Skończyłem właśnie czytać kolejną ciekawą książkę (nieciekawych przecież nie czytam). Był to Kot alchemika Waltera Moersa; z pewnością jest to pierwsza, ale nie ostatnia książka tego autora, którą przeczytałem, bo po Kocie mam ochotę na następne. Nie będę rozwodzić się, o czym jest ta książka, jacy są jej bohaterowie etc. Przedstawię jednak krótki cytat, który dobitnie wyraża zdanie autora na temat sztuki kulinarnej 🙂
Oto (…) lochy bezsensownych instrumentów kuchennych. Taki loch istnieje zapewne w każdej dobrze urządzonej kuchni. Są w nim przetrzymywani niczym więźniowie wyjątkowo niebezpieczni pacjenci domu wariatów. (…)
Któryż kuchacz (…) nie jest w posiadaniu takiego nożyka przekształcającego rzodkiewki w miniaturowe róże?! Nabytego na niedzielnym targu w chwili niepoczytalności, kiedy po prostu nie jesteś sobie w stanie wyobrazić życia bez nożyka do miniaturowych różyczek. (…)
Albo ten tutaj, który zmienia ziemniaka w pięciometrową spiralę! Albo ta tutaj praska do wyciskania soku z kalarepy! Albo ta patelnia, na której upieczesz kwadratowe naleśniki. (…)
Co skłania do zakupu takich rzeczy? Co zrobić z ziemniaczanej tasiemki, którą dałoby się 0zdobić salę balową? Jakiż głos obłędu podpowiada, że być może zjawią się kiedyś u nas goście opanowani wilczym apetytem na pięciometrowe ziemniaki, kwadratowe naleśniki i sok z kalarepy? (…)
Trzymam je niczym średniowieczni książęta głodzący swych przeciwników w wieżach.
W. Moers „Kot alchemika”, Wrocław 2007
Teraz zabieram się za „Rękopis znaleziony w Saragossie”.