Co dała mi Polska? – bardzo ciekawy reportaż, który znalazłem na stronie Gazety Wyborczej.
Wyniki
Wwczoraj wziąłem udział w ustnym etapie eliminacji okręgowych Olimpiady Wiedzy o Prawach Człowieka. Nie wiem, jak to podsumować. Może tak: byłem o 1 pkt od zwolenienia z matury z WOSu. Byłem piąty, a przechodziło czterech. Ale „nasz człowiek” idzie do finału.
Bardzo dużo zależy od tego, jakie ma się pytania. Ja miałem dobre, więc nie miałem problemów z odpowiedzią.
Udział w Olimpiadzie dużo mi dał pomimo wielu trudności, jak np. „nieokreślenia historycznego”, czyli błądzenia w ciemności wśród potencjalnych pytań z historii. Bywało, że zgrzytałem zębami. Ale myślę, że za rok wystąpię i wtedy się uda…
Wycieczki
Wczorajsza „wycieczka” była tylko kilka ulica dalej – do ODNu w Kaliszu. A w sobotę jadę do Poznania na rozstrzygnięcie konkursu literackiego, w którym brałem udział.
Drugi tydzień ferii
Choć ferie trwają nadal, ja musiałem wrócić do rzeczywistości. W pierwszym tygodniu byłem na wycieczce w górach (wreszcie zebrałem się w sobie, bo coś o tym napisać). A teraz czeka mnie ustny etap Olimpiady Wiedzy o Prawach Człowieka. Staram się do niego przygotować najlepiej, jak potrafię, choć nie jest to proste, gdyż trochę przypomina to błądzenie w ciemnościach. Raczej nie liczę na przejście do kolejnego etapu (a tym samym braku konieczności zdawania matury z WOSu), ale chcę się zaprezentować najlepiej, jak potrafię.
Dlatego też nie za bardzo znajduję czas na napisanie czegokolwiek. Tak więc trzymam za siebie kciuki.
PS. Żeby nie było tak drętwo, napiszę coś o tym, co dzieje się na świecie. A na świecie (także u nas) kryzys, o którym bębni się już w sumie od września. A to pech: myślę, że póki nie przestanie się o tym mówić, to zapaść się nie skończy. To, co dzieje się na rynku osacza nas ze wszystkich strona. Np. trwa debata, czy powinno się wprowadzić u nas €.
PPS. Znalazłem świetny wpis na blogu D. Chętkowskiego (blog „Polityki”) o tym, jak G… przyciąga g…
Wycieczka
Wróciłem już z wycieczki, więc wypada, bym kilka słów o niej napisał. Rozpoczęła się w poniedziałek 16.02, a skończyła piątego dnia – 20.02. Jechaliśmy do Zlatych Hor, miejscowości blisko granicy z Polską, ale na samym początku – w drodze – odwiedziliśmy Brzeg.
Brzeg
Brzeg, to bardzo ładne miasto. No „bardzo ładne”, to lekka przesada, ale to, co widziałem, nie było złe – choć muszę przyznać, że remont elewacji by im tam nie zaszkodził. Śródmieście jest renesansowe. O ile rynek mnie rozczarował, to na pewno tym, co warto zobaczyć, jest Zamek – obecnie Muzeum Piastów Śląskich. Widziałem tylko z zewnątrz, ale już sam dziedziniec naprawdę robi wrażenie. Zapraszam do galerii zdjęć.
Zlaté Hory
Wczesnym popołudniem dojechaliśmy do naszego celu podróży.
Mieszkaliśmy w ośrodku o nazwie Bohemaland – całkiem przyzwoitym, choć trochę zaniedbanym. My akurat mieszkaliśmy w drewnianych domkach, ale były tam jeszcze jakieś bloki. Śniegu było do pasa i ciągle jeszcze padało. Nie jeżdżę na nartach, ale wydaje mi się, że warunki do sportów zimowych były bardzo dobre.
Do miasta mieliśmy chyba ze 3 km, ale można było przejść. Same Zlate Hory cudem nie są, ale są tam dobrze zaopatrzone sklepy. Chcieliśmy zwiedzać Zlatorudne Mlyny, ale droga była nie do przejścia i w sumie większość wycieczki spędziliśmy na ćwiczeniu śpiewu. Nie wyszliśmy ani razu w góry, bo pogoda była zbyt surowa, ale i tak się nie nudziliśmy.
W środę pojechaliśmy do jaskiń. Szkoda, że są wybetonowane.
Gdy wracaliśmy, odwiedziliśmy – już w Polsce – Złoty Stok, a w nim kopalnie złota – warto zobaczyć. Jest tam też największy w Polsce park linowy. W galerii są wybrane zdjęcia z wycieczki.
Powrót
Dzisiaj wróciłem z wycieczki z Czech i w najbliższym czasie zamieszczę jakieś zdjęcia i krótkie relacje.
Oczekiwanie
Jutro jadę na ferie do Czech i teraz pozosaje już tylko oczekiwanie, które nie jest zbyt przyjemne. Jestem już spakowany.
Przed wyjazdem
W poniedziałek, o 6.00 wyjeżdżam z Kalisza do Czech – na ferie. A nie jestem jeszcze do końca zdrowy (nie wiem, czy o tym już pisałem, ale męczy mnie straszny kaszel). Siedzę w domu i liczę, że będzie lepiej. Tak w ogóle, to miałem przygody z lekarzami, bo najpierw zmuszony byłem iść do poradni wieczorowej, gdzie dyżurujący nie był za bardzo zainteresowany dociekaniem tym, co mi naprawdę jest. Dopiero, gdy poszedłem do swojego lekarza rodzinnego, ten zapisał mi, co trzeba.
Poza tym, próbuję się trochę uczyć do Olimpiady, co nie jest łatwe. Właściwie, to jestem na etapie opracowywania tego, co trzeba się nauczyć. Będę musiał zabrać swoje notatki w góry, a nie wiem, jak znajdę czas i ochotę, by się trochę pouczyć. Mam nadzieję, że starczy mi wytrwałości, by w drugim tygodniu ferii zająć się tym na poważnie. Tu taka moja skromna refleksja: wydaje mi się, że niezależnie od tego, czy ktoś się lubi uczyć, czy nie, w trakcie np. przyswajania czegoś, dochodzi się do takiej chwili, że ma się takie śmieszne uczucie, iż nic więcej nie da się nauczyć. Wtedy potrzebna jest przerwa. Chyba wiele osób jest to w stanie potwierdzić.
Odnośnie wyjazdu, spodziewam się, iż przywiozę wiele ciekawych zdjęć, które będę mógł zamieścić na mojej stronie internetowej. A jeżeli tam, gdzie jadę, będzie jakaś kawiarenka internetowa, to będę mógł coś napisać z Czech. Mam świadomość, że powinienem się zacząć pakować lub przynajmniej sprawdzać to, co mam zabrać – ale mi się nie chce. Za to mam już listę niezbędnych rzeczy.
Zlaté Hory
Zamieszaczam mapkę, na której zaznaczyłe, gdzie śpimy.
Wyświetl większą mapę
Znalezione
Na stronie nytimes.com natknąłem się na kolejną ciekawą rzecz. Tym razem są to dokumenty Ariberta Heima – zbrodniarza nazistowskiego, który uciekł do Egiptu.
http://www.nytimes.com/interactive/2009/02/04/world/africa/20090204-nazi-documents.html
Konkursy i wycieczki
Wielkimi krokami zbliża się mój wyjazazd do Zlatych Hor. Wyjeżdżam w poniedziałek, a wrócę w piątek. Wycieczka będzie krótka, ale treściwa. Nie chciałbym jechać na dłużej, a 5 dni – to może wydawać się mało, ale mi to wystarczy, za chwilę napiszę, dlaczego.
Wojaże już za chwilę, a mam straszny kaszel. Tak kaszlę, że prawie gały mi wyskakują o płucach – nawet nie wspominam. Biorę leki – „gwizdawki” i syropy. I tak naprawdę, to nie wiem, co jest przyczyną tej dolegliwości, bo przeziębiony nie jestem.
Więc tak sobie choruję a w ciągu trzech dni spadły na mnie dwie dobre wiadomości. Po pierwsze: zakwalifikowałem się do ustnego etapu eliminacji okręgowych Olimpiady Wiedzy o Prawach Człowieka. Teraz powinieniem się porządnie przyłożyć do nauki, ale wiem, że nie będzie to proste. W pierwszym tygodniu ferii wyjeżdżam; za to w drugim będę się musiał „spiąć i przysiąść”. Druga wiadomość, która spadła na mnie, jak grom z jasnego nieba: przed kilkonastoma minutami sprawdzałem sobie skrzynkę emailową; a w niej czekała na mnie wiadomość z Instytutu Filologii Polskiem UAM, że zostałem zaproszony do „odwiedzenia ich” 7. marca. A to z tej racji, że wysłałem swoją pracę na konkurs literacki. Ta wiadomość nie świadczy, że zwyciężyłe czy choćby dostałem jakieś wyróżnienie, ale zawsze to miło coś takiego otrzymać. Nie wiem, czy pojadę, ale jeśli bym się tam nie udał – to nie będę wiedział, czy moja praca została „dostrzeżona”, czy nie. A wysłałem zestaw pięciu wierszy.
Zlaté Hory
A teraz z innej beczki. Na mapie poniżej pokazano, gdzie jest cel mojej podróży. Czechy to świetne miejsce na małe wypady, bo są stosunkowo niedaleko. Co więcej, miło wspominam swój poprzedni pobyt tam, a było to chyba 2002 roku.
Życie i twórczość Edith Piaf
Właśnie triumfalnie nastał luty. A razem z lutym przyszło ochłodzenie. Zimniej wiele nie jest, ale za to nareszcie pojawił się – tak od dawna wyczekiwany – śnieg. Może potem będę tak miły i umieszczę jakieś zdjęcie.

Miałem o tym napisać już poprzednio, to znaczy wczoraj, ale jakoś nie potrafiłem wystarczająco zebrać się w sobie. 😉
A chcę napisać coś o Edith Piaf, o której niedawno obejrzał całkiem dobry film (pomimo tego, że chronologii nie ma w nim prawie żadnej) – „Niczego nie żałuję”. Jeśli ktoś nie wie, to Edith Piaf była piosenkarką; niezwyklą. W Wikipedii czytamy:
Słynęła z niebywałej ekspresji i dramatyzmu w wykonywaniu piosenek specjalnie dla niej pisanych. Jej chropowaty i stosunkowo niski głos, kontrastował z drobną sylwetką (147 cm), co fascynowało widzów m.in. w paryskiej Olympii, z którą była przez lata związana. [źródło]
Aktorka, która zagrała w filmie, dostała za rolę tytułową Nagrodę Akademii. I to właściwie tyle, co chciałem napisać. Warto zobaczyć, jak w rzeczywistości śpiewała:
„Milord”
„Heaven have mercy”
Łatwo polubić muzykę, którą wykonywała: ze względu na swój fenomenalny głos i sposób śpiewania, gestykulację. Nie bez znaczenia jest również jej przeszłość i dość ekscentryczny styl życia, który pewnie wielu się nie podoba. Ale każde serce mięknie w czasie słuchania „Milorda”.
To tyle, takie krótkie przemyślenie.
Nota: ten wpis zacząłem pisać już 01.02.2009, ale dokończyłem go dopiero 04.02 i wtedy też został opublikowany.
Na koniec
Dziś 31. stycznia, czyli wypadałoby napisać coś na koniec miesiąca. Prawie minęło 31 dni roku 2009 i od 31 dni działa ten blog. Piszę prawie, bo przecież miesiąc skończy się dopiero z nastaniem 1 lutego. 31 dni minęło od rewolucji na mojej stronie internetowej. 😉
Przez ten czas napisałem 14 postów i właśnie piszę 15., których chyba nikt nie czyta. Było kilka komentarzy; 10 jest na stronie, a inne to był spam. Trudno powiedzieć, jak ta strona rozwinie się dalej, ale na razie na pewno nie ma powodu, by ją „zwinąć”.
A teraz coś ciekawszego.
Pogoda – jaka jest – każdy widzi. Była odwilż, teraz znowu zaczął padać śnieg. Tydzień temu okolica wyglądała w sumie bardzo ładnie – z resztą tak samo, jak teraz. Wystarczy zobaczyć:
Rzeka 3 by ~Pyrgus on deviantART
Coś się ten wpis „nie klei”. Na wszelki wypadek nie będę więcej teraz pisał.
Diagnoza
Już o tym pisałem, a właściwie, to pisałem o tym, że pisałem próbną maturę z matematyki. Znam już wyniki, powinienem był o tym napisać w poprzednim poście, ale zapomniałem, więc teraz nadrabiam zaległości.
Mój wynik, to 36 pkt, czyli 72%. Dobrze, choć myślę, że mogę więcej. Podejrzewam, że błąd leżał w rachunkach.
Dzień pełen wrażeń
Nie pisałem od niedzieli, co może nie jest zbyt długim okresem czasu, zważywszy – że jest dziś dopiero środa; jednak miło coś czasem napisać nawet, jeśli nikt tego nie czyta.
W ciągu ostatnich dni nie wydarzyła się żadna rewolucja; jedynie dzisiejszy dzień był dość bogaty w atrakcje, a to dlatego, że była dziś wywiadówka. Nie jest to dla mnie coś strasznego, ale zwracam na to uwagę, gdyż byłem w nią po trosze zaangażowany, bowiem po wywiadówce nasz chór organizował mały koncert, a ja przecież do tegoż chóru należę. A że szedłem do szkoły na 8.55 i teoretycznie kończyłem o 13.25, to próba była o 16.00, wywiadówka o 17.00, a koncert o 17.45. Tak więc w szkole byłem cały dzień – od 8.18 (właściwie, to wtedy wyszedłem z domu), aż do 18.30. Powinienem się do tego przyzwyczaić, bo teraz będzie tak pewnie co raz częściej. Ale nie zmarnowałem dwóch godzin „okienka”, bo zdążyłe odrobić „szkolną pańszczyznę”.
Z innych ciekawych rzeczy, to dziś w szkole pisałem kartkówkę pt „Przedtaw genezę państwa pruskiego”. Wydawało mi się, że trwała ok 20 minut, ale tak naprawdę to napisałem i nie tak długo potem zadzwonił dzwonek na przerwę.
Kończę te nudy.
Zapraszam tylko do obejrzenia kilku nowych zdjęć na dA.
Spacer nad zamarzniętą rzekę
Dzisiaj wybrałem się na spacer i sfotografowałem rzekę i otaczające okolice z wielu miejsce. Zdjęcia są w galerii.

A poza tym? Minął kolejny tydzień. Z każdym mijającym dniem bliżej do wakacji lub choćby do wiosny. A jutro znowu do szkoły na 7.00 i na pierwszych dwóch godzinach (a w sumie idę na 9!) łacina i sprawdzian.
===Dodane później===
Znalezłem ciekawy artykuł poświęcony Irenie Sendler, która zajmowała się przemycaniem dzieci z warszawskiego getta:
http://www.nytimes.com/2008/12/28/magazine/28sendler‑t.html
„Królowa PRL”
Królowa PRL – ciekawy artykuł poświęcony permanentnemu braku papieru toaletowego dawniej.
Co mają “Dziady” do Obamy
Obama jest już jeden dzień prezydentem, a ja dziś pierwszy dzień po mojej dwudniowej niebytności byłem w szkole. Omawiamy teraz „Dziady” i o to, co można bardzo łatwo zauważyć, choć może się to wydawać dość śmieszne:
W „Dziadach” cz. III, w scenie V – widzenie ks. Piotra, czytamy:
(…)
Patrz! – ha! – to dziecię uszło – rośnie – to obrońca!
Wskrzesiciel narodu,
Z matki obcej; krew jego dawne bohatery,
A imię jego będzie czterdzieści i cztery.
Obama jest 44. prezydentem Stanów Zjednoczonych. Może to śmieszne, ale taka zachodzi zbierzność.
Mówię o dziadach, więc temat pokrewny: Dziś Dzień Babci, a jutro Dzień Dziedka – przypominam!
===Dodane później===
Znalazłem takie oto ładne zdjęcia z inauguracji:
http://www.nytimes.com/ref/us/politics/2009_INAUGURATION_SS_index.html
Dzień inauguracji
Wszyscy dookoła podniecają się nowym prezydentem Stanów Zjednoczonych, który dzisiaj będzie zaprzysiężony. Na całym świecie ludzie wpadają w amok na samo słowo «Obama».
W sumie to nie mój prezydent; ale, żeby nie było, przygotowałem parę ciekawych linków odwołujących do strony New York Timesa. Warto zobaczyć.
- Informacje o dniu inauguracji – http://projects.nytimes.com/44th_president/inauguration
- Ciekawa prezentacja na temat przemówień, które różni prezydencji wygłaszali w dniu zaprzysiężenia; od Washingtona po Obamę – http://www.nytimes.com/interactive/2009/01/17/washington/20090117_ADDRESSES.html
- Inauguracja w zdjęciach czytelników – http://www.nytimes.com/interactive/2009/01/18/us/politics/inauguration-photos.html
- Ludzie Obamy – http://www.nytimes.com/packages/html/magazine/2009-inauguration-gallery/index.html
- Nadzieje ludzi – http://www.nytimes.com/interactive/2009/01/15/us/politics/20090115_HOPE.html
- Przeprowadzka do Białego Domu – http://www.nytimes.com/2009/01/20/us/politics/20move.html
- I jeszcze coś innego – http://www.nytimes.com/2009/01/20/us/politics/20inaug.html?ref=politics
- Ustawienie sceny – http://www.nytimes.com/slideshow/2009/01/19/us/0119-INAUGPREP_index.html
A z innej beczki, to ja jestem chory i jeszcze dziś będę siedział w domu.
Olimpiada
Cześć, cześć i czołem.
Dziś pojechałem do Ostrowa Wielkopolskiego, by napisać I etap okręgowy Olimpiady Wiedzy o Prawach Człowieka. Odbyła się ona w dość niesamowitej szkole – I Liceum Ogólnokształcące w Ostrowie Wielkopolskim (budynek jest dość powalający). Moim zadaniem było odpowiedzienie na pytania na podstawie kazusu. Tak w ogóle, do tego roku trzeba było pisać opinie prawną; od dzisiaj – tylko odpowiadać na pytania; w sumie było to dość dobre rozwiązanie.
Z sali wyszedłem zadowolony, choć nie wiem, jak mi poszło – nie za bardzo mam porównanie; coś takiego pisałem pierwszy raz w życiu.
Nie było mnie dzisiaj w szkole, ale tak się szczęśliwie złożyło, że wielu lekcji nie straciłem (każdy wie, że potem średni chce się to wszystko przepisywać i nadrabiać). Nie liczę na zwycięstwo; jeśli dostałbym się do kolejnego etapu, byłbym bardzo zadowolony, ale nie sądzę… Następny etap, to egzamin ustny – masakra. Ale czy nie cudownie byłoby być zwolnionym z matury z WOSu???
Pozdrawiam wszystkich
Zmiana pogody
Wiem, że to nudne, mówić ciągle o pogodzie, ale tym razem warto. A to dlatego, że spadł piękny śnieg i mój widok za oknem wygląda tak:

Od razu lepiej…
Już po diagnozie
Wczoraj napisałem Materiały diagnostyczne, czyli próbę matury z matematyki na poziomie podstawowym dla klas drugich. Innymi słowy: czy króliki przeżyją doświadczenie.
I chyba przeżyją. Test był, jak na mój gust, dość prosty i nie zrobiłem jednego zadania za 2 punkty. Oczywiście nigdy nie można mieć stu procentowej pewności, tym bardziej, że w niektórych zadaniach wyniki wychodziły dość dziwne. Jednak moim zdaniem test był bardziej na liczenie, niż na myślenie.
Zadanie za 5 punktów było dość proste, choć było przy nim dużo roboty.
Nie zmienia to jednak faktu, że sama idea zmiany zasad matur, o której pisałem poprzednio, jest idiotyczna i nie na miejscu.
Diagnoza i absurdy MEN
Wbrew pozorom nie chodzi mi o diagnozę lekarską, choć wiele ma wspólnego z tym, o czym zamierzam pisać.
Wczoraj wspomniałem, że
W szkole jest dość ciepło, choć na początku było nieciekawie. Więc, gdy ogłaszano nam, że w piątek, tj. jutro o 12.30 piszemy (my, drugie klasy) próbną maturę z matmy, to powiedziano nam, by przede wszystkim ciepło się ubrać.
No właśnie. Jestem z pechowego rocznika 1991, który ma zaszczyt być realizacją najskrytszych pragnień naszych miłościwie (już na szczęście) nie panujących eks-ministrów edukacji, którzy wpadli na genialny pomysł, co by od 2010 roku matura z matmy była obowiązkowa. Jednak w porę puknęli się w czoło i zmienili formułę egzaminu na poziome podstawowym. Niewtajemniczonym objaśnię, iż będzie on wyglądał tak, że najpierw będzie 20 – 30 zadań audiotele (tak się mówi na zadania zamknięte, tj. te z dystraktorami a, b, c, d) a potem kilka zadań otwartych z różnym stopniem trudności. Co ja mówię! Przecież gradacja trudności jest niepedagogiczna (czyli tak naprawdę są zadania za 2, 3, 5 pkt. itd.).
Byliśmy zagrożeni niezdaniem (tzn. skromnie mówiąc ja nie, bo ja taki słaby nie jestem; mam trójki i czwórki, chociaż piątki też się w liceum zdarzały) matury. W każdym razie, Centralna (albo Okręgowa) Komisja Egzaminacyjna wpadła na pomysł, że dziś napiszemy próbną maturę. Sam pomysł jest dobry, choć każdego na początku przestraszył. Dobrze, że CKE jest zainteresowana tym, jak sobie radzimy. Wedle mojego scenariusza, który obowiązywał przed ogłoszeniem nowej formuły, połowa by tej matury nie zdała i potem musieli by to wszystko odkręcać.
To tyle jeśli chodzi o maturę z matmy, ale tematu matur w ogólę jeszcze nie kończę. Warto jeszcze wspomnieć o rewolucji maturalnej, którą Ministerstwo Edukacji ogłosiło niedawno (mieli szczęście – ledwo się zmieścili w terminie; zasady gry można zmienić najpóźniej na 2 lata przed pisaniem egzaminu) zmiany w zasadach zdawania. Wedle tego są trzy przedmioty obowiązkowe: język polski • język nowożytny • matematyka. Aby zdać egzamin, trzeba zaliczyć ta trzy przedmioty na poziomie podstawowym. I tu kryje się absurd numer jeden: nie można zdać od razu polskiego, czy angielskiego na poziomie rozszerzonym, tylko trzeba najpierw na poziomie podstawowym. Co więcej: jeśli ktoś chce zdać na poziomie rozszerzonym, np. polski (jak ja), to musi wpierw zdać podstawę a później rozszerzenie (czli de facto z polskiego czekają mnie 3 egzaminy: podstawa, rozszerzenie i ustny – rewelacja) – to jest absurd numer 2. A teraz najlepsze: przedmioty rozszerzone są liczone jako przedmioty dodatkowe, których można zdawać najwyżej trzy!!! Czyli nie można przykładowo zdać angielskiego, polskiego, wosu i historii na poziomie rozszerzonym (co jest wymagane na studia), bo delikwent nie zmiściłby się w limicie.
Zgodnie stwierdziliśmy, że wymyśłał to jakiś idiota. Nie chcę więcej się nad tym rozwodzić, bo czuję, jak mi ciśnienie rośnie.
Poza tym rozporządzenie zostało wprowadzone cichaczem tak, by nikt tego nie zauważył – nikt nigdzie o tym nie mówił i dowiedzieliśmy się o tych rewelacjach w zasadzie przypadkowo.
Jeśli ktoś ma ochotę zapoznać się z tym, zapraszam do lektury. Tekstu jednolitego rozporządzenia jeszcze nie ma, więc zrozumienie tego nie jest takie proste.
PS. Niewiele osób wie, że w sierpniu została po raz kolejny zmieniona lista lektur – również cichaczem.
===Dopisane kilka chwil później===
Z tego, że jest ta diagnoza, to w sumie się cieszę i większość uznała, że to rzeczywiście dobrze, że coś takiego jest organizowane. Inna zaleta jest taka, że idę do szkoło na 12.30 i to tylko na 180 minut (tyle trwa egzamin), dzięki czemu mogę się potem jeszcze z kimś spotkać. Nie mogę się już doczekać. 😉
Czwartek, rano
Dość dawno nie pisałem. Chociaż właściwie, to o czym miałem pisać. Z drugiej strony – 4 dni, to nie jest znowu aż tak długo. Chociaż wiem, że moje wpisy i tak są raczej mało treściwe. Jak będę miał o czym pisać, to pewnie się poprawię. Niniejszy post ma tytuł taki, jaki ma, a to dlatego, że raczej mam problem z wymyślaniem tytułów. Dlatego wpisałem po części datę – lepsze to, niż nic.
Jeśli chodzi o jakieś ciekawe rzeczy, to tu raczej debet. Nie zaliczyłem kartkówki ze znajmości „Dziadów”, choć czytałem je 2 razy – no cóż, życie bywa niesprawiedliwe. A nawet bardzo, bo co ja poradzę, że nie mam pamięci do nazwiski; imion osób w mojej obecnej klasie uczyłem się pół roku. Podobnie było z „Kordianem”, ale za drugim razem mi się udało, więc i teraz, gdy podejdę drugi raz, na pewno będzie lepiej.
Z innych rzeczy szkolnych, to mam dzisiaj sprawdzian z chemii, który miał być przed Bożym Narodzenie, ale…
Jeśli chodzi o aurę, to mi się podoba, choć wszyscy wokoło narzekają, a zdaniem Kamila Durczoka jest to już prawie klęska żywiołowa. W końcu ‑15° C to jeszcze nie jest aż taki wielki mróz. Oczywiście zdarza się to u nas tylko przez parę dni w roku, a szkoda, bo teraz tak śnieg fajnie skrzypi. Z komentarzy wiem, że JŻ marznie – najlepiej usiąść przy kaloryferze. (Choć tu pojawia się problem, bo rano kaloryfery są zimniejsze, niż cokolwiek innego)
W szkole jest dość ciepło, choć na początku było nieciekawie. Więc, gdy ogłaszano nam, że w piątek, tj. jutro o 12.30 piszemy (my, drugie klasy) próbną maturę z matmy, to powiedziano nam, by przede wszystkim ciepło się ubrać 😉
Pozdrawiam
Jeszcze trochę zimy
Zrobiłem dziś kilka zdjęć, które pokazuję, że jest u nas trochę śniegu, a temperatura łaskawie (jak na zimę przystało) spadła choć trochę poniżej zera. Ale niewiele.

Zdjęcia są dość kiepskie, bo były robione wieczorem. W zaktualizowanej galerii więcej zdjęć »
Gułag dzisiaj
After the Gulag – The New York Times > World > Slide Show > Slide 1 of 14
Powyżej znajduje się link do wyjątkowo ciekawego fotoreportażu, który znalazłem dzisiaj w Internecie.
Pokazuje on, że łagry, które zostały poprzekształcane w więzienia, obecnie bardziej przypominają przymusowy ośrodek wczasowy, niż zakład poprawczy. Może to tylko taka przykrywka, ale z wierzchu nie wygląda to tak źle.
Witam
Szczęśliwego Nowego Roku!
He, he… No i tyle. To właściwie wszystko. Od dawna zapowiadałam jakąś wielką zmianę i właściwie to jest to prawda, bo rzeczywiście to, co stało się na stronie głównej – jest dużą zmianą. A polega ona na tym, że założyłem swój blog. A właściwie przekształciłem to, co już było. Nie wiem, czy ktokolwiek będzie to czytał, ale jakąś nikłą nadzieję mam.
W zamian – ja postaram się nie pisać głupot. A przynajmniej nie tak dużo.
Aha. Mam jeszcze taki pomysł, że będę na tym moim blogu łaskawie informował o tym, co ciekawego znalazłem w sieci.