O ile wiadomo, za tortury odpowiedzialni są Amerykanie co nie zmienia faktu, że polskie służby do tego dopuściły. Jak widać, utrzymywanie zbyt bliskich stosunków ze Stanami Zjednoczonymi może być szkodliwe – o ich obłędzie w poszukiwaniu terrorystów już pisałem.
Jeśli kogoś interesują informacje wprost z Trybunału, to znajdzie je tutaj.
Nadszedł kolejny weekend, więc znowu przyszedł czas, by wziąć rower i przejechać przynajmniej 20 km. Pogoda sprzyja; jest 30 stopni, ale na rowerze to zbytnio nie przeszkadza. Gdy rowerzystę omiata gorące powietrze, to jest to nawet dosyć przyjemne.
Po blisko ośmiu latach (od 2006 roku, a od 2009 jako blog) istnienia moja strona internetowa dzisiaj dokonała wiekopomnej migracji pod nowy adres. Od dzisiaj nie będzie pod adresem wirapotoczka.boo.pl, ale pod adresem http://www.skrawczyk.boo.pl.
Stara strona będzie stopniowo wygaszana.
W najbliższej przyszłości pomyślę także nad zmianą jej wyglądu na coś nowego.
Każdy odwiedzający centrum Kalisza, choćby mimochodem, dowie się, że właśnie „obchodzona” jest setna rocznica zburzenia Kalisza, które miało miejsce w 1914 roku, na początku I wojny światowej. W całym śródmieściu wiszą olbrzymie plakaty pokazujące dane miejsce po zburzeniu (dobry pomysł). Pamiętam, jak chyba w 2004 roku była podobna akcja, ale wtedy nie było wielkich plakatów, tylko coś subtelniejszego.
Tegoroczna „celebracja” obchodzona jest pod hasłem „Kalisz feniks.…” czy coś takiego. Strasznie mnie to denerwuje, ale mniejsza z tym. Smutna refleksja jest taka, że jak się patrzy na obecny stan kaliskiej starówki, to dochodzi się do wniosku, że może nasi przodkowie popełnili błąd odbudowując Kalisz. Może należało wszystko zostawić (jak w Kostrzynie nad Odrą). Główne ulice w centrum Kalisza to obraz nędzy i rozpaczy; gołym okiem widać pogłębiającą się degrengoladę niegdyś wspaniałych miejsc. Przykro patrzeć, że Kalisz zamienia się w prowincjonalne miasteczko, zawłaszczone przez centra handlowe. Widać to jak na dłoni po wymierającym na głównych ulicach handlu.
O wszechobecnej kaliskiej brzydocie można by pisać i pisać. Ten problem został zauważony przez kaliszan, ale trudno cokolwiek zrobić – póki co nikt nie zdobył się choćby na to, by w jakiś sposób zatrzymać zalewające miasto reklamy.