Na koniec

Dziś 31. stycz­nia, czy­li wypa­da­ło­by napi­sać coś na koniec mie­sią­ca. Pra­wie minę­ło 31 dni roku 2009 i od 31 dni dzia­ła ten blog. Piszę pra­wie, bo prze­cież mie­siąc skoń­czy się dopie­ro z nasta­niem 1 lute­go. 31 dni minę­ło od rewo­lu­cji na mojej stro­nie internetowej. 😉

Przez ten czas napi­sa­łem 14 postów i wła­śnie piszę 15., któ­rych chy­ba nikt nie czy­ta. Było kil­ka komen­ta­rzy; 10 jest na stro­nie, a inne to był spam. Trud­no powie­dzieć, jak ta stro­na roz­wi­nie się dalej, ale na razie na pew­no nie ma powo­du, by ją „zwi­nąć”.

A teraz coś ciekawszego.
Pogo­da – jaka jest – każ­dy widzi. Była odwilż, teraz zno­wu zaczął padać śnieg. Tydzień temu oko­li­ca wyglą­da­ła w sumie bar­dzo ład­nie – z resz­tą tak samo, jak teraz. Wystar­czy zobaczyć:


Rze­ka 3 by ~Pyr­gus on deviantART

Coś się ten wpis „nie klei”. Na wszel­ki wypa­dek nie będę wię­cej teraz pisał.

Diagnoza

Już o tym pisa­łem, a wła­ści­wie, to pisa­łem o tym, że pisa­łem prób­ną matu­rę z mate­ma­ty­ki. Znam już wyni­ki, powi­nie­nem był o tym napi­sać w poprzed­nim poście, ale zapo­mnia­łem, więc teraz nad­ra­biam zaległości.

Mój wynik, to 36 pkt, czy­li 72%. Dobrze, choć myślę, że mogę wię­cej. Podej­rze­wam, że błąd leżał w rachunkach.

Dzień pełen wrażeń

Nie pisa­łem od nie­dzie­li, co może nie jest zbyt dłu­gim okre­sem cza­su, zwa­żyw­szy – że jest dziś dopie­ro śro­da; jed­nak miło coś cza­sem napi­sać nawet, jeśli nikt tego nie czyta.

W cią­gu ostat­nich dni nie wyda­rzy­ła się żad­na rewo­lu­cja; jedy­nie dzi­siej­szy dzień był dość boga­ty w atrak­cje, a to dla­te­go, że była dziś wywia­dów­ka. Nie jest to dla mnie coś strasz­ne­go, ale zwra­cam na to uwa­gę, gdyż byłem w nią po tro­sze zaan­ga­żo­wa­ny, bowiem po wywia­dów­ce nasz chór orga­ni­zo­wał mały kon­cert, a ja prze­cież do tegoż chó­ru nale­żę. A że sze­dłem do szko­ły na 8.55 i teo­re­tycz­nie koń­czy­łem o 13.25, to pró­ba była o 16.00, wywia­dów­ka o 17.00, a kon­cert o 17.45. Tak więc w szko­le byłem cały dzień – od 8.18 (wła­ści­wie, to wte­dy wysze­dłem z domu), aż do 18.30. Powi­nie­nem się do tego przy­zwy­cza­ić, bo teraz będzie tak pew­nie co raz czę­ściej. Ale nie zmar­no­wa­łem dwóch godzin „okien­ka”, bo zdą­ży­łe odro­bić „szkol­ną pańszczyznę”.

Z innych cie­ka­wych rze­czy, to dziś w szko­le pisa­łem kart­ków­kę pt „Przed­taw gene­zę pań­stwa pru­skie­go”. Wyda­wa­ło mi się, że trwa­ła ok 20 minut, ale tak napraw­dę to napi­sa­łem i nie tak dłu­go potem zadzwo­nił dzwo­nek na przerwę.

Koń­czę te nudy.
Zapra­szam tyl­ko do obej­rze­nia kil­ku nowych zdjęć na dA.

Spacer nad zamarzniętą rzekę

Dzi­siaj wybra­łem się na spa­cer i sfo­to­gra­fo­wa­łem rze­kę i ota­cza­ją­ce oko­li­ce z wie­lu miej­sce. Zdję­cia są w gale­rii.

Rzeka zimą
Rze­ka zimą

A poza tym? Minął kolej­ny tydzień. Z każ­dym mija­ją­cym dniem bli­żej do waka­cji lub choć­by do wio­sny. A jutro zno­wu do szko­ły na 7.00 i na pierw­szych dwóch godzi­nach (a w sumie idę na 9!) łaci­na i sprawdzian.

===Doda­ne później===
Zna­le­złem cie­ka­wy arty­kuł poświę­co­ny Ire­nie Sen­dler, któ­ra zaj­mo­wa­ła się prze­my­ca­niem dzie­ci z war­szaw­skie­go getta:
http://www.nytimes.com/2008/12/28/magazine/28sendler‑t.html

Co mają “Dziady” do Obamy

Oba­ma jest już jeden dzień pre­zy­den­tem, a ja dziś pierw­szy dzień po mojej dwu­dnio­wej nie­byt­no­ści byłem w szko­le. Oma­wia­my teraz „Dzia­dy” i o to, co moż­na bar­dzo łatwo zauwa­żyć, choć może się to wyda­wać dość śmieszne:

W „Dzia­dach” cz. III, w sce­nie V – widze­nie ks. Pio­tra, czytamy:

(…)
Patrz! – ha! – to dzie­cię uszło – rośnie – to obrońca!
Wskrze­si­ciel narodu,
Z mat­ki obcej; krew jego daw­ne bohatery,
A imię jego będzie czter­dzie­ści i czte­ry
.

Oba­ma jest 44. pre­zy­den­tem Sta­nów Zjed­no­czo­nych. Może to śmiesz­ne, ale taka zacho­dzi zbierzność.

Mówię o dzia­dach, więc temat pokrew­ny: Dziś Dzień Bab­ci, a jutro Dzień Dzied­ka – przypominam!

===Doda­ne później===
Zna­la­złem takie oto ład­ne zdję­cia z inauguracji:
http://www.nytimes.com/ref/us/politics/2009_INAUGURATION_SS_index.html

Dzień inauguracji

Wszy­scy dooko­ła pod­nie­ca­ją się nowym pre­zy­den­tem Sta­nów Zjed­no­czo­nych, któ­ry dzi­siaj będzie zaprzy­się­żo­ny. Na całym świe­cie ludzie wpa­da­ją w amok na samo sło­wo «Oba­ma». 

W sumie to nie mój pre­zy­dent; ale, żeby nie było, przy­go­to­wa­łem parę cie­ka­wych lin­ków odwo­łu­ją­cych do stro­ny New York Time­sa. War­to zobaczyć.

  1. Infor­ma­cje o dniu inau­gu­ra­cji – http://projects.nytimes.com/44th_president/inauguration
  2. Cie­ka­wa pre­zen­ta­cja na temat prze­mó­wień, któ­re róż­ni pre­zy­den­cji wygła­sza­li w dniu zaprzy­się­że­nia; od Washing­to­na po Oba­mę – http://www.nytimes.com/interactive/2009/01/17/washington/20090117_ADDRESSES.html
  3. Inau­gu­ra­cja w zdję­ciach czy­tel­ni­ków – http://www.nytimes.com/interactive/2009/01/18/us/politics/inauguration-photos.html
  4. Ludzie Oba­my – http://www.nytimes.com/packages/html/magazine/2009-inauguration-gallery/index.html
  5. Nadzie­je ludzi – http://www.nytimes.com/interactive/2009/01/15/us/politics/20090115_HOPE.html
  6. Prze­pro­wadz­ka do Bia­łe­go Domu – http://www.nytimes.com/2009/01/20/us/politics/20move.html
  7. I jesz­cze coś inne­go – http://www.nytimes.com/2009/01/20/us/politics/20inaug.html?ref=politics
  8. Usta­wie­nie sce­ny – http://www.nytimes.com/slideshow/2009/01/19/us/0119-INAUGPREP_index.html

A z innej becz­ki, to ja jestem cho­ry i jesz­cze dziś będę sie­dział w domu.

Olimpiada

Cześć, cześć i czołem.

Dziś poje­cha­łem do Ostro­wa Wiel­ko­pol­skie­go, by napi­sać I etap okrę­go­wy Olim­pia­dy Wie­dzy o Pra­wach Czło­wie­ka. Odby­ła się ona w dość nie­sa­mo­wi­tej szko­le – I Liceum Ogól­no­kształ­cą­ce w Ostro­wie Wiel­ko­pol­skim (budy­nek jest dość powa­la­ją­cy). Moim zada­niem było odpo­wie­dzie­nie na pyta­nia na pod­sta­wie kazu­su. Tak w ogó­le, do tego roku trze­ba było pisać opi­nie praw­ną; od dzi­siaj – tyl­ko odpo­wia­dać na pyta­nia; w sumie było to dość dobre rozwiązanie.

Z sali wysze­dłem zado­wo­lo­ny, choć nie wiem, jak mi poszło – nie za bar­dzo mam porów­na­nie; coś takie­go pisa­łem pierw­szy raz w życiu.

Nie było mnie dzi­siaj w szko­le, ale tak się szczę­śli­wie zło­ży­ło, że wie­lu lek­cji nie stra­ci­łem (każ­dy wie, że potem śred­ni chce się to wszyst­ko prze­pi­sy­wać i nad­ra­biać). Nie liczę na zwy­cię­stwo; jeśli dostał­bym się do kolej­ne­go eta­pu, był­bym bar­dzo zado­wo­lo­ny, ale nie sądzę… Następ­ny etap, to egza­min ust­ny – masa­kra. Ale czy nie cudow­nie było­by być zwol­nio­nym z matu­ry z WOSu???

Pozdra­wiam wszystkich

Zmiana pogody

Wiem, że to nud­ne, mówić cią­gle o pogo­dzie, ale tym razem war­to. A to dla­te­go, że spadł pięk­ny śnieg i mój widok za oknem wyglą­da tak:

Zima
Cho­in­ki – jak widać

Od razu lepiej…

Już po diagnozie

Wczo­raj napi­sa­łem Mate­ria­ły dia­gno­stycz­ne, czy­li pró­bę matu­ry z mate­ma­ty­ki na pozio­mie pod­sta­wo­wym dla klas dru­gich. Inny­mi sło­wy: czy kró­li­ki prze­ży­ją doświadczenie.

I chy­ba prze­ży­ją. Test był, jak na mój gust, dość pro­sty i nie zro­bi­łem jed­ne­go zada­nia za 2 punk­ty. Oczy­wi­ście nigdy nie moż­na mieć stu pro­cen­to­wej pew­no­ści, tym bar­dziej, że w nie­któ­rych zada­niach wyni­ki wycho­dzi­ły dość dziw­ne. Jed­nak moim zda­niem test był bar­dziej na licze­nie, niż na myślenie.

Zada­nie za 5 punk­tów było dość pro­ste, choć było przy nim dużo roboty.

Nie zmie­nia to jed­nak fak­tu, że sama idea zmia­ny zasad matur, o któ­rej pisa­łem poprzed­nio, jest idio­tycz­na i nie na miejscu.

Diagnoza i absurdy MEN

Wbrew pozo­rom nie cho­dzi mi o dia­gno­zę lekar­ską, choć wie­le ma wspól­ne­go z tym, o czym zamie­rzam pisać.

Wczo­raj wspo­mnia­łem, że 

W szko­le jest dość cie­pło, choć na począt­ku było nie­cie­ka­wie. Więc, gdy ogła­sza­no nam, że w pią­tek, tj. jutro o 12.30 pisze­my (my, dru­gie kla­sy) prób­ną matu­rę z mat­my, to powie­dzia­no nam, by przede wszyst­kim cie­pło się ubrać.

No wła­śnie. Jestem z pecho­we­go rocz­ni­ka 1991, któ­ry ma zaszczyt być reali­za­cją naj­skryt­szych pra­gnień naszych miło­ści­wie (już na szczę­ście) nie panu­ją­cych eks-mini­strów edu­ka­cji, któ­rzy wpa­dli na genial­ny pomysł, co by od 2010 roku matu­ra z mat­my była obo­wiąz­ko­wa. Jed­nak w porę puk­nę­li się w czo­ło i zmie­ni­li for­mu­łę egza­mi­nu na pozio­me pod­sta­wo­wym. Nie­wta­jem­ni­czo­nym obja­śnię, iż będzie on wyglą­dał tak, że naj­pierw będzie 20 – 30 zadań audio­te­le (tak się mówi na zada­nia zamknię­te, tj. te z dys­trak­to­ra­mi a, b, c, d) a potem kil­ka zadań otwar­tych z róż­nym stop­niem trud­no­ści. Co ja mówię! Prze­cież gra­da­cja trud­no­ści jest nie­pe­da­go­gicz­na (czy­li tak napraw­dę są zada­nia za 2, 3, 5 pkt. itd.).

Byli­śmy zagro­że­ni nie­zda­niem (tzn. skrom­nie mówiąc ja nie, bo ja taki sła­by nie jestem; mam trój­ki i czwór­ki, cho­ciaż piąt­ki też się w liceum zda­rza­ły) matu­ry. W każ­dym razie, Cen­tral­na (albo Okrę­go­wa) Komi­sja Egza­mi­na­cyj­na wpa­dła na pomysł, że dziś napi­sze­my prób­ną matu­rę. Sam pomysł jest dobry, choć każ­de­go na począt­ku prze­stra­szył. Dobrze, że CKE jest zain­te­re­so­wa­na tym, jak sobie radzi­my. Wedle moje­go sce­na­riu­sza, któ­ry obo­wią­zy­wał przed ogło­sze­niem nowej for­mu­ły, poło­wa by tej matu­ry nie zda­ła i potem musie­li by to wszyst­ko odkręcać.

To tyle jeśli cho­dzi o matu­rę z mat­my, ale tema­tu matur w ogó­lę jesz­cze nie koń­czę. War­to jesz­cze wspo­mnieć o rewo­lu­cji matu­ral­nej, któ­rą Mini­ster­stwo Edu­ka­cji ogło­si­ło nie­daw­no (mie­li szczę­ście – led­wo się zmie­ści­li w ter­mi­nie; zasa­dy gry moż­na zmie­nić naj­póź­niej na 2 lata przed pisa­niem egza­mi­nu) zmia­ny w zasa­dach zda­wa­nia. Wedle tego są trzy przed­mio­ty obo­wiąz­ko­we: język pol­ski • język nowo­żyt­ny • mate­ma­ty­ka. Aby zdać egza­min, trze­ba zali­czyć ta trzy przed­mio­ty na pozio­mie pod­sta­wo­wym.  I tu kry­je się absurd numer jeden: nie moż­na zdać od razu pol­skie­go, czy angiel­skie­go na pozio­mie roz­sze­rzo­nym, tyl­ko trze­ba naj­pierw na pozio­mie pod­sta­wo­wym. Co wię­cej: jeśli ktoś chce zdać na pozio­mie roz­sze­rzo­nym, np. pol­ski (jak ja), to musi wpierw zdać pod­sta­wę a póź­niej roz­sze­rze­nie (czli de fac­to z pol­skie­go cze­ka­ją mnie 3 egza­mi­ny: pod­sta­wa, roz­sze­rze­nie i ust­ny – rewe­la­cja) – to jest absurd numer 2. A teraz naj­lep­sze: przed­mio­ty roz­sze­rzo­ne są liczo­ne jako przed­mio­ty dodat­ko­we, któ­rych moż­na zda­wać naj­wy­żej trzy!!! Czy­li nie moż­na przy­kła­do­wo zdać angiel­skie­go, pol­skie­go, wosu i histo­rii na pozio­mie roz­sze­rzo­nym (co jest wyma­ga­ne na stu­dia), bo deli­kwent nie zmi­ścił­by się w limicie.

Zgod­nie stwier­dzi­li­śmy, że wymy­śłał to jakiś idio­ta.  Nie chcę wię­cej się nad tym roz­wo­dzić, bo czu­ję, jak mi ciśnie­nie rośnie.

Poza tym roz­po­rzą­dze­nie zosta­ło wpro­wa­dzo­ne cicha­czem tak, by nikt tego nie zauwa­żył – nikt nigdzie o tym nie mówił i dowie­dzie­li­śmy się o tych rewe­la­cjach w zasa­dzie przypadkowo.

Jeśli ktoś ma ocho­tę zapo­znać się z tym, zapra­szam do lek­tu­ry. Tek­stu jed­no­li­te­go roz­po­rzą­dze­nia jesz­cze nie ma, więc zro­zu­mie­nie tego nie jest takie proste.

PS. Nie­wie­le osób wie, że w sierp­niu zosta­ła po raz kolej­ny zmie­nio­na lista lek­tur – rów­nież cichaczem.

===Dopi­sa­ne kil­ka chwil później===
Z tego, że jest ta dia­gno­za, to w sumie się cie­szę i więk­szość uzna­ła, że to rze­czy­wi­ście dobrze, że coś takie­go jest orga­ni­zo­wa­ne. Inna zale­ta jest taka, że idę do szko­ło na 12.30 i to tyl­ko na 180 minut (tyle trwa egza­min), dzię­ki cze­mu mogę się potem jesz­cze z kimś spo­tkać. Nie mogę się już doczekać. 😉

Czwartek, rano

Dość daw­no nie pisa­łem. Cho­ciaż wła­ści­wie, to o czym mia­łem pisać. Z dru­giej stro­ny – 4 dni, to nie jest zno­wu aż tak dłu­go. Cho­ciaż wiem, że moje wpi­sy i tak są raczej mało tre­ści­we. Jak będę miał o czym pisać, to pew­nie się popra­wię. Niniej­szy post ma tytuł taki, jaki ma, a to dla­te­go, że raczej mam pro­blem z wymy­śla­niem tytu­łów. Dla­te­go wpi­sa­łem po czę­ści datę – lep­sze to, niż nic.

Jeśli cho­dzi o jakieś cie­ka­we rze­czy, to tu raczej debet. Nie zali­czy­łem kart­ków­ki ze znaj­mo­ści „Dzia­dów”, choć czy­ta­łem je 2 razy –  no cóż, życie bywa nie­spra­wie­dli­we. A nawet bar­dzo, bo co ja pora­dzę, że nie mam pamię­ci do nazwi­ski;  imion osób w mojej obec­nej kla­sie uczy­łem się pół roku. Podob­nie było z „Kor­dia­nem”, ale za dru­gim razem mi się uda­ło, więc i teraz, gdy podej­dę dru­gi raz, na pew­no będzie lepiej.

Z innych rze­czy szkol­nych, to mam dzi­siaj spraw­dzian z che­mii, któ­ry miał być przed Bożym Naro­dze­nie, ale…

Jeśli cho­dzi o aurę, to mi się podo­ba, choć wszy­scy woko­ło narze­ka­ją, a zda­niem Kami­la Dur­czo­ka jest to już pra­wie klę­ska żywio­ło­wa. W koń­cu ‑15° C to jesz­cze nie jest aż taki wiel­ki mróz. Oczy­wi­ście zda­rza się to u nas tyl­ko przez parę dni w roku, a szko­da, bo teraz tak śnieg faj­nie skrzy­pi. Z komen­ta­rzy wiem, że mar­z­nie – naj­le­piej usiąść przy kalo­ry­fe­rze. (Choć tu poja­wia się pro­blem, bo rano kalo­ry­fe­ry są zim­niej­sze, niż cokol­wiek innego)

W szko­le jest dość cie­pło, choć na począt­ku było nie­cie­ka­wie. Więc, gdy ogła­sza­no nam, że w pią­tek, tj. jutro o 12.30 pisze­my (my, dru­gie kla­sy) prób­ną matu­rę z mat­my, to powie­dzia­no nam, by przede wszyst­kim cie­pło się ubrać 😉

Pozdra­wiam