Człowiek renesansu w serialu

Lecter (Mads Mikkelsen) - człowiek o wielu talentach.
Lec­ter (Mads Mik­kel­sen) – czło­wiek o wie­lu talentach.

Od dłuż­sze­go cza­su nie oglą­da­łem żad­ne­go dobre­go seria­lu ani fil­mu. Nie wiem dla­cze­go, może po pro­stu, gdy skoń­czy­łem stu­dia, to nasta­ła taka posucha 🙂

W sierp­niu roz­po­czą­łem oglą­da­nie „Han­ni­ba­la”. Nie trud­no się domy­ślić, że serial nawią­zu­je do „Mil­cze­nia owiec”, „Han­ni­ba­la” (z Hop­kin­sem) i całej tej fil­mo­wej mena­że­rii, któ­ra jest jakoś tam zwią­za­na z serią ksią­żek (o ile pamię­tam, „Czer­wo­ne­go smo­ka” chy­ba nawet zaczą­łem czy­tać, ale mnie znu­dził). Jeśli wie­rzyć napi­som w fil­mie, to ponoć jest on jakoś z „Czer­wo­nym smo­kiem” zwią­za­ny. Dla osób nie w tema­cie wystar­czy powie­dzieć, że „Han­ni­bal” (imię) rymu­je się z „kani­bal” – więc już wia­do­mo, o co chodzi.

Wypro­du­ko­wa­no trzy sezo­ny seria­lu, każ­dy po trzy­na­ście odcin­ków, i o ile sły­sza­łem, wię­cej już chy­ba nie będzie. Głów­nym atu­tem fil­mu jest Mads Mik­kel­sen, czy­li świet­ny duń­ski aktor. Pasu­je do fabu­ły cał­kiem nie­źle, bo i sam tytu­ły boha­ter jest posta­cią dosyć egzo­tycz­ną. Otóż, jak dowia­du­je­my się już w trze­cim sezo­nie, co wyni­ka tak­że z powie­ści, sam Han­ni­bal Lec­ter nie jest Ame­ry­ka­ni­nem, tyl­ko Euro­pej­czy­kiem (chy­ba Litwi­nem) – co uwia­ry­gad­nia jego nie do koń­ca ame­ry­kań­ski akcent. Sam Lec­ter jest leka­rzem i, co by nie mówić, czło­wie­kem rene­san­su: malu­je, rysu­je, kom­po­nu­je, gotu­je… Jed­nym sło­wem – cho­dzą­cy ide­ał, z jed­nym małym wyjąt­kiem, czy­li skłon­no­ścią do mordowania.

Skłon­no­ści do mor­do­wa­nia tytu­ło­we­go boha­te­ra moż­na się z resz­tą domy­ślać od same­go począt­ku, cho­ciaż nie jest to poda­ne widzom wprost na tacy. Musi minąć kil­ka odcin­ków, nim widzo­wie prze­ko­na­ją się o tym na pewno.

Pierw­sze dwa sezo­ny są cie­ka­we i trzy­ma­ją­ce – w mia­rę – w napię­ciu. Nie patrzy się przy nich tak na zega­rek, jak przy „Detek­ty­wie”. Nato­miast sezon trze­ci to jest tra­ge­dia. Utkną­łem chy­ba na pią­tym odcin­ku i jak na razie nie jestem w sta­nie zebrać się, by obej­rzeć dal­szy ciąg.

Film jest bar­dzo pla­stycz­ny, z cie­ka­wą sce­no­gra­fią i rekwi­zy­ta­mi. Widać, że sce­na­rzy­stom nie bra­ko­wa­ło pomy­słów 🙂 Dla mnie dener­wu­ją­ce są wizje głów­ne­go boha­te­ra, któ­re są moc­no kiczo­wa­te. Kicz jest obec­ny w wie­lu ame­ry­kań­skich filmach.

War­to obej­rzeć tak­że film dema­sku­ją­cy sztucz­ki ope­ra­tor­skie twór­ców seria­lu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *