Dolina Swędrni w pełni lata

Waka­cje dla mnie nie są w tym roku zbyt cie­ka­we, ponie­waż spę­dzę je na ocze­ki­wa­niu na roz­po­czę­cie nowej pra­cy. Nie mam już zupeł­nie urlo­pu, więc nie mogę też nigdzie dalej poje­chać. Zosta­ją mi tyl­ko krót­kie wyciecz­ki w pobli­żu Kali­sza. Sta­ram się jeź­dzić na rowe­rze, ale pogo­da jest byle jaka. Raz upał, cza­sem sil­ny wiatr zrzu­ca­ją­cy z rowe­ru, do tego burze, ule­wy, a cza­sa­mi wszyst­ko na raz. W Niem­czech i Holan­dii trwa­ją kata­stro­fal­ne powo­dzie, dobrze że cho­ciaż u nas tego nie ma, cho­ciaż były momen­ty niewesołe.

Na rowe­rze moż­na się wybrać na przy­kład w Doli­nę Swędr­ni, któ­ra jest na wycią­gnię­cie ręki, cho­ciaż zwie­dza­nie jej, w szcze­gól­no­ści na rowe­rze, nie jest łatwe – ze wzglę­du na ukształ­to­wa­nie terenu.

Początek lata w lesie

Las jest ład­ny o każ­dej porze roku, cho­ciaż mnie chy­ba naj­bar­dziej podo­ba się zimą. Wte­dy nie ma tylu krza­czo­rów i moż­na wejść w miej­sca, któ­re o innych porach roku są zaro­śnię­te, a przez to nie­do­stęp­ne. Latem trze­ba zado­wo­lić się cho­dze­niem po ścieżkach.

Dolina Baryczy

Kil­ka razy już pisa­łem na tej stro­nie o Doli­nie Bary­czy. Ale trud­no jed­nym zda­niem napi­sać, o co tak napraw­dę cho­dzi. I sytu­acja jest ty podob­na jak w przy­pad­ku Pusz­czy Pyz­dr­skiej – sam pró­bu­ję te miej­sca zro­zu­mieć od kil­ku lat i nie do koń­ca mi wycho­dzi. Doli­na Bary­czy to kra­ina roz­cią­ga­ją­ca się na tere­nie Dol­ne­go Ślą­ska i połu­dnio­wej Wiel­ko­pol­ski; jest to teren, przez któ­ry prze­pły­wa rze­ka Barycz. Ta rze­ka swój począ­tek ma na tere­nach znaj­du­ją­cych się na połu­dnie od Ostro­wa Wiel­ko­pol­skie­go i Kali­sza. Nie wiem, gdzie dokład­nie. Na tych tere­nach począ­tek mają dwie rze­ki: Barycz, ale jest jesz­cze Oło­bok, rzecz­ką znacz­nie mniej­sza, któ­ra pły­nie w prze­ciw­nym kie­run­ku i po paru kilo­me­trach wpa­da do Pro­sny (nie­da­le­ko wsi Ołobok).

Przy­go­dzi­ce są pierw­szą więk­szą miej­sco­wo­ścią, gdzie moż­na Barycz zaob­ser­wo­wać – tam jest tyl­ko nie­zna­czą­cym stru­mie­niem. Dalej jed­nak sytu­acja się zmie­nia, rze­ka sta­je się szer­sza, a jej nurt jest bar­dziej wartki.

Jak moż­na prze­czy­tać w lite­ra­tu­rze facho­wej (czy też w inter­ne­cie), cha­rak­te­ry­stycz­ną cechą Bary­czy jest nie­wiel­ki spa­dek, co spra­wia, że nurt rze­ki wije się leni­wie; sprzy­ja to two­rze­niu się roz­le­wisk, bagien, tere­nów podmokłych.

Wokół Bary­czy powsta­ło wie­le kom­plek­sów sta­wów. Naj­pierw, w oko­li­cach Anto­ni­na, znaj­du­je się rezer­wat „Wydy­macz” – tam jest staw poło­żo­ny pośród lasu. Potem są Sta­wy Przy­go­dzic­kie (wie­dzie mię­dzy nimi szlak tury­stycz­ny); jeż­dżę tam co roku od kil­ku lat. Zdję­cia są na przy­kład tutaj. Nato­miast naj­wię­cej sta­wów jest w oko­li­cach Milicza.

W tym roku pierw­szy raz uda­ło mi się wybrać tro­chę dalej, bar­dziej w głąb kom­plek­sów sta­wów przy­go­dzic­kich. Są tam szla­ki tury­stycz­ne, jest co oglą­dać. W oko­li­cach Dol­ne­go Ślą­ska Barycz zamie­nia się już w poważ­ną rzekę.

Cie­ka­we oko­li­ce są rów­nież wokół Odo­la­no­wa.

Moim marze­niem jest dokład­niej­sza pene­tra­cja tere­nów Doli­ny Bary­czy; jak na razie widzia­łem tyl­ko nie­wiel­kie frag­men­ty i mam poczu­cie nie­do­sy­tu. Ide­ałem było­by zabrać ze sobą rower i zwie­dzać te tere­ny (a są to spo­re odle­gło­ści) na dwóch kółkach.

Zdję­cia wyko­na­ne na począt­ku maja 2021 roku


Doli­na i Łąki (2019)

Doli­na Bary­czy od innej stro­ny: Bocz­ne dro­gi2021

Lin­ki: czte­ry pory roku w Doli­nie Baryczy

Kazimierz w czasie epidemii

Uli­ca Szeroka

W cza­sie moje­go ostat­nie­go poby­tu w Kra­ko­wie, musia­łem się jesz­cze wybrać na Kazi­mierz. Kra­ków w dal­szym cią­gu jest jesz­cze opu­sto­sza­ły (zdję­cia z mar­ca) i, praw­dę mówiąc, taki mi odpo­wia­da. Wyglą­da to wręcz tro­chę nienaturalnie.

Na tych zdję­ciach widać wcze­sną wio­snę, bo wio­sna w tym roku się spóźnia.

Boczne drogi 2021

W to miej­sce wra­cam już od 5 lat co roku w mar­cu. Ale jakoś tak się sta­ło, że poprzed­ni (i jedy­ny raz) jakieś zdję­cia z tego miej­sca wrzu­ci­łem 2 lata temu.

Sta­wy przy­go­dzic­kie to w grun­cie rze­czy nic nad­zwy­czaj­ne­go. Asfalt, śmie­ci, dziu­ra­wa dro­ga, tro­chę wody, pola, rów, pta­ki, zno­wu śmie­ci. Ale za pierw­szym razem zro­bi­ły na mnie bar­dzo duże wra­że­nie, przede wszyst­kim ze wzglę­du na to, że są napraw­dę duże. A dru­ga kwe­stia jest taka, że to wła­śnie na połu­dnie od Ostro­wa Wiel­ko­pol­skie­go roz­po­czy­na się Doli­na Bary­czy. Jak każ­dy wie, Doli­na Bary­czy ucho­dzi za miej­sce wyjąt­ko­wo ład­ne. Nie­ste­ty do tej pory nie mia­łem oka­zji zba­dać jej dokładnie.

Jak się spoj­rzy na mapę, to widać wyraź­nie, że od tego miej­sca, w kie­run­ku zachod­nim, wije się Barycz. W oko­li­cach Przy­go­dzic jest to bar­dzo byle­ja­ka, wąska, płyt­ka rze­ka. Ale za Odo­la­no­wem to już zupeł­nie co inne­go. Barycz oto­czo­na jest kil­ko­ma kom­plek­sa­mi sta­wów, któ­re zasi­la. Sta­wy przy­go­dzic­kie to pierw­szy z tych kompleksów.

Kra­jo­braz jest raczej mono­ton­ny, nic szcze­gól­ne­go; trud­no w połu­dnio­wej Wiel­ko­pol­sce zna­leźć tere­ny atrak­cyj­ne przy­rod­ni­czo. Sta­wy są sie­dli­skiem dla bar­dzo wie­lu pta­ków, któ­re jed­nak bar­dziej sły­chać niż widać. Bez lor­net­ki trud­no cokol­wiek zoba­czyć, bo pta­ki nie są przy brze­gu, tyl­ko wolą spo­kój na środ­ku sta­wów, z dala od ludzi.

Dla osób, któ­re chcia­ły­by się wybrać w te oko­li­ce, dodam, że prze­bie­ga tam­tę­dy czar­ny szlak tury­stycz­ny, któ­rym moż­na się poruszać.


Kra­jo­braz bocz­nych dróg

Las wczesną wiosną

Rezer­wat w zróż­ni­co­wa­nym lesie jest cie­ka­wy o każ­dej porze roku. Jeśli wystę­pu­je w nim epi­zo­dycz­ny stru­mień, to jesz­cze lepiej. Na wio­snę napeł­nia się wodą. Nie­ste­ty szyb­ko wysycha. 

Zobacz tak­że: Zimą w lesie

Wawel w zbliżeniach

Kra­ków to może tro­chę nud­ny temat, nie raz już o nim pisa­łem. Jed­nak już sam Wawel jest takim miej­scem, gdzie trze­ba wra­cać i za każ­dym razem zoba­czy się coś inne­go. A gdy ten Wawel jest zupeł­nie pusty, to jest jesz­cze lepiej.

Opustoszały Kraków

Tak się sta­ło, że po pół­to­ra­rocz­nej prze­rwie zno­wu musia­łem poje­chać do Kra­ko­wa. Pan­de­mia spra­wi­ła, że mia­sto jest zupeł­nie inne i wyglą­da tro­chę jak makie­ta. Szko­da, że zawsze nie jest tak pusto.

Była sobo­ta, od rana był mróz, spa­dły 2 cm śniegu.


Tym­cza­sem wieczorem


Daw­niej

Wie­czo­rem w Krakowie

Kra­ków czarno-biały

Gołuchów zimą

Zło­śli­wi mówią, że głów­ną atrak­cją Kali­sza jest Gołu­chów, cho­ciaż nie znaj­du­je się w Kali­szu, tyl­ko kil­ka kilo­me­trów dalej, w dodat­ku w powie­cie ple­szew­skim. Gołu­chów to las, zalew, pla­ża, ale przede wszyst­kim zabyt­ko­wy pałac z roz­le­głym par­kiem i arbo­re­tum. No i dodat­ko­we atrak­cje, jak muzeum leśnic­twa czy zagro­da zwie­rząt: żubry, danie­le, dzi­ki itd.

Jak­by się dobrze zasta­no­wić, to w oko­li­cach Kali­sza są jesz­cze inne war­te zoba­cze­nia pała­ce (Lew­ków, Dobrzy­ca), ale Gołu­chów jest naj­le­piej zna­ny. Znaj­du­je się pod opie­ką Muzeum Naro­do­we­go w Pozna­niu. W samym pała­cu znaj­du­ją się war­to­ścio­we zbio­ry, jak choć­by kolek­cja antycz­nych grec­kich waz.

Była to sie­dzi­ba rodo­wa któ­re­goś z ary­sto­kra­tycz­nych pol­skich rodów, ale praw­dę mówiąc, ja się nie wyzna­ję na tych wszyst­kich gene­alo­giach. Wiem tyl­ko, że wła­ści­cie­le Gołu­cho­wa byli sko­li­ga­ce­ni m.in. z wła­ści­cie­la­mi Kór­ni­ka; nie przy­pad­ko­wo tak­że obok obu tych pała­ców znaj­du­je się arboretum.

W Gołu­cho­wie byłem nie raz, ale za to pierw­szy raz zimą i to w dodat­ku w cza­sie, gdy powo­li się ściem­nia­ło. Oto­cze­nie pała­cu zimą jest rów­nie malow­ni­cze, jak latem. Szko­da tyl­ko, że nie było śnie­gu. Ale pew­nie jesz­cze tam wrócę.

Pałac od dru­giej strony

Gołu­chów latem: Do Gołu­cho­wa – lipiec 2011

Zima i śnieg

Na prze­ło­mie lute­go i stycz­nia moż­na powie­dzieć, że wresz­cie poja­wi­ła się zima. Tem­pe­ra­tu­ry znacz­nie spa­dły i spadł śnieg. Nie wia­do­mo, na jak dłu­go, więc trze­ba te oko­licz­no­ści przy­ro­dy uwiecz­nić na zdjęciach.