Dziś wyjazd do Poznania

(1) Dziś nad­cho­dzi z daw­na ocze­ki­wa­ny dzień. Pisząc „z daw­na ocze­ki­wa­ny” mam na myśli, że myśla­łem o tym pew­nie od kil­ku lat i po tro­sze się do tego przy­go­to­wy­wa­łem. Dziś wyjeż­dżam do Pozna­nia na stu­dia. Będę miesz­kał na stan­cji na osie­dlu Lecha.

Tro­chę się nie­po­ko­ję, prze­cież niko­go tam nie będę znał. Ale w takiej samej sytu­acji będzie pew­nie jesz­cze ze 200 osób…

W Pozna­niu spę­dzę 3 dni. Wyjeż­dżam wie­czo­rem, jutro będę miał czas na rozej­rze­nie się po Pozna­niu i Uni­wer­sy­te­cie, w czwar­tek mam spo­tka­nie orga­ni­za­cyj­ne, a w pią­tek jest uro­czy­ste roz­po­czę­cie roku aka­de­mic­kie­go. Po połu­dniu w pią­tek wra­cam do Kali­sza, by powró­cić w nie­dzie­lę i roz­po­cząć zajęcia.

(2) Pole­cam w Wybor­czej arty­kuł W. Kar­pie­szu­ka będą­cy zapi­sem dys­ku­sji mło­dzie­ży z róż­nych szkół war­szaw­skich na temat reli­gii w szko­le: http://wyborcza.pl/1,76498,8428367,Chcemy_decydowac_sami.html

Warszawa (16−19.09)

W dniach od 16 do 19 wrze­śnia byłem w War­sza­wie, w odwie­dzi­nach u rodzi­ny. W Sto­li­cy byłem nie pierw­szy raz, ale dopie­ro teraz mia­łem oka­zję pozwie­dzać tro­chę i zoba­czyć parę cie­ka­wych miejsc.

Dzień I

Krakowskie Przedmieście
Kra­kow­skie Przedmieście

Był bar­dzo wypeł­nio­ny, gdyż zapla­no­wa­łem sobie wizy­ty w trzech miej­scach: Zam­ku Kró­lew­skim, Muzeum Fry­de­ry­ka Cho­pi­na i Muzeum Naro­do­wym. Na Kra­kow­skie Przed­mie­ście przy­je­cha­łem auto­bu­sem 503 i skie­ro­wa­łem się w kie­run­ku pałacu.

W Zam­ku Kró­lew­skim zoba­czy­łem trzy wysta­wy: eks­po­zy­cję sta­łą, frag­ment zbio­rów z Muzeum Czar­to­ry­skich w Kra­ko­wie oraz „85-lecie Pol­skie­go Radia”. Na szcze­gól­ną uwa­gę zasłu­gu­je dru­ga z wymie­nio­nych, ponie­waż wśród dzieł sztu­ki znaj­du­je się „Dama z Łasicz­ką” Leonar­da da Vin­ci. Choć­by dla­te­go war­to było się tam pofa­ty­go­wać. Jeśli cho­dzi o pałac, to jest on nie­sa­mo­wi­cie ele­ganc­ki, ale tak samo jest nie­mal wszę­dzie. Moż­na w nim zoba­czyć wie­le obra­zów zna­nych z pod­ręcz­ni­ków (np. Zapro­wa­dze­nie chrztu Matej­ki), czy sal poka­zy­wa­nych czę­sto w tele­wi­zji przy oka­zji róż­nych uro­czy­sto­ści państwowych.

Tron Stanisława Augusta w Zamku Królewskim
Tron Sta­ni­sła­wa Augu­sta w Zam­ku Królewskim

Dru­gie w kolej­no­ści zwie­dza­nia było Muzeum Fry­de­ry­ka Cho­pi­na, do któ­re­go bilet kupi­łem już parę dni przed wyjaz­dem (przez inter­net). Było zachwa­la­ne w mediach, mnie jed­nak tro­chę roz­cza­ro­wa­ło. Ze smut­kiem przy­zna­ję, że nie dowie­dzia­łem się w nim o kom­po­zy­to­rze nicze­go, ponad to, co już wie­dzia­łem. Może, gdy­by był prze­wod­nik, było­by ina­czej. Nie­ste­ty zamiast tego po całym pała­cu bie­ga­ła ban­da roz­be­stwio­nych, hała­su­ją­cych i wyraź­nie znu­dzo­nych bacho­rów, któ­re unie­moż­li­wia­ła oglą­da­nie eks­po­zy­cji w spo­ko­ju, czy choć­by posłu­cha­nie utwo­rów w ciszy. Chy­ba zada­nie odcha­mia­nia naro­du się tutaj nie udało.

W koń­cu uda­łem się do Muzeum Naro­do­we­go; 7 zło­tych za bilet to bar­dzo uda­na inwe­sty­cja. W środ­ku cze­ka nas bowiem, chy­ba kil­ku­ki­lo­me­tro­wy spa­cer po salach z rzeź­ba­mi, obra­za­mi, arty­ku­ła­mi codzien­ne­go użyt­ku ze wszyst­kich nie­mal epok i z róż­nych miejsc. Każ­dy znaj­dzie tu coś dla sie­bie. Nawet, jeśli ktoś nie lubi okre­ślo­nej dzie­dzi­ny sztu­ki lub epo­ki z jej histo­rii, tutaj ma szan­sę zmie­nić swo­je zda­nie. Wybór jest bowiem ogrom­ny. Przy­kła­do­wo, jak nigdy nie byłem fanem sztu­ki sta­ro­żyt­nej, któ­ra wyda­je mi się nud­na. Jed­nak w MN jest wspa­nia­ła gale­ria monu­men­tal­nych posą­gów ze Sta­ro­żyt­ne­go Rzy­mu, któ­re bar­dzo mi się spodobały.

Na szcze­gól­ną uwa­gę zasłu­gu­je Gale­ria Sztu­ki Wcze­sno­chrze­ści­jań­skiej, uni­ka­to­wa na ska­lę świa­to­wą. Pre­zen­tu­je ona zna­le­zi­ska odko­pa­ne przez prof. Micha­łow­skie­go sto­ją­ce­go na cze­le pol­skiej eks­pe­dy­cji arche­olo­gicz­nej w Faras (Egipt). W Gale­rii znaj­du­ją się naj­róż­niej­sze rzeź­by, fre­ski etc.

Galeria sztuki średniowiecznej w Muzeum Narodowym
Frag­ment śre­dnio­wiecz­nej rzeźby

Wspa­nia­ła jest tak­że Gale­ria Sztu­ki Śre­dnio­wiecz­nej. Tu – jest na co patrzeć! Nie tak daw­no temu byłem w Muzeum Naro­do­wym w Pozna­niu, gdzie oglą­da­łem gale­rię sztu­ki śre­dnio­wiecz­nej – moc­no roz­cza­ro­wu­ją­cą; jest nud­na, mała, nie­cie­ka­wa. A w War­sza­wie mamy gotyk, jak się patrzy!

Dzień II

Marszałkowska
Mar­szał­kow­ska w kie­run­ku Pla­cu Zbawiciela

W pią­tek odwie­dzi­łem kolej­ne miej­sca: Łazien­ki Kró­lew­skie i Ogród Saski. Mia­łem też oka­zję do lep­sze­go pozna­nia cen­trum mia­sta. Byłem w oko­li­cach Mar­szał­kow­skiej, na al. Szu­cha. Widzia­łem wie­le róż­nych insty­tu­cji pań­stwo­wych (np. MSZ, MEN). Tro­chę zabłą­dzi­łem w oko­li­cach Łazie­nek, Alei Ujaz­dow­skich i ul. Agri­co­la (któ­rej chy­ba nie ma na mapie). Ale to nie szko­dzi, bo jest tam wszę­dzie bar­dzo ładnie.

Na szcze­gól­ną uwa­gę zasłu­gu­je PARK-MUZEUM Łazien­ki Kró­lew­skie, gdzie jest wie­le pod­ręcz­ni­ko­wych wręcz obiek­tów – np. Pałac na Wodzie. Jest tam bar­dzo przy­jem­nie, ale o tym chy­ba niko­mu nie muszę mówić. Moż­na usiąść na ław­ce, a dooko­ła ska­czą po drze­wach wie­wiór­ki i prze­cha­dza­ją się pawie.

Pałac
Pałac na wodzie

Dzień III

Trze­cie­go dnia poje­cha­li­śmy do Pała­cu w Wila­no­wie, gdzie też jest bar­dzo faj­nie, choć prze­pro­wa­dza­ne są tam teraz róż­ne remon­ty. Moż­na obej­rzeć gale­rię foto­gra­fii w Oran­że­rii, ale więk­szość eks­po­na­tów to dziw­ne pla­my „bez tytułu”.

Zobacz wszyst­kie zdjęcia



IMG_1816.JPG
Fla­ga Kana­dy na dru­gim planie

Trze­ba też poru­szyć temat, o któ­rym media glę­dzą i glę­dzą. Cho­dzi o fana­ty­ków oku­pu­ją­cych Kra­kow­skie Przed­mie­ście, o czym pisa­łem już nie raz, choć może nie powi­nie­nem, bo robi się to nud­ne, a sam fakt tego, co się dzia­ło, jest wystar­cza­ją­co żało­sny. Oczy­wi­ście – będąc w War­sza­wie – nie mogłem prze­ga­pić spa­ce­ru po Kra­kow­skim Przed­mie­ściu, ale – że nie znam Mia­sta – to nie wie­dzia­łem, „co i jak”. Naj­pierw zoba­czy­łem fla­gę Kana­dy, pomy­śla­łem więc, że może to jakiś hap­pe­ning stu­den­tów Uni­wer­sy­te­tu, bo to prze­cież nie­da­le­ko. Zamiast tego byli to chy­ba jed­nak fani Radia Mary­ja z Kana­dy, zamro­cze­ni pisow­skim fana­ty­zmem. Wszę­dzie było peł­no ekip tele­wi­zyj­nych, ale ludzi oku­pu­ją­cych Pałac było w sumie nie­wie­lu. Robi­li jed­nak wystar­cza­ją­ce zamie­sza­nie, bym nie zauwa­żył, że krzy­ża wca­le już tam nie ma. Dowie­dzia­łem się o tym dopie­ro po powro­cie domu. Taki z tego wnio­sek, że może gdy­bym poje­chał do sto­li­cy wcze­śniej, to może i pro­blem krzy­ża może choć­by czę­ścio­wo został roz­wią­za­ny szybciej 🙂

Zobacz wszyst­kie zdjęcia

Wczesnojesienna wycieczka do Saczyna

Dzi­siaj poje­cha­łem na rowe­rze do Saczy­na. Z moich obser­wa­cji wyni­ka, że jesie­ni jesz­cze nie widać, choć pew­nie gdzieś tam na hory­zon­cie zaczy­na się cza­ić. Ale prze­cież jesień, to chy­ba naj­ład­niej­sza pora roku.

IMG518.jpg
Lasek w Saczy­nie. Klik­nij, by zoba­czyć wię­cej zdjęć.

Kilka spraw na początek roku szkolnego

(1) Waka­cje się skoń­czy­ły, ale dla mnie to ani tra­ge­dia, ani coś strasz­ne­go. Co praw­da to już trze­cie podej­ście do wpi­su nt waka­cji, ale prze­cież mam jesz­cze cały mie­siąc! Mniej wię­cej w poło­wie wrze­śnia poja­dę do War­sza­wy, gdzie w pla­nie mam m.in. spa­cer po Kra­kow­skim Przed­mie­ściu, gdzie gru­pa fana­ty­ków zor­ga­ni­zo­wa­ła sobie pry­wat­ną gol­go­tę w miej­scu nader publicz­nym; trze­ba to zoba­czyć na wła­sne oczy (ale to już było). Nato­miast pod koniec wrze­śnia udam się do Pozna­nia, gdzie mam w pla­nie spę­dzić naj­bliż­sze 5 lat – tro­chę to i smut­ne, i strasz­ne. Od paź­dzier­ni­ka zaczy­nam stu­dia na wydzia­le pra­wa UAM, gdzie niko­go nie będę znał i będzie to coś zupeł­nie odmien­ne­go od tego, co było do tej pory. Ale – z dru­giej stro­ny – będzie tam jesz­cze 200 osób w takiej samej sytuacji.

(2) Od paru dni w mediach gło­śno na temat tego, że już 20 lat w pol­skich szko­łach jest reli­gia. Z moim doświad­czeń wyni­ka, że wszyst­ko zale­ży od pro­wa­dzą­ce­go (pro­wa­dzą­cej). Kie­dy cho­dzi­łem do pod­sta­wów­ki na reli­gii uczy­li­śmy się pod­sta­wo­wych rze­czy doty­czą­cych tego, co każ­dy ochrzczo­ny (przy­naj­mniej w teo­rii) wie­dzieć powi­nien. Nato­miast od gim­na­zjum było już nie za dobrze. W kół­ko abor­cja – euta­na­zja – in vitro – abor­cja – euta­na­zja etc. etc. Rzad­ko któ­ry kate­che­ta (poza pew­nym bar­dzo sym­pa­tycz­nym księ­dzem, któ­ry uczył mnie dwa lata) potra­fi zna­leźć zło­ty śro­dek na wywa­że­nie pro­por­cji pomię­dzy tym, co naka­zu­je pro­gram naucza­nia, a tym, co zaży­czy sobie Epi­sko­pat na fali tego, co „aktu­al­nie jest mod­ne” (raz jest to „pro­pa­gan­da prze­ciw­ko życiu poczę­te­mu”, innym razem „zło sztucz­ne­go zapłod­nie­nia”). Dobrze, że przy­naj­mniej w naszych pod­ręcz­ni­kach nie pisa­no, że słu­cha­nie Metal­li­ci pro­wa­dzi do aryt­mii serca.

Przy­szła mi do gło­wy jesz­cze jed­na myśl. Wszel­kie bada­nia poka­zu­ję, że wier­ni lub „teo­re­tycz­nie wier­ni” Kościo­ła w Pol­sce żyją w coraz więk­szym „odkle­je­niu” od naucza­nia z ambo­ny. Widać, że ludzie swo­je, Kościół swo­je. Choć sta­no­wi­sko hie­rar­chów w spra­wie tak waż­kich spraw jak związ­ki part­ner­skie, zapłod­nie­nie poza­ustro­jo­we itp. jest jed­no­znacz­ne, wię­cej niż poło­wa ludzi – nie­za­leż­nie, czy są prak­ty­ku­ją­cy, czy nie – ma to po pro­stu w nosie. Coraz mnie ludzi obcho­dzi naucza­nie Kościo­ła  i bar­dzo czę­sto pusz­cza­ją je mimo uszu, bo – ile razy moż­na słu­chać w kół­ko tego same­go. A jesz­cze jak się widzi, co wyga­du­ją ludzie pokro­ju Rydzy­ka, to prze­cież wie­lu ludziom napraw­dę może ode­chcieć się cho­dzić na nie­dziel­ne msze, a o innych nabo­żeń­stwach nawet nie wspo­mi­na­jąc. Sytu­acja poka­zu­je, że wła­dze kościel­ne może powin­ny się tro­chę zasta­no­wić jeśli nie nad tre­ścią naucza­nia (bo tego prze­cież zmie­nić raczej nie mogą), to nad spo­so­bem prze­ka­zu. Naj­lep­szym przy­kła­dem są listy Epi­sko­pa­tu napi­sa­ne zwy­kle w tonie cią­głej pre­ten­sji, „że my mamy tyl­ko mono­pol na zba­wie­nie” i że „jeste­ście z nami albo prze­ciw­ko nam”.

(3) Powi­nie­nem napi­sać jesz­cze coś w spra­wie poli­ty­ki, bo prze­cież obok tego, co wyga­du­je Kaczyń­ski nie spo­sób przejść obo­jęt­nie. Ale mi się nie chce.