza.pl/1,86116,7848295,To_byla_matura__czy_zart_.html.
Większość zadań była na poziomie szkoły podstawowej, no może nie tej obecnej, ale na pewno tej, którą jeszcze pamiętam ze swoich własnych lat szkolnych [no tak, autor miał łaskę, przyjemność i możność chodzić do szkoły, która była kiedyś. To, co jest teraz, jest be i wstrętne, i niedobre – SK]. Miałem wrażenie, że one przede wszystkim sprawdzały rozumienie tekstu polecenia. Bo jak już ktoś pojął, o co go eksperci Centralnej Komisji Egzaminacyjnej proszą (a pytania, trzeba przyznać, były napisane zrozumiałym językiem), to już potem pozostało – pierwszy z brzegu przykład – podstawić liczbę w miejsce x oraz wykonać kilka prostych działań arytmetycznych, z którymi mógł poradzić sobie nawet dziesięciolatek.
Jednym słowem, obrzydliwe. No cóż, nie wiem, jak tam u Wielmożnego Autora, ale ja funkcji kwadratowej w podstawówce nie miałem, a na próbnej maturze połowa zadań sprawdzała jej znajomość.
I jeszcze jedno, coś co gryzie mnie już od dawna. Wszędzie natykam się na ohydną propagandę. Jaka ta matematyka wspaniała, cudowna, potrzebna etc. etc. Wiemy, że potrzebna, ale czy trzeba ciągle o tym przypominać. Krew mnie zalewa, kiedy n-ty raz muszę wysłuchiwać elaboratów, jak to interwały rządzą muzyką, a punkt ciężkości dla tyczkarki jest najważniejszy, niezbędny i po prostu nie do przecenienia. Rektorom politechnik i minister nauki nie mieści się w głowie, że ktoś może nie być fanem całek, pierwiastków i wykresów. Ciągle tylko się podkreśla, że TYLKO TO gwarantuje w przyszłości pracę. W związku z tym, osobom, które tego zdania nie podzielają, rzuca się kłody pod nogi (oczywiście jedynka z matmy i z fizyki nie czyni z człowieka humanisty – słowa tak nadużywanego przez tych, którym ogólnie zwykle nauka słabo idzie). Przykładowo, są stypendia dla osób zdających na maturze fizykę, czy matmę, ale dla finalistów Olimpiady Wiedzy o Prawach Człowieka już nie ma. Są stypendia dla tych, którzy idą na kierunki studiów typu elektronika z czymś tam, czy analiza matematyczna. Ale dla tych, którzy wybierają choćby filologię polską już nie.
Łaskawie przypomnę, że kiedy ktoś idzie na studia, to nie idzie tam dla B. Kudryckiej, nie idzie tam dla kogokolwiek, tylko wyłącznie dla własnej korzyści, satysfakcji i w celu pogłębiania wiedzy. Nawet, jeśli kogoś innego dana gałąź wiedzy nie obchodzi.
Matura: DZIEŃ III – Język angielski (I)
Właśnie wróciłem z angielskiego podstawowego. Był banalny. Ale czeka mnie jeszcze rozszerzony.
To jest 101. wpis.
Matura: DZIEŃ II – Matma
Jestem już po maturze z matmy. Nie było źle. Jutro angielski.
Matura: DZIEŃ I – Język polski (II)
Pisałem na rozszerzeniu temat I: dotyczący „Żywota człowieka poczciwego” Reja. Bardzo fajny. A jutro matma, ale tego się nie boję.
Matura: DZIEŃ I – język polski (I)
Najświeższe wiadomości: jestem już po pierwszej części matury z języka polskiego – pisemnej. Teraz czeka mnie jeszcze rozszerzenie.
Nie było źle, pisałem temat pierwszy, o „Świętoszku”. Do czytania ze zrozumieniem były głupie pytania. Szczególnie trzynaste.
Jestem już absolwentem
Przez 3 lata byłem uczniem I Liceum Ogólnokształcącego im. Adama Asnyka w Kaliszu. I tak aż do 29 kwietnia 2010 roku, kiedy przestałem być uczniem Asnyka, a stałem się Asnykowcem, czyli jego absolwentem. Po tych trzech latach spędzonych w murach chyba najstarszej kaliskiej szkoły mogę stwierdzić, że 3 lata temu podjąłem dobry wybór. Szkołę ukończyłem z wyróżnieniem.
Teraz czekam na maturę.
Było, było i się zmyło
Prawie 3 lata temu, w czerwcu cieszyłem się, że ukończyłem gimnazjum. Dzisiaj za to kończę Liceum. Reszta jest milczeniem.
A poza tym pogoda jest śliczna, choć ma się na długi weekend popsuć.
I po Olimpiadzie
Od piątkowego wieczoru do niedzielnego południa byłem w Toruniu na XVII Olimpiadzie Wiedzy o Prawach Człowieka. Byłem tam z jeszcze trzema reprezentantami z Wielkopolski. Niestety laureatem nie zostałem. Ale co z tego, skoro maturę z WOSu i tak mam na 100%!
Poza tym, starówka w Toruniu jest niezaprzeczalnie wspaniała.

Dziś Olimpiada, za tydzień matura
Dzisiaj udaję się do Torunia na finał Olimpiady Wiedzy o Prawach Człowieka, czyli w skrócie – ogólnopolski zjazd kujonów 🙂 Za bardzo się tym nie przejmuję – co będzie, to będzie; i tak mam już 100% z WOSu na maturze. Choć wypadałoby się tam przyzwoicie pokazać. Cieszę się, że to w Toruniu, bo jest to naprawdę piękne miasto. Mam nadzieję, że będę miał okazję przejść się po starówce.
A już właściwie za tydzień zaczyna się matura. Straszono nas nią właściwie od początku gimnazjum, jeżeli nie od podstawówki. Jednak chyba nie będzie tak strasznie. Zdaję: polski (podstawowy i rozszerzony), angielski (tak samo), matmę (podstawową), historię (rozszerzoną) i zdawałbym WOS, ale jestem zwolniony. Boję się trochę tej historii i polskiego rozszerzonego. Można trafić na temat wypracowania, który będzie tak pokrętnie sformułowany, że nie będzie wiadomo, o co w nim chodzi.
Na Wawelu
Volens nolens nie da się uniknąć w dzisiejszych dniach tematyki pogrzebu głowy państwa. Tym bardziej, że wczoraj została ogłoszona powszechnie krytykowana zgoda Dziwisza, by prezydent z żoną zostali pochowani w Katedrze Wawelskiej. Oddaję głos Danielowi Passentowi:
Tragicznie zmarły prezydent staje się wedle tej legendy bohaterem narodowym, strażnikiem i bohaterem pamięci narodowej; zginął na posterunku, wraz z powszechnie lubianą Małżonką, w otoczeniu generalicji, polityków, członków rodzin katyńskich, jadąc złożyć hołd w miejscu dla narodu polskiego świętym, dwa kroki od mogił pomordowanych rodaków, przy których znalazł śmierć. Nawet premier Tusk powiedział, że Katyń jest mitem założycielskim wolnej Polski.
Katyń plus tragedia smoleńska to główne filary rodzącego się mitu. Wawel to kolejny filar. Kardynał Dziwisz komunikując swoją niewiarygodną decyzję, wzywał do jedności, ale wykonał krok, który jedności nie sprzyja, ponieważ prezydentura Lecha Kaczyńskiego budziła wiele kontrowersji i sporów. (…)
Na krótką metę ta arogancka decyzja zaszkodzi Pamięci Prezydenta Kaczyńskiego, będą wysuwane najgorsze zarzuty (…). Ale Wawel nie jest na krótką metę, Wawel jest na zawsze.
Opinie D. Passenta są bardzo powściągliwe, bo nie wypada inaczej pisać na blogu w tygodniu żałoby. Z ust ludzi dochodzą jednak zdania znacznie ostrzejsze.