Orawa i Słowacja

Będąc parę dni w Zawoi po raz pierw­szy posta­no­wi­łem wybrać się choć­by na krót­ką wyciecz­kę na Sło­wa­cję. Byłem na Sło­wa­cji do tej pory tyl­ko 1 raz i to prze­jaz­dem (w dro­dze do Buda­pesz­tu), tak więc nicze­go nie widzia­łem. A to prze­cież nasz Sąsiad!

Ale naj­pierw trze­ba parę słów o Ora­wie. Jadąc z Zawoi na połu­dnio­wy-wschód roz­po­czy­na się już po kil­ku kilo­me­trach, wystar­czy minąć Prze­łęcz Lip­nic­ką (Kro­wiar­ki) i już kolej­na miej­sco­wość to jest Ora­wa. Po bar­dziej szcze­gó­ło­we infor­ma­cje odsy­łam do kom­pe­tent­niej­szych źró­deł. Jest to kra­ina histo­rycz­na wcho­dzą­ca w skład daw­ne­go „impe­rium austro-węgier­skie­go”, obec­nie leżą­ca na pogra­ni­czu Sło­wa­cji i Pol­ski, przy czym w Pol­sce leży jej nie­wiel­ki frag­men­cie, zale­d­wie ok. 10 miej­sco­wo­ści. Cechu­je się odręb­no­ścią kul­tu­ro­wą, a więk­szość Ora­wian wypo­wie­dzia­ła się za przy­na­leż­no­ścią do Sło­wa­cji. Nie­mniej jed­nak jest to region wart odwie­dze­nia, znaj­du­je się tu wie­le cie­ka­wych miejsc, m.in. Oraw­ski Park Etno­gra­ficz­ny, w któ­rym na 12 hek­ta­rach zebra­no sta­re domy, kościół, budyn­ki uży­tecz­no­ści publicz­nej, szko­łę – któ­re poka­zu­ją, jak miesz­ka­li tutaj ludzie jesz­cze kil­ka­dzie­siąt lat temu.

Jak już wspo­mnia­łem, więk­szość tej kra­iny znaj­du­je się na Sło­wa­cji. Mia­łem nie­wie­le cza­su, dla­te­go chcia­łem zoba­czyć miej­sca w odle­gło­ści mak­sy­mal­nie 100 km.

Zamek jest tak duży, że wła­ści­wie nie da się mu zro­bić ład­ne­go zdję­cia. Tu widać nie­wiel­ki wycinek.

Pierw­sze z nich to Zamek Oraw­ski Oraw­skim Pod­zam­czu. Gdy się pod nie­go podej­dzie, jest tak wiel­ki, że go nie widać – bo jest skry­ty za drze­wa­mi. Naj­le­piej widać go z obwod­ni­cy mia­stecz­ka – wte­dy widok jest nie­ziem­ski, ale raczej trud­no jest zro­bić zdję­cie pro­wa­dząc samochód.

Zamek skła­da się z kil­ku czę­ści, ponie­waż na prze­strze­ni wie­ków był wie­lo­krot­nie roz­bu­do­wy­wa­ny przez róż­nych wła­ści­cie­li, któ­rzy chcie­li zbu­do­wać dla sie­bie sie­dzi­bę i urzą­dzić ją po swo­je­mu. We wnę­trzach znaj­du­ją się cie­ka­we eks­po­zy­cje poświę­co­ne daw­nym cza­som, jak żyła tam­tej­sza ary­sto­kra­cja, co jadła, w co się ubie­ra­ła i czym się zaj­mo­wa­ła. W zam­ku znaj­du­je się impo­nu­ją­ca kolek­cja zabyt­ko­wych mebli; kom­na­ty są urzą­dzo­ne prze­ko­nu­ją­co i dobrze poka­zu­ją styl życia w daw­nych czasach.

Naj­mniej cie­ka­wa jest naj­wyż­sza część (tzw. cyta­de­la), gdzie znaj­du­je się wysta­wa arche­olo­gicz­na. Za to widok jest świetny.

Póź­niej poje­cha­łem dalej na połu­dnie, w stro­nę Różom­ber­ku. Mia­sta nie zwie­dza­łem, bo nie mia­łem już siły, a poza tym spo­ro cza­su spę­dzi­łem sto­jąc w kor­ku w związ­ku z prze­bu­do­wą jakie­goś skrzy­żo­wa­nia. Za to poje­cha­łem do Vlko­lin­ca. Jest to wieś wpi­sa­na na listę świa­to­we­go dzie­dzic­twa UNESCO, znaj­du­ją­ca się na przed­mie­ściach. Cha­rak­te­ry­zu­je się bar­dzo ład­ną i dobrze zacho­wa­ną drew­nia­ną zabu­do­wą. Wieś jest bar­dzo mała, to tyl­ko kil­ka­na­ście domów i kościół. Moż­na odnieść wra­że­nie, że cywi­li­za­cja tro­chę tam nie dotar­ła, a to za spra­wą bar­dzo trud­nej dostęp­no­ści. Poło­żo­na jest w górach, ale jed­no­cze­śnie w doli­nie, pro­wa­dzi do niej byle­ja­ka krę­ta dro­ga i na swój spo­sób jest odcię­ta od świa­ta. Pozwo­li­ło to zacho­wać nie­po­wta­rzal­ny cha­rak­ter miej­sco­wo­ści. Czę­ścio­wo jest to skan­sen, ale chy­ba nie do koń­ca, bo jed­nak zda­je się, że jacyś ludzie tam miesz­ka­ją. Drew­nia­ne domy są bar­dzo cie­ka­we, do jed­ne­go z nich moż­na wejść. Tro­chę, jak w Lanckoronie.

PS. Kil­ka infor­ma­cji prak­tycz­nych. Waha­łem się, czy jechać na Sło­wa­cję, bo każ­dy sły­szał opo­wie­ści o sło­wac­kiej poli­cji polu­ją­cej na kie­row­ców. Z dru­giej jed­nak stro­ny zda­łem sobie spra­wę z tego, że w PL w cią­gu kil­ku­na­stu lat byłem kon­tro­lo­wa­ny przez Poli­cję raz czy dwa razy (i to nie z powo­du jakie­goś wykro­cze­nia), więc jakie jest praw­do­po­do­bień­stwo, że zatrzy­ma­ła­by mnie poli­cja sło­wac­ka? Stwier­dzi­łem, że sko­ro jeż­dżę zgod­nie z prze­pi­sa­mi (a jeż­dżę), to nie mam się cze­go bać. I mia­łem rację, nie było żad­nych nie­przy­jem­nych przygód. 

Wej­ście do Zam­ku kosz­tu­je kil­ka­na­ście euro, ale war­to (jest też dostęp­na tań­sza wer­sja wyciecz­ki, dużo krót­sza). Szko­da, że nie mia­łem prze­wod­ni­ka, wyciecz­ka z prze­wod­ni­kiem jest na pew­no dużo bar­dziej war­to­ścio­wa. Pie­nią­dze moż­na wypła­cić w ban­ko­ma­cie, w wie­lu miej­scach moż­na tez pła­cić kar­tą. Nie­pro­por­cjo­nal­nie dro­gie par­kin­gi, ale tak jest wszędzie.

Vlko­li­nec zwie­dza się maks. 15 minut, więc war­to się zasta­no­wić, czy opła­ca­ne jest zba­cza­nie z dro­gi, by tam doje­chać (dojazd jest bar­dzo łatwy, szcze­gól­nie z nawi­ga­cją). Inna spra­wa jest taka, że miej­sco­wość jest ślicz­nie położona.

Na Sło­wa­cji nie jest dro­go, mam wręcz wra­że­nie, że jest mini­mal­nie taniej. Pomi­jam kwe­stię eks­tre­mal­nie sła­bej zło­tów­ki, kurs euro jest bar­dzo nie­ko­rzyst­ny obecnie.


Do Oraw­skie­go Par­ku Etno­gra­ficz­ne­go poje­cha­łem w dro­dze z Zawoi do Rabki.

Miej­sce zde­cy­do­wa­nie war­te odwie­dze­nia. Na kil­ku­na­stu hek­ta­rach moż­na prze­nieść się do daw­nej oraw­skiej wsi i prze­ko­nać się, jak ludzie żyli w tych stro­nach jesz­cze cał­kiem nie­daw­no. Tyl­ko 1 czy 2 budyn­ki w skan­se­nie znaj­du­ją się w ory­gi­nal­nym miej­scu (tj. w miej­scu, w któ­rym sta­ły, zanim powstał na tym tere­nie skan­sen). Resz­ta zosta­ła prze­nie­sio­na z innych wsi oraw­ski, zanim się zawa­li­ła. Naj­cie­kaw­sze jest to, że w każ­dym domu znaj­du­je się dokład­ny opis pomiesz­czeń, a tak­że histo­rie auten­tycz­nych ludzi, któ­rzy daw­niej w tych wnę­trzach miesz­ka­li (kraw­ca, ary­sto­kra­ty, nauczy­cie­la, apte­ka­rze, hon­we­da, rol­ni­ka itp.)

Jedna odpowiedź do “Orawa i Słowacja”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *