Parę dni temu napisałem o dosyć kontrowersyjnej sprawie prowizji za używanie kart płatniczych – prowizji rzecz jasna pobieranych przez firmy typu Visa i Mastercard, których pazerność jest znacznie większa, niż przypuszczałem. Można o tym poczytać na bankowym blogu Macieja Samcika.
Każdy z nas spotkał się chyba z sabotażem sprzedawców, polegającym na zniechęcaniu klientów do płacenia kartą. Sprzedawcy w sklepach i punktach usługowych wolą gotówkę, bo od transakcji opłaconych biletami Narodowego Banku Polskiego nie muszą płacić bankom prowizji (m.in. słynnej opłaty interchange). Stąd też w sklepach „Żabka” terminale do płatności bezgotówkowych zwykle są „nieczynne”, zaś w wielu punktach sprzedawcy, widząc w ręce klienta kartę, pytają, czy na pewno ów klient nie ma ochoty zapłacić gotówką. Znam nawet właściciela sklepu, który udziela 4% rabatu każdemu, kto zapłaci gotówką zamiast kartą.
To powinno dać do myślenia pazernym bankowcom i szefom organizacji płatniczych Visa i MasterCard, kąpiącym się w skarbcach pełnych banknotów. Na opłatach pobieranych od sklepów Visa, MasterCard i banki zarabiają rocznie okrągły miliard złotych.
Więcej tutaj.